-Jesteś pewna, że nie
chcesz, żebym cię podrzucił? Przecież dla mnie to żaden problem. - Adrian
powtarzał te same pytanie prawie tak jak mantrę już od kilkunastu minut. A ja
od kilkunastu minut odpowiadałam mu to samo:
-Naprawdę, jestem już
dużą dziewczynką i potrafię o siebie zadbać. Gniezno to nie jest jakieś miasto
na Kaukazie, więc nic mi się nie stanie jeśli pojadę tam sama. Poza tym musisz
się przygotować do pierwszego meczu w fazie play off. Moja odpowiedź nadal
brzmi nie. I bez względu na to, jak długo będziesz mnie męczył i ile jeszcze
wyrzucisz z siebie argumentów, to to cały czas będzie nie. - spojrzałam na
niego mając nadzieję, że tym razem to do niego dotrze. Dopiero po chwili, kiedy
najwyraźniej dotarło do niego, że w tym starciu jest na straconej pozycji,
powróciłam do pakowania swoich rzeczy do niewielkiej torby podróżnej.
A o co tyle szumu?
Otóż wybierałam się
na weekend do mojej kuzynki ze strony ojca. Jej rodzice wyjeżdżają na kilka dni
nad morze, chcąc chociaż na moment oderwać się od monotonii życia i ciężaru
pracy, a ona nie chce przez ten czas być sama, więc zaprosiła mnie do siebie.
Zgodziłam się natychmiast, nie zastanawiając się ani sekundy. Powód?
No cóż, powody są
dwa. A raczej trzy. Moja mama, mój tata i Adrian.
Odkąd poinformowałam
ich, że nie jestem już z Darcym totalnie powariowali. Miedziak stał się wobec
mnie totalnie nadopiekuńczy, przez co momentami miałam ochotę wystrzelić go w
kosmos. Poważnie, każdą wolną chwilę poświęcał na mnie, a to wpadając w
odwiedziny 'bo akurat był koło mojego bloku, ZUPEŁNIE PRZYPADKIEM', a to
zapraszając na jakieś spacery, seanse do kina i nie wiadomo co jeszcze. Chyba
nie było dnia, w którym mój przyjaciel nie wymyślał dla mnie jakiegoś
kreatywnego zajęcia, które miało mnie oderwać od natłoku myśli. No, może nie
licząc tych dni, w których czekały go mecze w lidze szwedzkiej. Minęły dopiero
cztery tygodnie od zerwania mojego i Australijczyka więc nie dziwię się, że się
o mnie martwił, ale ludzie, są jakieś granice. A Adrian niebezpiecznie zbliżał się
do ich przekroczenia.
Jeśli chodzi o
rodziców to tutaj sprawa jest totalnie porąbana. Bo w sumie sama nie potrafię
do końca zinterpretować ich zachowania. Według mnie oboje ani trochę nie
przejęli się całą tą sytuacją, bo z góry założyli, że nie będzie ona trwała
długo. Poważnie! Jak im o tym powiedziałam to tylko stwierdzili, że oboje
jesteśmy narwani i działamy pod wpływem emocji i że tak czy inaczej ani się nie
obejrzą, a my znowu będziemy razem. Wolałam się nie zagłębiać w szczegóły
dotyczące powodów jakie mną kierowały kiedy podejmowałam tę decyzję, bo aż się
boję pomyśleć co oboje by wtedy zrobili. Jakieś podwójne samobójstwo bo ich
nieskazitelny ulubieniec okazał się momentami niezłym frajerem? Zamiast tego
miałam za to zaserwowaną prawie dzień w dzień dawkę histori z czasów, kiedy to
byłam z Darcym, okraszonych oczywiście komentarzami i uwagami, które zupełnie
nie wiedziałam co miały na celu. Masakra.
No a jeśli o mnie
chodzi. Cóż, tutaj też było dziwnie. I to dziwnie, przez duże D. Jednego dnia
miałam wrażenie, że zostawiłam przeszłość za sobą, że bez niego też jestem w
stanie normalnie funkcjonować, że przejdę przez to wszystko bez problemu, by za
chwilę tonąć we łzach. Wystarczało, że przypadkiem natrafiałam na jakieś nasze
wspólne zdjęcie, albo przypominały mi się jakieś nasze wspólne chwile, albo
przeczytałam na twitterze Australijczyka jakiś wpis, który powodował we mnie
taką reakcję. Wiedziałam, że to nie będzie nic łatwego, tym bardziej, że przez
cały ten okres czasu mieliśmy ze sobą kontakt. Widywaliśmy się na stadionie,
razem z resztą spotykaliśmy się na mieście, wymienialiśmy smsami. Obiecałam mu
w końcu, że cały czas będę, więc nie mogłam złamać danego słowa. I nie mogłam
zasłaniać się tym, że być może nie jest to najlepsze wyjście dla żadnego z nas.
