piątek, 26 lipca 2013

Second

Promienie majowego słońca już od dobrych kilku godzin wpadały do pokoju przez okno, a nam ani śniło się wstawać. Zegar wskazywał, że jest chwilę przed 11, Darcy nadal spał, a ja bez żadnego skrępowania wpatrywałam się w jego spokojną twarz. Lekko rozchylone usta, zmierzwione włosy, delikatny uśmiech, spokojne rysy. Był teraz w każdym calu idealny. Aż ciężko było przyznać, że kiedy się obudzi jest takim wulkanem energii.
Westchnęłam głęboko kiedy pomyślałam, że to nasz przedostatni dzień razem. Potem Darcy znowu wyjeżdża a my spotkamy się Bóg jeden wie kiedy. Następny mecz chłopacy będą rozgrywać w Gorzowie, a tam raczej nie dam rady się wybrać. Z kolei jeśli Australijczykowi nie uda się wyrwać jakoś w tygodniu do Torunia to szykują się kolejne długie dni z daleka od siebie.
Życie w związku z żużlowcem nie należy do najłatwiejszych. Zresztą, chyba z większością sportowców tak jest. Darcy oprócz jeżdżenia w polskiej lidze, jeździ również w lidze angielskiej, gdzie meczy jest naprawdę dużo w ciągu całego sezonu. Dodatkowo na co dzień mieszka w Anglii, więc przyjazdy do Torunia są dla nas totalnym świętem. Nie mogę się czepiać, bo on naprawdę stara się w każdą wolną chwilę wyrywać do mnie, ale nie mogę powstrzymywać się od myślenia, że to i tak za mało. Zresztą, nawet gdybym miała go cały czas przy sobie to i tak byłoby mało. Nie należy też zapominać, że cała jego rodzina mieszka w Australii, więc kiedy tylko sezon się kończy on jedzie do nich na te kilka miesięcy. I wiąże się to z tym, że w tym okresie nie widujemy się zazwyczaj w ogóle. Nawet gdybym chciała to nic nie mogłabym z tym zrobić, bo przecież kiedy oni mają wolne u nas jest zima, czyli szkoła w pełni. A Darcy'emu ani trochę się nie dziwię, że chce jechać do rodziny, w końcu przez większość czasu w roku jest poza swoim rodzinnym domem. To też świadczy o tym jak trudne jest życie takiego sportowca. W jego przypadku dochodzi jeszcze to, że w tak wczesnym wieku, bo mając zaledwie piętnaście lat, musiał zostawić rodziców i wyjechać kilka tysięcy kilometrów od domu do Anglii już na początku swojego nastoletniego życia. Ja chyba bym tak nie potrafiła, a już na pewno bym zbyt długo tak nie wytrzymała. Z dala od rodziny, znajomych, przyjaciół... Nie, to w żadnym wypadku nie dla mnie.
Biorąc to pod uwagę tym bardziej byłam z niego dumna. I w pewien sposób pełna szacunku do jego osoby.
Mój kochany Darcy.
-Ja wiem, że jestem mega przystojny, wspaniały i w ogóle moją genialność trudno określić słowami, ale żeby tak rozbierać mnie wzrokiem już od samego rana, to nie zdarza mi się codziennie. - sam zainteresowany w końcu się obudził, nie otwierając jednak oczu.
-Rozbierać w sumie cię nie muszę. - odpowiedziałam, przypominając sobie wydarzenia z nocy. Takie są właśnie efekty jak zbyt długo się nie widzimy.
-Co racja to racja, punkt dla ciebie. - podniósł jedną powiekę, a następnie drugą, przypatrując mi się z uwagą. - To może jakaś mała powtórka z rozrywki? - poruszał charakterystycznie brwiami.
-Chyba zwariowałeś. - pokiwałam z politowaniem głową. Chłopak jednak uśmiechnął się w ten swój szatański sposób, przygwożdżając mnie do łóżka ciężarem swojego ciała. - Ałaaa ty brutalu. - parsknęłam śmiechem.
-Twój brutalu. - powiedział, po czym nie czekając na żadną reakcję musnął swoimi wargami moje.
W tym momencie po raz kolejny zapomniałam o całym świecie, zapomniałam o tym, że niedługo mogą wrócić rodzice, zapomniałam o tym, że zaczęłam robić się głodna.
W mojej głowie znowu istniał tylko on i nikt poza nim.


