poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Twenty sixth

Czerwiec, 2009
Siedzieliśmy na jednym z betonowych schodków znajdujących się na toruńskim Bulwarze. Noc oświetlały nam latarnie, świecące wysoko na niebie gwiazdy i księżyc, który nieuchronnie zbliżał się ku pełni. Nie odzywaliśmy się. Nie potrzebowaliśmy żadnych słów. Wystarczyła nam nasza obecność. Moja głowa spoczywała swobodnie na ramieniu Darcy'ego, który czule obejmował mnie swoją ręką, kreśląc opuszkami palców niewidzialne wzorki na moim przedramieniu. Nie miałabym absolutnie nic przeciwko temu, gdyby ktoś w tym momencie zatrzymał czas.
Jakieś czterdzieści minut temu udało nam się wyrwać ze szponów Chrisa, który, korzystając z tego, że wszyscy jesteśmy w jednym miejscu, zarządził piątkową imprezę w jednym z naszych ulubionych toruńskich klubów. Nie mogę powiedzieć, że wymknęliśmy się niepostrzeżenie, bo Adrian posłał mi wymowne spojrzenie, uśmiechając się promiennie. Nie musiał nic mówić. Od dawna miałam wrażenie, że potrafimy porozumiewać się bez użycia słów i teraz również byłam przekonana, że wiem, co mu chodzi po głowie.
Ale wracając do mnie i Darcy'ego. Taka chwila sam na sam była nam chyba potrzebna. Tak dawno się z nim nie widziałam, że po prostu musiałam nadrobić ten stracony czas. Już jakiś czas temu zauważyłam, że jego obecność była dla mnie niezbędna. Kiedy go nie było miałam wrażenie, jakby czegoś mi brakowało, jakiejś ważnej części mojego ciała, bez której ciężko jest mi normalnie funkcjonować.
Podświadomie czułam, że dzisiejszego późnego wieczoru coś się między nami zmieni. Tylko czy na dobre?
-O czym myślisz? - ciszę przerwał głos Australijczyka. Musnął swoimi ustami moją skroń, a ja momentalnie zadrżałam. I dreszcz ten nie miał absolutnie nic wspólnego z chłodem tej czerwcowej nocy. Musiał to wyczuć, bo uśmiechnął się szeroko.
-O tym, że cieszę się, że jesteś w końcu tutaj ze mną. Pozwoliłeś mi się stęsknić, panie Ward. - spojrzałam na niego, siląc się na poważny ton głosu, ale mimo wszystko nie mogłam się powstrzymać od uniesienia kącików moich ust ku górze.
-Nie wiem jakim sposobem udało ci się to zrobić, ale muszę przyznać, że też za tobą tęskniłem. - kolejny uśmiech. Który to już z kolei? - Dużo nie brakowało, a zacząłbym ryć na ścianie kreski, odliczając czas do naszego spotkania. - dodał.
-Ma się te zdolności. - poruszałam zabawnie brwiami, na co Darcy parsknął śmiechem. - Dobrze mi tu z tobą. - westchnęłam, ponownie kładąc swoją głowę na jego ramie. Było mi tak wygodnie, jakbym znalazła idealnie miejsce na świecie.
-Wiesz, muszę ci coś powiedzieć. - zaczął, odchrząkając lekko. Ponownie zwróciłam swój wzrok na niego i lekko mnie wcięło. Niemal na kilometr dało się zauważyć, że Darcy zrobił się jakiś spięty i zdecydowanie nieswój. - Zbierałem się do tego na długo przed dzisiejszym dniem, w sumie przez ostatnie dwa tygodnie przetwarzałem tę rozmowę w głowie i czas najwyższy zacząć działać.
-Stało się coś? - w odpowiedzi na moje pytanie Darcy usiadł bokiem, twarzą na wprost mnie. Uczyniłam to samo czując, że serce zaczyna mi bić szybciej. Oby to nie było nic złego. Oby to nie było nic złego.
