piątek, 21 lutego 2014

Twenty first



-Podajcie mi chociaż jeden, jedniusieńki powód dla którego nie miałbym Ci teraz obić twarzy największym metalowym kluczem jakim dysponują moi mechanicy. - wysyczał Adrian, wpatrując się z furią w Darcy'ego, który to z kolei ze zbolałą miną wpatrywał się w czubki swoich butów.
To co przed chwilą usłyszał sprawiło, że naprawdę miał ochotę rozwalić pół stadionu. Jego biedna, mała, kochana Lena! Spodziewał się, że się pokłócili, w końcu u nich to norma, ale w życiu przez myśl nie przeszło mu coś takiego! On naprawdę miał czelność zdradzić jego małą siostrzyczkę?!
-Adrian, przecież wiesz, że to nie było celowe. - Chris najwyraźniej pełnił rolę adwokata swojego młodszego przyjaciela. Zresztą nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni.
-Skąd mam wiedzieć, że nie było?! - w myślach starał się uspokoić sam siebie. Już i tak kilkoro ludzi kręcących się w pobliżu zwróciło na nich uwagę. Ostatnie czego im teraz było trzeba to zwrócenie na siebie uwagi osób niepowołanych. W myślach już widział te wpisy na facebooku, albo nie daj Boże nagłówki artykułów w gazetach i na portalach sportowych. Jeszcze tego by im brakowało. Spokojnie, tylko oddychaj. Uspokajanie samego siebie średnio spełniało swoje zadanie. - Jedyne, co teraz wiem to to, że Lena siedzi z tym wszystkim sama i wypłakuje sobie oczy bo taki idiota, który teraz udaje wielkie załamanie, nie potrafił powstrzymać się od kurwa zdrady! - ze wszystkich sił próbował powstrzymać się od strzelenia mu w twarz. A miał na to cholernie wielką ochotę. Widok stojącego przed nim, sprawiającego wrażenie załamanego i sponiewieranego chłopaka ani trochę nie robił na nim wrażenia. Gdyby byli gdzieś w ustronnym miejscu, nieotoczeni tymi wszystkimi obcymi ludźmi, nic by nie powstrzymało jego pięści od zbadania twardości szczęki młodszego z Australijczyków.
-To wszystko jest nie tak... - Darcy w końcu się odezwał, jednak chyba sam do końca nie wiedział co powiedzieć, bo zamilkł.
-No a jak?! - Adrian splótł ręce na klatce piersiowej. - No, słucham! Powiedz mi jak to było!
-Ja nawet tego nie pamiętam. - zaczął, przecierając kciukiem i palcem wskazującym oczy. - Gdyby Tony tego nie powiedział to nawet bym nie wiedział, że coś takiego miało miejsce. To wszystko przez ten alkohol...
-To na chuj wy zawsze tyle pijecie?! - podniósł głos jeszcze bardziej. - Myślisz, że fakt, że schlałeś się jak pieprzony świeżak jakoś cię tłumaczy?!
-Hej, zejdź ze mnie okej. - Chris zmrużył oczy słysząc, że oskarżenie odnośnie alkoholu padło również pod jego adresem. - Nie jesteś moją matką żeby prawić mi kazania!
-Nie, nie jestem twoją matką i dzięki Bogu, ale jestem członkiem zespołu, który dzisiaj ma zajebiście wielką szansę na przegranie meczu, bo oboje wyglądacie jakbyście tankowali przez tydzień! - ze złości miał ochotę zacząć tupać nogami. Skumulowane w nim emocje wprost rozsadzały go od środka. - Jebie mnie to, co robicie ze swoim życiem. Poważnie. Na moje możecie imprezować ile tylko chcecie, chlać do upadłego i pieprzyć się z kim popadnie po kątach. Nie rusza mnie. Rusza mnie to, że teraz sprawa nie dotyczy tylko was, ale również Leny. - pokręcił z niedowierzaniem głową. - W pale mi się nie mieści, że naprawdę mogłeś zrobić coś takiego. - ponownie zwrócił się do Darcy'ego.
-Kurwa myślisz, że po mnie to spływa?! Że nie żałuje?! - Ward również stopniowo zmieniał swój opanowany jak dotąd głos w krzyk. Może jak wyładuje negatywne emocje to chociaż trochę lepiej się poczuje? Szczerze w to wątpił. - Żałuje! Nawet bardzo! I jedyne na czym mi teraz zależy to jak najszybsze spotkanie się z Leną i wyjaśnienie jej tego wszystkiego.
-Spotkasz się z nią po moim trupie. - wycedził. - Nie wiem co się ostatnio z tobą dzieje, ale chyba musisz przemyśleć pewne sprawy.
