poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Twenty seventh

-Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym cię podrzucił? Przecież dla mnie to żaden problem. - Adrian powtarzał te same pytanie prawie tak jak mantrę już od kilkunastu minut. A ja od kilkunastu minut odpowiadałam mu to samo:
-Naprawdę, jestem już dużą dziewczynką i potrafię o siebie zadbać. Gniezno to nie jest jakieś miasto na Kaukazie, więc nic mi się nie stanie jeśli pojadę tam sama. Poza tym musisz się przygotować do pierwszego meczu w fazie play off. Moja odpowiedź nadal brzmi nie. I bez względu na to, jak długo będziesz mnie męczył i ile jeszcze wyrzucisz z siebie argumentów, to to cały czas będzie nie. - spojrzałam na niego mając nadzieję, że tym razem to do niego dotrze. Dopiero po chwili, kiedy najwyraźniej dotarło do niego, że w tym starciu jest na straconej pozycji, powróciłam do pakowania swoich rzeczy do niewielkiej torby podróżnej.
A o co tyle szumu?
Otóż wybierałam się na weekend do mojej kuzynki ze strony ojca. Jej rodzice wyjeżdżają na kilka dni nad morze, chcąc chociaż na moment oderwać się od monotonii życia i ciężaru pracy, a ona nie chce przez ten czas być sama, więc zaprosiła mnie do siebie. Zgodziłam się natychmiast, nie zastanawiając się ani sekundy. Powód?
No cóż, powody są dwa. A raczej trzy. Moja mama, mój tata i Adrian.
Odkąd poinformowałam ich, że nie jestem już z Darcym totalnie powariowali. Miedziak stał się wobec mnie totalnie nadopiekuńczy, przez co momentami miałam ochotę wystrzelić go w kosmos. Poważnie, każdą wolną chwilę poświęcał na mnie, a to wpadając w odwiedziny 'bo akurat był koło mojego bloku, ZUPEŁNIE PRZYPADKIEM', a to zapraszając na jakieś spacery, seanse do kina i nie wiadomo co jeszcze. Chyba nie było dnia, w którym mój przyjaciel nie wymyślał dla mnie jakiegoś kreatywnego zajęcia, które miało mnie oderwać od natłoku myśli. No, może nie licząc tych dni, w których czekały go mecze w lidze szwedzkiej. Minęły dopiero cztery tygodnie od zerwania mojego i Australijczyka więc nie dziwię się, że się o mnie martwił, ale ludzie, są jakieś granice. A Adrian niebezpiecznie zbliżał się do ich przekroczenia.
Jeśli chodzi o rodziców to tutaj sprawa jest totalnie porąbana. Bo w sumie sama nie potrafię do końca zinterpretować ich zachowania. Według mnie oboje ani trochę nie przejęli się całą tą sytuacją, bo z góry założyli, że nie będzie ona trwała długo. Poważnie! Jak im o tym powiedziałam to tylko stwierdzili, że oboje jesteśmy narwani i działamy pod wpływem emocji i że tak czy inaczej ani się nie obejrzą, a my znowu będziemy razem. Wolałam się nie zagłębiać w szczegóły dotyczące powodów jakie mną kierowały kiedy podejmowałam tę decyzję, bo aż się boję pomyśleć co oboje by wtedy zrobili. Jakieś podwójne samobójstwo bo ich nieskazitelny ulubieniec okazał się momentami niezłym frajerem? Zamiast tego miałam za to zaserwowaną prawie dzień w dzień dawkę histori z czasów, kiedy to byłam z Darcym, okraszonych oczywiście komentarzami i uwagami, które zupełnie nie wiedziałam co miały na celu. Masakra.