Może taka chwilowa, całkowita separacja na dobre by nam wyszła? Ciężko
stwierdzić, bo mimo wszystko, za każdym razem kiedy mój telefon informował mnie
o nadejściu nowej wiadomości, a wyświetlacz jasno wskazywał, że jej nadawcą
jest Darcy, mimowolnie uśmiech pojawiał się na mojej twarzy. I niby jak to w
jakiś racjonalny sposób ogarnąć? Coraz częściej odpowiadałam sobie, że się nie
da. I że nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie można.
-Ale obiecujesz, że
będziesz trzymała za nas kciuki? - Adrian westchnął głośno, sprowadzając mnie
tym samym na ziemię. Najwyraźniej w końcu pogodził się z moją decyzją.
Alleluja!
-Oczywiście, że będę!
Jak zawsze! - uśmiechnęłam się, kończąc pakowanie i zapinając zamek
błyskawiczny. - Dobra, jestem gotowa. Jednak w sumie trochę cię wykorzystam
jeśli masz czas. - spojrzał na mnie z uniesioną brwią. - Podrzucisz mnie na
dworzec PKP?
-Wschodni, Miasto czy
Główny?
-Główny. -
odpowiedziałam.
-Nie ma sprawy. Daj
tę torbę, zaniosę już ją do samochodu, a ty idź się pożegnaj z rodzicami, czy
co tam chcesz zrobić. - kiwnęłam tylko głową. Adrian w tym czasie zabrał mój
bagaż, krzyknął do moich rodziców coś w stylu 'do widzenia' po czym zszedł na
dół.
-Uważaj na siebie i
daj znać jak dojedziesz na miejsce. - mama jak to mama, nie byłaby sobą, gdyby
trochę nie popanikowała. Wszystkie mamy mają to chyba zaprogramowane w genach.
Przytuliłam się do niej mocno.
-Dajcie spokój, nie
żegnacie się na wieczność, w poniedziałek jesteś z powrotem. - wtrącił się
ojciec, przewalając oczami. - Daj znać, o której będziesz to odbiorę cię z
dworca. O ile Adrian wytrzyma i nie pojedzie po Ciebie do samego Gniezna.
-Weeeź, już teraz aż
go nosi. - westchnęłam głośno, na co rodzice parsknęli śmiechem. - Trzymajcie
się i postarajcie się nie płakać z tęsknoty. - palnęłam na pożegnanie, po czym
w końcu mogłam wyjść z mieszkania i udać się wprost do samochodu, w którym
czekał już na mnie mój przyjaciel.
***
-Jesteś pewna, że to
dobry pomysł? - słowo daję, jeszcze raz mnie o to zapyta, to chyba go uszkodzę.
A przynajmniej sprawię, że będzie go bolało. Bardzo bolało.
Adrian jak to Adrian,
stwierdził, że dotrzyma mi towarzystwa na dworcu do momentu, aż nie zjawi się
mój pociąg. I to był chyba mój błąd, że się zgodziłam. Staliśmy już na
właściwym peronie, a obok nas znajdowała się grupka na oko 16-17 letnich,
wyraźnie rozbawionych chłopaków z gatunku tych, od których lepiej trzymać się z
daleka. Wiecie, dresy, fajka w buzi, co drugie słowo w zdaniu to przekleństwo i
ogółem spojrzenie, jakby cały czas szukali czegoś, co można rozwalić.
Oczywiście to nie mogło umknąć jego uwadze, no i zaczął panikować. - Dla mnie
to napra...
-Adrian, kuźwa! -
warknęłam w miarę cicho nie chcąc zwracać na nas jeszcze większej uwagi. Już i
tak wystarczyły mi te ukradkowe spojrzenia i szepty ludzi, którzy również
znajdowali się na peronie i odgadli kim jest mój towarzysz. - Ogarniesz się
wreszcie?