-Nie. To znaczy tak. W sumie... - odetchnął głęboko najwyraźniej chcąc zebrać myśli do kupy. - Lena, wiem, że znamy się dopiero miesiąc, ale chyba zgodzisz się ze mną, że coś nas połączyło. - kiwnęłam w odpowiedzi potakująco głową. Dokładnie to samo czułam za każdym razem, kiedy o nim pomyślałam. - Nie jestem dobry w tego typu sprawach. Z trudem wychodzi mi mówienie o swoich uczuciach, zresztą to już zapewne wiesz. Chodzi mi o to, że kiedy jestem z tobą to czuję się zupełnie inaczej. Wszystko schodzi na dalszy plan, a ja mam wrażenie, że jestem w stanie przenosić góry kiedy wiem, że jesteś, że stoisz przy moim boku i mnie wspierasz. Wspierasz jako przyjaciółka. - na moment zamilknął. - Problem w tym, że przyjaźń to dla mnie za mało.
Miałam wrażenie, że serce za moment wyskoczy mi z piersi. Czy on właśnie powiedział, że...?
-Darcy... - chciałam coś wtrącić, ale nie było mi to dane.
-Chce mieć świadomość tego, że jesteś moja. Chce móc przyjeżdżać do Torunia i wiedzieć, że mimo wszystko będzie tutaj na mnie czekać dziewczyna, wokół której zaczął kręcić się mój świat. Chcę móc cię całować i przytulać bez żadnej okazji. Chce być z tobą i nie przejmować się niczym innym. - mówiąc te słowa cały czas patrzył się prosto w moje oczy, a ja czułam, jak w ich kącikach powoli zaczynają się gromadzić łzy. Zamrugałam energicznie przez co dwie słone krople popłynęły w dół po moich policzkach. - Wiem, że to może być za szybko. Zdaję sobie sprawę, że związek z kimś takim jak ja nie będzie należał do najłatwiejszych. W dwóch osobnych krajach, momentami nawet na dwóch osobnych kontynentach. Non stop w rozjazdach, a co za tym idzie, klasyczny związek na odległość. - spuścił na moment wzrok, ale szybko powrócił do patrzenia prosto na mnie. - Wiem, że to będzie trudne dla nas obojga, ale mimo wszystko, chcę spróbować. Pytanie tylko, czy ty chcesz tego samego. - tym razem zamilkł pozwalając mi się wypowiedzieć. 
Uwierzcie mi, to była jedna z tych chwil, w których chcesz powiedzieć tak bardzo wiele, ale nie możesz, bo w twojej głowie panuje totalny chaos, a myśli są tak rozbiegane, że w żaden sposób nie jesteś w stanie ich ogarnąć. W tym momencie wolałam nie pozwolić słowom na działanie, ale czynom. Uśmiechnęłam się delikatnie tylko po to, by sekundę później móc posmakować jego lekko rozchylonych warg. 
To był jeden z tych pocałunków, które na zawsze zostają w pamięci. Po raz pierwszy poczułam smak jego warg, nasze języki rozpoczęły odwieczną, rytualną walkę, a ja przestałam odbierać jakiekolwiek zewnętrzne bodźce. Byłam tylko ja i on. Jego usta i moje. Najmniejsze państwo na świecie.
-Czy to znaczy, że.. - Darcy mimo wszystko oderwał się ode mnie na moment, chcąc się upewnić. Widząc, że nadal jest trochę zestresowany, po prostu nie mogłam nie uśmiechnąć się szeroko.
-Nie pragnę niczego innego bardziej jak być z tobą. - odpowiedziałam na co po raz kolejny tego wieczora zostałam obdarowana cudownym uśmiechem. Chwilę później po raz kolejny zatonęliśmy w czułym pocałunku, którego świadkiem były gwiazdy, płynąca w dole Wisła i cały wszechświat.
To był nasz moment. Jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny.
Magiczny.