-O co ci tym razem chodzi? - zapytał, również splatając ręce na torsie w geście buntu.
-Już pomijam fakt, że zrobiłeś to co zrobiłeś, chociaż to było potworne. To wcale nie jest jedyny powód, dla którego Lena zapewne nie będzie chciała na ciebie w ogóle patrzeć, że o rozmowie z tobą nie będzie mogło być nawet mowy. Wiesz jak ciężkie dla niej były ostatnie miesiące? - zapytał, ale najwyraźniej wcale nie oczekiwał odpowiedzi, bo sekundę później kontynuował: - Przez te kilka miesięcy czuła się momentami totalnie beznadziejnie. I zgadnij czyja to była wina?
-Adrian, o czym ty gadasz? - do rozmowy wtrącił się Chris, mrużąc ze zdziwieniem oczy. Obaj Australijczycy wpatrywali się w Polaka z totalnym niezrozumieniem.
-Daj spokój. - prychnął machając w jego kierunku lekceważąco ręką. - Nie zdajesz sobie sprawy do czego ją doprowadzałeś, prawda? - swoje słowa nadal kierował do młodszego z Australijczyków. - Traktowałeś ją jak pierdolony worek treningowy, jak rzecz, na której można się wyżyć, walcząc ze swoją złością i frustracją. Nie pamiętasz już ile razy dzwoniłeś do niej kiedy coś ci nie szło i to na niej skupiały się głównie twoje negatywne emocje? Pamiętasz ile razy mówiłeś jej, że cię nie rozumie, że marnujesz z nią czas, że cię ogranicza, że nie wspiera? - ciągnął swoją wyliczankę nie zważając na coraz mniej szczęśliwą minę Warda. Ktoś w końcu musiał otworzyć oczy temu dzieciakowi. Padło na niego, co w sumie nie było aż takie złe, bo nosił się z tym zamiarem już od dłuższego czasu. - Skazałeś ją na zajebistą karuzelę, gdzie musiała przez cały czas uważać na to co mówi i robi, bo nie daj Boże trafiłaby na twój zły humor i znowu by oberwała. I kolejny raz i kolejny i znowu i znowu!
-Ale Lena... - nie dokończył, nie wiedząc jak powiedzieć to co chciał przekazać.
-Nie mówiła ci o tym nigdy? - trafnie odczytał jego myśli Adrian. - A wysłuchałbyś jej bez wściekłości? Dałbyś jej to spokojnie wyjaśnić z gwarancją, że nie wyjdziesz trzaskając drzwiami, obrażony jak pięcioletnie dziecko?
-Ja ją naprawdę kocham. - Darcy westchnął głośno, przestępując z nogi na nogę. - I wynagrodzę jej to wszystko tylko musi dać mi jeszcze jedną szansę. Ostatnią, której nie zmarnuję. Muszę się z nią spotkać, porozmawiać, wyjaśnić to wszystko. Przecież to jest jedno wielkie nieporozumienie!
-Nieporozumienie? - wydusił. - Tak to sobie tłumaczysz?
-W prawieniu kazań jesteś mistrzem. - Chris ani trochę nie sprawiał wrażenia opanowanego i ze spokojem przyjmującego wszystko co się do niego mówi. Rozmowa zdecydowanie wymknęła się spod kontroli i nie mógł biernie stać i słuchać, jak Adrian mówi wszystkie te rzeczy. - Nie zapominaj tylko, że nie jesteś Leny ojcem ani nikim w tym stylu i nie możesz decydować za nią. Łatwo jest zapomnieć, że mimo tych wszystkich chwil chyba była również szczęśliwa, prawda? Nie zachowuj się jak pieprzony znawca i prokurator w jednym i nie rzucaj wyrokami na prawo i lewo. Nawet jeśli nie chcesz w tej sprawie pomóc to po prostu się nie wtrącaj. Nie tylko tobie zależy na szczęściu Leny. Nie masz jej na wyłączność! Skąd wiesz czy jak go wysłucha to sprawa nie rozejdzie się po kościach?
-A wy co tu takie zebranie? - koło nich pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha Ryan przeszkadzając tym samym Miedziakowi, który już otwierał usta żeby odpowiedzieć na słowa Holdera. - Jakieś przedmeczowe dyskusje, o których ja nie zostałem poinformowany? - widząc, że nikt nie kwapi się z odpowiedzią i że atmosferę miedzy tą trójką można było chyba pokroić nożem dotarło do niego, że coś się stało. Uśmiech momentalnie zszedł z jego twarzy. - Co jest? - uniósł brew ku górze.
-Niech oni ci wytłumaczą. - Adrian kiwnął głową w stronę dwójki Australijczyków. - Nic tu po mnie. - dodał, ostatni raz mierząc ich wściekłym spojrzeniem, po czym ruszył z powrotem w kierunku swojego boksu.
Co za dzień!