No a jeśli o mnie chodzi. Cóż, tutaj też było dziwnie. I to dziwnie, przez duże D. Jednego dnia miałam wrażenie, że zostawiłam przeszłość za sobą, że bez niego też jestem w stanie normalnie funkcjonować, że przejdę przez to wszystko bez problemu, by za chwilę tonąć we łzach. Wystarczało, że przypadkiem natrafiałam na jakieś nasze wspólne zdjęcie, albo przypominały mi się jakieś nasze wspólne chwile, albo przeczytałam na twitterze Australijczyka jakiś wpis, który powodował we mnie taką reakcję. Wiedziałam, że to nie będzie nic łatwego, tym bardziej, że przez cały ten okres czasu mieliśmy ze sobą kontakt. Widywaliśmy się na stadionie, razem z resztą spotykaliśmy się na mieście, wymienialiśmy smsami. Obiecałam mu w końcu, że cały czas będę, więc nie mogłam złamać danego słowa. I nie mogłam zasłaniać się tym, że być może nie jest to najlepsze wyjście dla żadnego z nas. Może taka chwilowa, całkowita separacja na dobre by nam wyszła? Ciężko stwierdzić, bo mimo wszystko, za każdym razem kiedy mój telefon informował mnie o nadejściu nowej wiadomości, a wyświetlacz jasno wskazywał, że jej nadawcą jest Darcy, mimowolnie uśmiech pojawiał się na mojej twarzy. I niby jak to w jakiś racjonalny sposób ogarnąć? Coraz częściej odpowiadałam sobie, że się nie da. I że nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie można.
-Ale obiecujesz, że będziesz trzymała za nas kciuki? - Adrian westchnął głośno, sprowadzając mnie tym samym na ziemię. Najwyraźniej w końcu pogodził się z moją decyzją. Alleluja!
-Oczywiście, że będę! Jak zawsze! - uśmiechnęłam się, kończąc pakowanie i zapinając zamek błyskawiczny. - Dobra, jestem gotowa. Jednak w sumie trochę cię wykorzystam jeśli masz czas. - spojrzał na mnie z uniesioną brwią. - Podrzucisz mnie na dworzec PKP?
-Wschodni, Miasto czy Główny?
-Główny. - odpowiedziałam.
-Nie ma sprawy. Daj tę torbę, zaniosę już ją do samochodu, a ty idź się pożegnaj z rodzicami, czy co tam chcesz zrobić. - kiwnęłam tylko głową. Adrian w tym czasie zabrał mój bagaż, krzyknął do moich rodziców coś w stylu 'do widzenia' po czym zszedł na dół.
-Uważaj na siebie i daj znać jak dojedziesz na miejsce. - mama jak to mama, nie byłaby sobą, gdyby trochę nie popanikowała. Wszystkie mamy mają to chyba zaprogramowane w genach. Przytuliłam się do niej mocno.
-Dajcie spokój, nie żegnacie się na wieczność, w poniedziałek jesteś z powrotem. - wtrącił się ojciec, przewalając oczami. - Daj znać, o której będziesz to odbiorę cię z dworca. O ile Adrian wytrzyma i nie pojedzie po Ciebie do samego Gniezna.
-Weeeź, już teraz aż go nosi. - westchnęłam głośno, na co rodzice parsknęli śmiechem. - Trzymajcie się i postarajcie się nie płakać z tęsknoty. - palnęłam na pożegnanie, po czym w końcu mogłam wyjść z mieszkania i udać się wprost do samochodu, w którym czekał już na mnie mój przyjaciel.