***


-Jesteś pewna swojej decyzji? - wzrok Darcy'ego wyrażał chyba wszystkie możliwe uczucia, jakie nim w tym momencie targały. A uwierzcie mi, było ich naprawdę dużo. Morze skrajności zatopione w jego niebieskich tęczówkach.
-Oczywiście, że nie jestem tego pewna. - odpowiedziałam, stawiając na szczerość. W tej rozmowie nie może paść ani jedno kłamstwo. - Niczego nie jestem pewna, ale wiem, że musimy coś zrobić z naszym życiem.
-Więc dlaczego tym co mamy zrobić, jest nasze rozstanie? - zapytał pochylając się ku mnie i łapiąc moją dłoń. - Lena, przecież to nie może się tak skończyć. Przecież było nam ze sobą dobrze. Wiem, byłem idiotą. - szybko dodał widząc, że chcę coś wtrącić. - Nadal jestem i pewnie w przyszłości też będę, ale mimo wszystko idiotą, który cię kocha. Możemy jakoś to naprostować. Razem możemy dojść do porozumienia. Nie przekreślajmy wszystkich tych miesięcy.
-Darcy nie myśl sobie, że to co mówię jest dla mnie łatwe. Po prostu doszłam do wniosku, że taka przerwa dobrze nam zrobi. Odpoczniemy od siebie, nabierzemy do wszystkiego dystansu, przemyślimy pewne sprawy, a później się zobaczy. Pozwólmy rzeczom toczyć się ich własnym torem i zobaczymy dokąd to nas zaprowadzi. Jeśli jesteśmy sobie naprawdę pisani, to będziemy ze sobą, prędzej czy później. Jeśli nie, to lepiej żebyśmy dowiedzieli się o tym teraz, a nie później, kiedy może być nam tylko trudniej. - starałam się mówić jak najspokojniejszym tonem głosu, żeby nie wyczuł, jak bardzo mam ochotę się w tym momencie rozpłakać.
-Nie rozumiem. Kompletnie tego nie rozumiem. - pokiwał przecząco głową. - Kochasz mnie? - zapytał nagle, wpatrując mi się prosto w oczy. Zaskoczył mnie tym pytaniem, nawet bardzo. Obiecałam sobie jednak, że nie skłamię, choćby nie wiem co, więc konsekwentnie będę się tego trzymać.
-Oczywiście, że tak. - odpowiedziałam.
-No to wytłumacz mi, dlaczego to robisz? Dlaczego ze mną zrywasz? - najwyraźniej nie oczekiwał ode mnie natychmiastowej odpowiedzi, bo od razu kontynuował: - Kurwa, ty kochasz mnie, ja ciebie, czego jeszcze nam trzeba? Wiem, że nawaliłem, że między nami ostatnio nie układało się tak jak powinno, ale możemy to naprawić. Jestem pewny, że wspólnymi siłami powrócimy do tego co było. Pamiętasz to? Pamiętasz wszystkie te chwile, które spędziliśmy razem? Mamy z tego dobrowolnie zrezygnować, poddać się bez walki jakby kompletnie nic to nie znaczyło?
-Darcy... - z moich oczu w końcu swobodnie popłynęły łzy, których nie byłam już w stanie dłużej kontrolować. Dzięki Bogu, że w restauracji oprócz nas i jednej znajomej kelnerki, która zresztą już jakiś czas temu taktownie zniknęła na zapleczu, nie było nikogo, bo jak nic zrobiłaby się z tego mega sensacja. - Proszę, zrozum mnie. Potrzebuję czasu. Możesz być pewny, że ani przez moment nas nie skreślam. Po prostu chcę spojrzeć na to wszystko z dystansu. Chcę wiedzieć jak to jest żyć bez ciebie. Chcę zobaczyć, czy w ogóle jestem w stanie żyć bez ciebie. Proszę...