*******************


Sam mecz również nie układał się zbyt dobrze. O ile dwa pierwsze biegi udało się zremisować, o tyle dalej było już tylko coraz gorzej. W toruńskim zespole jedynym, który nie zawiódł nadziei kibiców był Adrian. Sam zainteresowany był zresztą tak nabuzowany po rozmowie z Australijczykami, że gdzieś musiał tę skumulowaną w sobie energię wyładować i szczęśliwym trafem udawała się ta sztuka w biegach, w których jechał. Na sześć swoich startów aż cztery wygrał, raz był drugi i na sam koniec dojechał na metę jako ostatni, ale to raczej było wynikiem tego, że uszło z niego całe powietrze. Myślami był już raczej w Toruniu, a konkretniej w okolicach Torunia, przy Lenie, zastanawiając się w jaki sposób może jej najlepiej pomóc. Bo musi jej pomóc! Nie może zostawić jej z tym wszystkim samej! Gdyby był cholernie złośliwy w tym momencie mógłby jej powiedzieć "a nie mówiłem", ale te słowa zdecydowanie nie wydostaną się z jego ust. Lena potrzebowała jego wsparcia i je otrzyma.
Natomiast jeśli chodzi o samych sprawców zamieszania.
Chris przez cały mecz tylko snuł się mętnie po parkingu maszyn popijając jeden napój energetyczny za drugim, ani nie mogąc sobie znaleźć miejsca, ani nie pracując na podwyższonych obrotach. Kac gigant nadal nie ustępował przez co nie osiągał nawet zadowalających, przeciętnych wyników.
-Obudź się w końcu! - nawet słowa prezesa klubu na wiele się nie zdały. Czuł się jak wyprany, a następnie wywirowany co skutkowało tym, że po dwóch przywiezionych zerach zakończył swoją pracę na dzisiaj z dorobkiem zerowym w dwóch biegach. Nikt, łącznie z nim samym, nie pamiętał żeby Australijczyk zanotował wcześniej tak katastrofalny wynik.
Darcy natomiast to już była zupełnie inna bajka. O ile swój pierwszy bieg udało mu się jeszcze jakoś objechać, dojechał nawet na drugim miejscu, o tyle dalej to już była katastrofa. Mieszał w przełożeniach, gubił się z ustawieniami i kompletnie nie potrafił się na niczym skupić. Gdyby się go ktoś zapytał jaki jest wynik meczu, albo gdzie w ogóle jeżdżą to zapewne by nie wiedział. Jedyne o czym myślał podczas całego tego spotkania to to, jak załatwić sprawę z Leną, jak namówić ją do tego, żeby przynajmniej z nim porozmawiała. Co jej powiedzieć, jak ją przeprosić, jakim sposobem to wszystko wyprostować. Nie spodziewał się, że dziewczyna szybko mu wybaczy, ale mimo wszystko nie tracił nadziei. Nie miał zamiaru się tak łatwo poddać! Będzie o nią walczył, bez względu na wszystko i wszystkich.
Skutek? Cztery kolejne zera na koncie i dorobek punktowy zamykający się na dwóch w aż pięciu startach.
-Porozmawiamy o tym w Toruniu. - zawyrokował menedżer zespołu, Jacek Gajewski, patrząc na nich z niezbyt zadowoloną miną. - Nie tego się po was spodziewałem, panowie. Do pewnych spraw najwyraźniej nie dorośliście. - dodał jeszcze, po czym odszedł w poszukiwaniu pozostałych zawodników.
-Kolejne kazanie. - Chris przewalił oczami, ale nie słysząc żadnej reakcji ze strony Darcy'ego, wzruszył tylko ramionami i zajął się swoimi sprawami.
Po wzięciu szybkiego prysznica, przebraniu się, spakowaniu swoich rzeczy i sprzętu mogli się w końcu udać do swoich busów. To właśnie tam, koło transportu Chrisa czekał na nich Adrian gotowy do odjazdu.
-Daj mi rzeczy Leny. - w jego głosie nadal nie można było doszukać się nawet grama spokoju. Nadal był na nich wściekły i nie miał zamiaru tego ukrywać.
-Sam mam zamiar je jej oddać. - odpowiedział mu Darcy.
-Nie obchodzą mnie twoje zamiary, ani cokolwiek innego w tym stylu. - przestąpił z nogi na nogę. - Daj mi te cholerne rzeczy i nie ciągnijmy dłużej tej rozmowy. - zwrócił się ponowie do Holdera.
-Słuchaj, mówiłem ci, że masz odpuścić prawda? - Chris splótł ręce na klatce piersiowej. - Zawieziemy rzeczy do Leny i niech sobie na spokojnie pogadają. Co ci szkodzi?
-Lena prosiła mnie żebym to JA wziął te rzeczy. Nie było mowy o tym żeby to zrobił któryś z was. - nadal nie ustępował. - Wy zrobicie najlepiej jak się trochę weźmiecie za siebie i przemyślicie pewne sprawy. - zmiażdżył ich wzrokiem.
-Nie matkuj. - burknął Holder, przewalając oczami.
-Za to co zaprezentowaliście dzisiaj mam wam może jeszcze pogratulować i podziękować? Że razem zdobyliście dwa punkty, a nie na przykład jeden? Że tak fantastyczne wsparliście klub w walce o zwycięstwo odjeżdżając mecz życia? Albo lepiej! Że nie wypiliście wczoraj aż tak dużo skoro nadal pamiętacie jak się nazywacie i byliście w stanie podpisać się w protokole przedmeczowym? - prychnął z irytacją. Spojrzał w głąb busa, gdzie z samego brzegu leżała czerwona torba podróżna Leny. Nie czekając nawet chwili szybko po nią sięgnął uprzedzając tym samym oboje Australijczyków. - I to by było na tyle. - rzucił, po czym kręcąc z politowaniem głową ruszył w kierunku swojego busa, zostawiając tę dwójkę w niezbyt pozytywnych humorach.
Zdecydowanie, co za beznadziejny dzień!