-Martwię się! To
chyba dobrze, nie? - oburzył się.
-A znasz takie
przysłowie, że co za dużo, to niezdrowo?
-W twoim przypadku
lepiej dmuchać na zimne. - stwierdził na co tylko głośno prychnęłam. - Jesteś
moją jedyną przybraną młodszą siostrzyczką, więc nie masz wyjścia i musisz się
do tego przyzwyczaić. - dodał po chwili, przytulając mnie jednym ramieniem do
siebie.
-Jesteś beznadziejny
kiedy tak słodko do mnie mówisz, bo nawet nie mogę się wtedy na ciebie zbyt
długo wściekać. Porażka. - westchnęłam. Adrian uśmiechnął się tylko szeroko,
najwyraźniej będąc z siebie jak najbardziej zadowolonym. Dalszą rozmowę
przerwał nam pociąg, który wjeżdżał właśnie na peron.
-Nie szalej zbytnio,
kontaktuj się ze mną i gdyby cokolwiek się działo, dzwoń o każdej porze dnia i
nocy, zrozumiałaś? - spojrzał na mnie jak na małą dziewczynkę. Kiwnęłam głową
na znak zgody. Próby mojego spierania się z góry i tak były skazane na porażkę.
- No a teraz chodź się przytulić. - wystawił w moim kierunku swoje ręce.
Przytuliłam go mocno.
-Powodzenia w
niedziele. Będę oglądać razem z Karoliną i trzymać kciuki najmocniej jak się
da. I obiecaj mi też, że nie będziesz zbytnio szalał. - spojrzałam na niego z
powagą. - Masz dojechać w jednym kawałku, zrozumiano?
-Zobaczę co da się
zrobić. - puścił mi oczko. - No idź już, bo się spóźnisz. I w żadnym wypadku
nie siadaj tam gdzie ci kolesie! - dodał. Chyba nie muszę mówić, że wymowne
przewalenie oczami było jak najbardziej na miejscu?
Nadopiekuńczy głupek.
***
-Leeena! - na dworcu
w Gnieźnie przywitał mnie nie kto inny, jak moja kuzynka Karolina. Przytuliła
mnie mocno do siebie kołysząc się raz w lewo, raz w prawo. - Kurcze, wieki Cię
chyba nie widziałam! - dodała, kiedy w końcu się ode mnie oderwała.
-Będzie coś koło
tego. - uśmiechnęłam się do niej. - Jakie masz dla mnie przygotowane atrakcje
na zbliżający się weekend? - wyszczerzyłam się. Brunetka parsknęła śmiechem.
-Widzę, że pod tym
względem nic się nie zmieniło. - stwierdziła. - A wracając do tematu, to parę
atrakcji się znajdzie. Zresztą, nie zapominaj, że w dwójkę potrafimy zdziałać
nie jedno. - poruszała brwiami w górę i dół, na co zaczęłam się śmiać. Już prawie
zapomniałam jak świetnie spędzało nam się kiedyś czas. Najbliższe dni
zdecydowanie będą należały do serii tych ciekawych. - A teraz chodź, zabieramy
się do domu zanim umrę z głodu.
Posłusznie ruszyłam
za nią do jej ukochanego samochodu. Wrzuciłam na tylne siedzenie swoją torbę, a
sama rozsiadłam się wygodnie na miejscu dla pasażera.
-Słyszałam, że u
ciebie sporo się dzieje ostatnimi czasy. - zaczęła rozmowę kiedy już włączyła
się do ruchu i spokojnie przemierzaliśmy ulice Gniezna, zmierzając ku jej mieszkaniu.
-Jestem aż tak
sławna, że piszą o moim życiu w internecie? - zażartowałam, chociaż tak
naprawdę ani trochę nie było mi do śmiechu.
-Szczerze? - ona
również nie była zbyt rozbawiona. Spojrzałam na nią pełnym wymowy wzrokiem. -
Wywnioskowałam to z twittera Warda. - słysząc nazwisko chłopaka westchnęłam, a
moje ciało mimowolnie zareagowało przy pomocy szybszego pulsu i dreszczy
płynących swobodnie wzdłuż mojego kręgosłupa. Chyba nigdy się tego nie pozbędę.