Widać było, że w chłopaku toczy się zażarta walka. W jego oczach zawsze można było wszystko wyczytać, jeśli tylko wiedziało się jak patrzeć. W tym momencie prezentował mi całą gamę swoich uczuć, od zdenerwowania przez strach do rozpaczy. Po przedłużającej się w nieskończoność chwili westchnął ciężko.
-Obiecaj mi tylko, że to nie jest koniec. Że nadal będziemy utrzymywać ze sobą kontakt. - skapitulował. Chyba po raz pierwszy w życiu świadomie coś odpuścił, bez walki do samego końca. - Obiecaj mi, że będziesz dla mnie tak samo jak ja będę dla ciebie.
-Obiecuję. - nic innego nie mogło paść z moich ust. Tylko prawda. - Oprócz tego, że kocham cię jak faceta, który był i zresztą nadal jest dla mnie całym światem, kocham cię też jak przyjaciela, z którym mogę o wszystkim porozmawiać. W tym momencie chcę skupić się na tobie, jako tej drugiej osobie.
-Jakkolwiek irracjonalnie to brzmi, bądźmy przyjaciółmi. - spuścił wzrok. Łatwo dało się zauważyć z jakim trudem te słowa przechodzą mu przez gardło.
Wiedziałam, że tego dnia oboje cierpimy. Wiedziałam, ale nic nie mogłam na to poradzić. Słowo się rzekło, nie było od niego odwrotu. Czasami trzeba zrobić krok do tyłu, żeby móc się rozejrzeć, a następnie zrobić kilka kroków naprzód. Czasami trzeba spasować żeby na spokojnie wszystko przemyśleć.
Po cichu podniosłam się ze swojego miejsca, a Australijczyk momentalnie zrobił to samo. Przez chwile spoglądaliśmy na siebie wzrokiem, którym chcieliśmy przekazać jak bardzo przeżywamy tę chwilę, każde na swój własny sposób. Nie mogąc wytrzymać dłużej tego napięcia zamknęłam oczy i zrobiłam jeden krok do przodu tylko po to, żeby wtulić się w niego. Chciałam zapamiętać jego zapach, sposób w jaki jego ręce mnie obejmują. Chciałam zapamiętać tę chwilę jak najdłużej.
Dopiero po kilku minutach stania w kompletnej ciszy z twarzą wciśniętą w jego szyję, powstrzymując histeryczny płacz, który walczył o to, żeby wydostać się na zewnątrz, oderwałam się od niego. Odsunęłam się o pół kroku, uśmiechając się delikatnie.
-Idziemy? - zapytałam lekko zachrypniętym od płaczu głosem.
-Gdzi... - dopiero teraz najwyraźniej przypomniał sobie o meczu, który już niedługo powinien się rozpocząć. - Idziesz ze mną?
-Chyba powinnam jednak iść na trybuny. - odpowiedziałam niepewnie, przygryzając dolną wargę.
-Przyjaciele, nie zapominaj. - silił się na wesoły ton głosu, ale w tym momencie brzmiało to totalnie sztucznie. - Idziesz ze mną i nie chcę słyszeć żadnych słów protestu. - dodał. Kiwnęłam w końcu głową na zgodę, dzięki czemu na jego twarzy na kilka sekund pojawił się blady uśmiech.
Ruszyliśmy w końcu na teren parkingu maszyn, gdzie czekali na nas żądni wiedzy Chris, Adrian i Ryan. Spojrzeliśmy sobie po raz ostatni w oczy, po czym każde ruszyło w inną stronę. Ja do boksu torunianina, a on do boksu swojego rodaka.
Adrian widząc mnie i to, w jakim jestem stanie, zgodnie z tradycją o nic nie pytał. Po prostu do mnie podszedł i bez słowa przytulił.
Coś czuję, że w najbliższych dniach dość często będę musiała korzystać z działania jego kojących wszelkie smutki i rozterki ramion.
Obym tylko nie zaczęła tego żałować podjętej przeze mnie decyzji zbyt szybko.