*******
I just can't believe the love, love, love is taking over meeeeeee! uuuuuuuuu!
Dobra, serio, piosenka trafna do odcinka w chuj xD
Co by tu napisać?
Że do sezonu jeszcze w cholerę długo, że znalazłam sobie nowy obiekt westchnień, że UMK ssie i że zdecydowanie potrzeba mi terapii wstrząsowej?
But, who cares? :D
Dedykacja?
A proszę bardzo! Dla Mon, bo prawdopodobnie deptałyśmy sobie po nogach tańcząc i śpiewając do Durch Den Monsun, a nawet o tym nie wiedziałyśmy! :D


I serio, Joel Peat, gdzieś Ty się podziewał przez pół mojego życia? O_O <3



xxxx!

https://twitter.com/nikax92

6 komentarzy:

  1. zrobimy terapię wstrząsową wtedy gdy się spotkamy ! :D
    Adzik wygadany mógłby robić jako prawnik tak btw haha , także jak będzię już na emeryturze może o tym pomyśleć !
    ja to cienki pisarz także kończę i czekam na kolejny ( to jeszcze nie ten którego widziałyśmy z Moni tak btw 2 :D)
    Ps. miałam pomysł na ps ale zapomniałam :(
    Ps2 jestem pierwsza wow wow ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra uwaga, muszę byc ostrożna, bo Wyras zagląda mi co ja tutaj piszę. Zero prywatności. Nawet nie mogę napisać, że w tym rozdziale Adrian jara mnie jak Mon jara się Wyrasem! :O Oczywiście ten Pajac powiedział, że mam za to szlaban, pfffffffffff. Chyba nie wie w czym łóżku rozwala swoje dupsko - tak, że codziennie mam nowe siniaki i różne urazy ciała :/ Matko ta rozmowa była taka super! Aż przeczytam drugi raz :D Dedykacja jest taka piękna, że aż wzruszyłam się. Po prostu jesteśmy rodziną i to było zapisane w gwiazdach <3
    PS. Kiedy nowy rozdział?
    PS2. Napiszesz za mnie 28? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Już wyobrażam sobie wściekłego Adriana i przygnębionego Darcy'iego oraz Chris'a, który ma obojętną minę i słucha tych wszystkich okrutnych rzeczy kierowanych w stronę jego przyjaciela. Serio szkoda, że nie wzięłam popcornu :D
    Darcy lubię Cię. Darcy lubię Cię, ale nie po tym co zrobiłeś. Darcy, wątpię żeby udało Ci się odbudować cokolwiek po tym co zrobiłeś.
    Może mam serce z kamienia, ale ani trochę nie jest mi ich żal. No bo w końcu on zdradził Lenę! Nie wiem co musiałby zrobić Ward, żeby Lena mu przebaczyła. Obawiam się, że nie ma takiej rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Adrian jaki stanowczy i męski w tym rozdziale :P w sumie taki wkurzony Adrian to jakoś wypisz wymaluj oryginał :D
    mam nadzieję ze już wkrótce doczekam się następnego rozdziału:)
    pozdrawiam i życzę natchnienia do tworzenia kolejnych rozdziałów;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja się chyba nie doczekam kolejnego rozdziału:(

    OdpowiedzUsuń
  6. znowu komentarz i to jeszcze pierwszy :O
    ale nie mogę z Adriana taki nałądowany, że aż to niepodobne do niego !:o
    ogólnie to lecę dalej z tematem :D

    OdpowiedzUsuń