***


-Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - słowo daję, jeszcze raz mnie o to zapyta, to chyba go uszkodzę. A przynajmniej sprawię, że będzie go bolało. Bardzo bolało.
Adrian jak to Adrian, stwierdził, że dotrzyma mi towarzystwa na dworcu do momentu, aż nie zjawi się mój pociąg. I to był chyba mój błąd, że się zgodziłam. Staliśmy już na właściwym peronie, a obok nas znajdowała się grupka na oko 16-17 letnich, wyraźnie rozbawionych chłopaków z gatunku tych, od których lepiej trzymać się z daleka. Wiecie, dresy, fajka w buzi, co drugie słowo w zdaniu to przekleństwo i ogółem spojrzenie, jakby cały czas szukali czegoś, co można rozwalić. Oczywiście to nie mogło umknąć jego uwadze, no i zaczął panikować. - Dla mnie to napra...
-Adrian, kuźwa! - warknęłam w miarę cicho nie chcąc zwracać na nas jeszcze większej uwagi. Już i tak wystarczyły mi te ukradkowe spojrzenia i szepty ludzi, którzy również znajdowali się na peronie i odgadli kim jest mój towarzysz. - Ogarniesz się wreszcie?
-Martwię się! To chyba dobrze, nie? - oburzył się.
-A znasz takie przysłowie, że co za dużo, to niezdrowo?
-W twoim przypadku lepiej dmuchać na zimne. - stwierdził na co tylko głośno prychnęłam. - Jesteś moją jedyną przybraną młodszą siostrzyczką, więc nie masz wyjścia i musisz się do tego przyzwyczaić. - dodał po chwili, przytulając mnie jednym ramieniem do siebie.
-Jesteś beznadziejny kiedy tak słodko do mnie mówisz, bo nawet nie mogę się wtedy na ciebie zbyt długo wściekać. Porażka. - westchnęłam. Adrian uśmiechnął się tylko szeroko, najwyraźniej będąc z siebie jak najbardziej zadowolonym. Dalszą rozmowę przerwał nam pociąg, który wjeżdżał właśnie na peron.
-Nie szalej zbytnio, kontaktuj się ze mną i gdyby cokolwiek się działo, dzwoń o każdej porze dnia i nocy, zrozumiałaś? - spojrzał na mnie jak na małą dziewczynkę. Kiwnęłam głową na znak zgody. Próby mojego spierania się z góry i tak były skazane na porażkę. - No a teraz chodź się przytulić. - wystawił w moim kierunku swoje ręce. Przytuliłam go mocno.
-Powodzenia w niedziele. Będę oglądać razem z Karoliną i trzymać kciuki najmocniej jak się da. I obiecaj mi też, że nie będziesz zbytnio szalał. - spojrzałam na niego z powagą. - Masz dojechać w jednym kawałku, zrozumiano?
-Zobaczę co da się zrobić. - puścił mi oczko. - No idź już, bo się spóźnisz. I w żadnym wypadku nie siadaj tam gdzie ci kolesie! - dodał. Chyba nie muszę mówić, że wymowne przewalenie oczami było jak najbardziej na miejscu?
Nadopiekuńczy głupek.