*******
Tylko mnie nie zabijcie, nie powieście, nie potnijcie, nie wystrzelcie w kosmos, ani nic w tym stylu :D.
Mon, Rose, zapomnijcie gdzie mieszkam hahaha :D
Szczerze powiedziawszy, podoba mi się ten rozdział o.O
A to nowość, bo generalnie podchodzę dość krytycznie do tego, co piszę o.O
Szacun :D
Tak czy inaczej, weekend zapowiada się wprost koncertowo!
Piątek w plenerze, sobota prezentacja+meeting z jedynymi w swoim rodzaju Hotkami i w końcu niedziela, Gdańsk trip!
Hell yea!

PS: zdecydowałam się już chyba na to, co robić po zakończeniu tego :D aczkolwiek, wasza pomoc zawsze się przyda, więc: Chris, Darcy, Tai, Andreas czy Emil?
PS2: o ostatnim GP chcę jak najszybciej zapomnieć -.- i o tym, co się działo po też -.-
PS3: dzisiaj bez dedykacji, rozdział niezbyt pozytywny, więc lipa coś takiego dedykować :D
PS4: do końca zostało 5 rozdziałów! <3

https://twitter.com/nikax92

8 komentarzy:

  1. Moje uczucia teraz: fwwjbajfenvaoujneboaina! Boże, co to za rozdział! Cudowny, wspaniały i piękny, chociaż zerwali, za co mam ochotę cię zlinczować -.- Mam nadzieję, że będzie happy end :D Już nie mogę doczekać następnego *O* Co do nowego pomysłu - Darcy lub Chris, chociaż Tai też może być :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nika my Cię po prostu dopadniemy w sobotę ! -_- Rozdział super i długi i wql ,ale tak być nie może nawet :( nie wiem co jeszcze dopisać bo aż mi zabrakło słów (jak zwykle to już jest NORMA) nie chce aby ta historia się kończyła:( ale przy okazji czekam na nowe zapewne będzie zacne tak samo jak te :D właśnie wpadła na super pomysł : Z MON ROBIMY CI INTERWENCJE! jak nie będzie happyendu w wersji Lena i Daras to będzie fight :P weekend napięty ,ale będzie miło hehe :D o Gp się nie wypowiadam .
    + podpisuje sie razem z BRO ma biedak o jeden rozdział mniej do nadrobienia :D
    kiskki i foreverki xo

    OdpowiedzUsuń
  3. No to jedziemy! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! WTF?! Właśnie zwołałam stado Krzyżaków i nadciągamy w Twoją stronę! CO TO MA BYĆ?! Ja już miałam nadzieję, że Lena obudzi się przerażona, że to tylko sen, bo przewróciła się o peta na chodniku. ALE NIEEEE! Wywaliłaś mi z takim rozdziałem, że nie zrobię Wyrasowi w ramach buntu kolacji! A co się będę! Nie ruszam się teraz z Wyra i idę rozpaczać! A ten Pajac mi nie pomoże :( Nawet musująca podróba zozoli mi nie pomaga! Cały dzień zjebany, a gdzie tu jeszcze przeżyć noc. Życie jest beznadziejne, a to Ty jesteś za to odpowiedzialna! Żyj z tą świadomością, że Wyras będzie spał głodny, a ja będę ryczeć w Kołdrę. Nie wiem czy się cieszysz na spotkanie sobotnie… Bo na samo wejście sprzedam Ci w plapsko! Jeszcze masz czelność stękać, że nikt Ci nie macha. PFFFFFFFFF! ŻAL! Idę ryczeć! Do widzenia! Nara!
    Bez kissków i foreverków.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nika! Błagam Cię ogarnij ten rozdział, bo jestem głodny! Pomocy! Twój, brat Wyras ;((((

    OdpowiedzUsuń
  5. A wracając do tematu to NIESTETY najlepszy rozdział na tym blogu. Boli mnie to :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetnie napisany (<3) ale niestety jego treść nie jest już tak optymistyczna...

    OdpowiedzUsuń
  7. No, no muszę powiedzieć szczerze że bardzo ciekawy rozdział.. Oby tak dalej. : >
    Zapraszam do siebie
    http://xxspeedway.blogspot.com/2014/04/czesc-23.html

    OdpowiedzUsuń
  8. cierpię nawet wiedzą co jest dalej :c

    OdpowiedzUsuń