- Rozstaliście się? - kontynuowała swoją wypowiedź. Odliczyłam w myślach do
pięciu powtarzając sobie, że mam się wziąć w garść i nie zachowywać jak
rozhisteryzowana nastolatka u szczytu swojej burzy hormonów.
-Owszem, nie jesteśmy
już razem jako para, ale nadal utrzymujemy ze sobą kontakt. - odpowiedziałam,
odchrząkając lekko. Nie chciałam niczego zatajać. Miało to sprawiać wrażenie,
jakbym już się z tą sytuacją pogodziła, ale jak zwykle chcieć nie znaczy móc.
Oby tylko moja kuzynka to łyknęła - A co ci pomogło w wyciągnięciu takich
wniosków? - zapytałam, z jednej strony chcąc zmienić temat na bezpieczniejszy,
a z drugiej naprawdę byłam ciekawa odpowiedzi.
-Darcy walnął kiedyś
jakiegoś tweeta w stylu 'dlaczego najlepsze rzeczy w życiu zawsze dobiegają
końca'. Początkowo myślałam, że coś mu nie poszło na zawodach czy coś w tym
stylu i dlatego jest taki zdołowany, ale jakiś czas później wrzucił jeszcze
jakieś wasze wspólne zdjęcie, które podpisał trzema kropkami no i jakoś to
poskładałam do kupy. - wytłumaczyła mi. - Potem usunął ten wpis, ale zdjęcie
zostawił, więc tym bardziej wiedziałam już, że coś jest na rzeczy. - szczerze
powiedziawszy skupiłam się tylko na kilku słowach z jej wypowiedzi.
Darcy wrzucił nasze
wspólne zdjęcie? Kiedy? Dlaczego? Jakie?
Właśnie dlatego
wolałam unikać wchodzenia na ten portal i czytania jego wpisów. Sama myśl o tym
boli, a co dopiero gdybym miała zobaczyć to na własne oczy. Mimowolnie lekko
się skrzywiłam.
-Hej, głowa do góry!
Przed nami wspaniały weekend, a ty masz zakaz zamulania, rozumiesz? - Karolina
chyba zauważyła mój chwilowy (?) stan, bo od razu zmieniła swój ton na bardziej
radosny. - Dzisiaj spędzimy dzień w domu, musimy się w końcu nagadać za
wszystkie czasy i oczywiście nadrobić zaległości, ale jutro już moja w tym
głowa żebyś się rozruszała. - spojrzała na mnie przelotnie, puszczając mi
oczko.
-Co masz na myśli?
-Impreza moja droga,
impreza. - uśmiechnęła się szeroko, na co po prostu nie mogłam jej nie
odpowiedzieć tym samym.
Zanosi się na to, że
to był naprawdę dobry pomysł, że tutaj przyjechałam.
*******
Wesołych, właśnie zakończonych świąt hahaha ;d
Nic nie dodaje, nic nie komentuje, do następnego! <3
PS: Działo jest tylko jedno, Działowa jest tylko jedna, Działem operować potrafi tylko ona. Mon, you hero! <3
PS2: Pozdrowienia dla całej mojej cudownej rodziny, idę polać dalej ;d podpisano; Bro yeeew!
PS3: do końca pozostało: 4 notki+epilog :D
kiski, foreverki, ciumki i kielonki! :D <3
PS4: za wszystkie komentarze pod poprzednią notką: DZIĘKUJĘ! <3333 *_*
https://twitter.com/nikax92
RobDział działa i jest niepokonana ! :D
OdpowiedzUsuńLovki kiskki moc był :D
ps.Nika uważaj na siebie! już w sob bdg a potem szalony weekend także masz być zdrowa :D to teraz : HAVE FUN :D
No ja nie mogę! Cały czas czekam na mojego ulubionego bohatera, a ty mi go tutaj tylko wspominasz... WTFFFFFFFFFF?! A ja specjalnie wyskoczyłam z PRACY żeby przeczytać ten rozdział, no co to ma być! W ogóle Miedziak zbyt opiekuńczy się robi, obawiam się tego.
OdpowiedzUsuńPS. Dzisiaj będzie taka działownia, że czekaj na euforię w sobotę! :D
PS. Nie chodzę na pogrzebiki, nie odwiedzam w szpitalach, nie chodzę jako towarzystwo do grup wsparcia.
Adrian co za dużo to nie zdrowo. Pamiętaj ! O.O
OdpowiedzUsuń