***


-Leeena! - na dworcu w Gnieźnie przywitał mnie nie kto inny, jak moja kuzynka Karolina. Przytuliła mnie mocno do siebie kołysząc się raz w lewo, raz w prawo. - Kurcze, wieki Cię chyba nie widziałam! - dodała, kiedy w końcu się ode mnie oderwała.
-Będzie coś koło tego. - uśmiechnęłam się do niej. - Jakie masz dla mnie przygotowane atrakcje na zbliżający się weekend? - wyszczerzyłam się. Brunetka parsknęła śmiechem.
-Widzę, że pod tym względem nic się nie zmieniło. - stwierdziła. - A wracając do tematu, to parę atrakcji się znajdzie. Zresztą, nie zapominaj, że w dwójkę potrafimy zdziałać nie jedno. - poruszała brwiami w górę i dół, na co zaczęłam się śmiać. Już prawie zapomniałam jak świetnie spędzało nam się kiedyś czas. Najbliższe dni zdecydowanie będą należały do serii tych ciekawych. - A teraz chodź, zabieramy się do domu zanim umrę z głodu.
Posłusznie ruszyłam za nią do jej ukochanego samochodu. Wrzuciłam na tylne siedzenie swoją torbę, a sama rozsiadłam się wygodnie na miejscu dla pasażera.
-Słyszałam, że u ciebie sporo się dzieje ostatnimi czasy. - zaczęła rozmowę kiedy już włączyła się do ruchu i spokojnie przemierzaliśmy ulice Gniezna, zmierzając ku jej mieszkaniu.
-Jestem aż tak sławna, że piszą o moim życiu w internecie? - zażartowałam, chociaż tak naprawdę ani trochę nie było mi do śmiechu.
-Szczerze? - ona również nie była zbyt rozbawiona. Spojrzałam na nią pełnym wymowy wzrokiem. - Wywnioskowałam to z twittera Warda. - słysząc nazwisko chłopaka westchnęłam, a moje ciało mimowolnie zareagowało przy pomocy szybszego pulsu i dreszczy płynących swobodnie wzdłuż mojego kręgosłupa. Chyba nigdy się tego nie pozbędę. - Rozstaliście się? - kontynuowała swoją wypowiedź. Odliczyłam w myślach do pięciu powtarzając sobie, że mam się wziąć w garść i nie zachowywać jak rozhisteryzowana nastolatka u szczytu swojej burzy hormonów.
-Owszem, nie jesteśmy już razem jako para, ale nadal utrzymujemy ze sobą kontakt. - odpowiedziałam, odchrząkając lekko. Nie chciałam niczego zatajać. Miało to sprawiać wrażenie, jakbym już się z tą sytuacją pogodziła, ale jak zwykle chcieć nie znaczy móc. Oby tylko moja kuzynka to łyknęła - A co ci pomogło w wyciągnięciu takich wniosków? - zapytałam, z jednej strony chcąc zmienić temat na bezpieczniejszy, a z drugiej naprawdę byłam ciekawa odpowiedzi.
-Darcy walnął kiedyś jakiegoś tweeta w stylu 'dlaczego najlepsze rzeczy w życiu zawsze dobiegają końca'. Początkowo myślałam, że coś mu nie poszło na zawodach czy coś w tym stylu i dlatego jest taki zdołowany, ale jakiś czas później wrzucił jeszcze jakieś wasze wspólne zdjęcie, które podpisał trzema kropkami no i jakoś to poskładałam do kupy. - wytłumaczyła mi. - Potem usunął ten wpis, ale zdjęcie zostawił, więc tym bardziej wiedziałam już, że coś jest na rzeczy. - szczerze powiedziawszy skupiłam się tylko na kilku słowach z jej wypowiedzi.
Darcy wrzucił nasze wspólne zdjęcie? Kiedy? Dlaczego? Jakie?
Właśnie dlatego wolałam unikać wchodzenia na ten portal i czytania jego wpisów. Sama myśl o tym boli, a co dopiero gdybym miała zobaczyć to na własne oczy. Mimowolnie lekko się skrzywiłam.
-Hej, głowa do góry! Przed nami wspaniały weekend, a ty masz zakaz zamulania, rozumiesz? - Karolina chyba zauważyła mój chwilowy (?) stan, bo od razu zmieniła swój ton na bardziej radosny. - Dzisiaj spędzimy dzień w domu, musimy się w końcu nagadać za wszystkie czasy i oczywiście nadrobić zaległości, ale jutro już moja w tym głowa żebyś się rozruszała. - spojrzała na mnie przelotnie, puszczając mi oczko.
-Co masz na myśli?
-Impreza moja droga, impreza. - uśmiechnęła się szeroko, na co po prostu nie mogłam jej nie odpowiedzieć tym samym.

Zanosi się na to, że to był naprawdę dobry pomysł, że tutaj przyjechałam. 




*******
Wesołych, właśnie zakończonych świąt hahaha ;d
Nic nie dodaje, nic nie komentuje, do następnego! <3

PS: Działo jest tylko jedno, Działowa jest tylko jedna, Działem operować potrafi tylko ona. Mon, you hero! <3 
PS2: Pozdrowienia dla całej mojej cudownej rodziny, idę polać dalej ;d podpisano; Bro yeeew!
PS3: do końca pozostało: 4 notki+epilog :D

kiski, foreverki, ciumki i kielonki! :D <3

PS4: za wszystkie komentarze pod poprzednią notką: DZIĘKUJĘ! <3333 *_*


https://twitter.com/nikax92

3 komentarze:

  1. RobDział działa i jest niepokonana ! :D
    Lovki kiskki moc był :D
    ps.Nika uważaj na siebie! już w sob bdg a potem szalony weekend także masz być zdrowa :D to teraz : HAVE FUN :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja nie mogę! Cały czas czekam na mojego ulubionego bohatera, a ty mi go tutaj tylko wspominasz... WTFFFFFFFFFF?! A ja specjalnie wyskoczyłam z PRACY żeby przeczytać ten rozdział, no co to ma być! W ogóle Miedziak zbyt opiekuńczy się robi, obawiam się tego.
    PS. Dzisiaj będzie taka działownia, że czekaj na euforię w sobotę! :D
    PS. Nie chodzę na pogrzebiki, nie odwiedzam w szpitalach, nie chodzę jako towarzystwo do grup wsparcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Adrian co za dużo to nie zdrowo. Pamiętaj ! O.O

    OdpowiedzUsuń