**************


~Robimy dzisiaj coś kreatywnego? - na dzień dobry usłyszałam wesoły głos Chrisa Holdera. Właśnie byliśmy w trakcie jedzenia późnego śniadania, kiedy przerwał nam telefon.
-To znaczy? - zapytałam.
~Nie wiem, nad tym musimy jeszcze pomyśleć.
-A nie lepiej było do mnie zadzwonić jak już wpadłbyś na jakiś genialny pomysł?
~Wszystkie moje pomysły są genialne. - oburzył się, na co parsknęłam śmiechem. - Zrobimy burzę mózgów. - dodał jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Żeby zrobić burzę mózgów trzeba najpierw takowy posiadać. - odgryzłam się na co siedzący przy stole Darcy parsknął głośnym śmiechem.
~Pijesz do mnie dziewczę? - bez problemu mogłam sobie wyobrazić, że właśnie w tym momencie mruży oczy w niezbyt zadowolonym geście.
-Ależ w życiu by mi to przez myśl nie przeszło! - odpowiedziałam siląc się na poważny ton.
~Tak właśnie myślałem. - takie przekomarzanie się było u nas na porządku dziennym. - A tak w ogóle to co robicie dzieci drogie?
-Śniadanie jemy.
~Śniadanie? Przypominam, że jest właśnie grubo po trzynastej...
-To takie... późne śniadanie. - wzruszyłam ramionami.
~Jesteście niewyżyci, mówił wam to już ktoś? - powiedział, prychając śmiechem. Darcy, który słyszał każde słowo z racji tego, że miałam włączoną funkcję głośnomówiącą, oczywiście musiał się wtrącić.
-Masz jeszcze coś do przekazania czy przestaniesz w końcu maltretować moją dziewczynę swoim głosem? - zapytał, kiedy przełknął ostatni kęs kanapki. - W ogóle co to za dzwonienie do niej?!
~Od pół roku mamy romans, miało się nie wydać, ale skoro tak to nie będziemy tego dłużej przed tobą ukrywać. Siłą naszej miłości moglibyśmy rozwalić pół planety więc nie jesteś dla nas żadną przeszkodą. Zamierzamy się chajtnąć pod koniec sierpnia i uciec do Kuala Lumpur.
-Jesteś głupi. - stwierdziłam. Całą trójką parsknęliśmy śmiechem. - Daj nam jakieś pół godziny. - widząc wymowny wzrok mojego Australijczyka poprawiłam się. - No może trochę więcej i wpadniemy do Ciebie do hotelu.
~Tylko wyjdźcie już z tego łóżka bo za rok was nie zobaczę, króliczki. - palnął po czym się rozłączył.
-Naprawdę, masz przyjaciela idiotę, mówiłam Ci już to kiedyś? - zwróciłam się do mojego chłopaka.
-Wielokrotnie i za każdym razem się z tobą zgadzam. - stwierdził. - A teraz skoro już zjedliśmy to musimy pogadać.
-O czymś konkretnym?
-Oczywiście, że tak! - szybko wstał z krzesła po czym pociągnął mnie z powrotem do mojego pokoju. - Strasznie długo cię nie widziałem i chcę wiedzieć o wszystkim co się u ciebie działo. - zarządził.
Rozłożyliśmy się na łóżku i rozpoczęliśmy naszą rytualną rozmowę o wszystkim i o niczym. W takich chwilach jak ta naprawdę dochodziłam do wniosku, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Totalnie nie wyobrażałam sobie innego chłopaka, z którym mogłabym tak leżeć jak z Darcym lub wykonywać jakiekolwiek inne czynności.
W takich momentach zapominałam również o wszystkich tych złych chwilach, które się nam przytrafiały.
Bo wystarczyło, że przy mnie był, a ja czułam się wprost nieziemsko.
Cudowne uczucie.


***************


Reszta soboty minęła nam zaskakująco szybko. Siedzieliśmy głównie razem z Chrisem w hotelu i obijaliśmy się ile się tylko dało.
No dobra, było tak tylko do godziny 20:45. Później oczywiście wszystko musiało się pozmieniać.
-Zwariowaliście. - powiedziałam, patrząc ze zdziwieniem to na Darcy'ego, który szukał w swojej walizce jakiejś koszulki, to na Chrisa, ubierającego swoje ulubione adidasy. - Jesteście kompletnie nienormalni.
-Ale o co ci chodzi? - mój chłopak w końcu z szerokim uśmiechem znalazł to czego szukał. Jakąś koszulkę na krótki rękaw z kolorowym nadrukiem. Mniejsza o większość.
-O co mi chodzi? - otworzyłam szeroko oczy. Oni naprawdę nie wiedzą? - Przypominam, że jutro jedziecie mecz. MECZ na litość boską.
-Iii? - do rozmowy wtrącił się wiecznie radosny Chris.
-I jak wy sobie wyobrażacie siebie, jeśli właśnie teraz zamierzacie IŚĆ NA IMPREZĘ?! - ostatnie słowa powiedziałam z nieco większym naciskiem i nieco bardziej podniesionym głosem. - Wszystko z wami na pewno dobrze pod względem psychicznym?
-Lena, nie przesadzaj. - Darcy przewalił oczami. - To tylko jedno głupie wyjście na miasto. Przecież nie będziemy siedzieć w hotelu jak takie ćwoki.
-Powaliło was kompletnie. - pokiwałam głową, prychając pod nosem. - Ja do tego ręki nie przyłożę, nawet nie ma takiej opcji.
-Twój wybór, skoro nie chcesz z nami iść to nie musisz. - patrzcie go, jaki się nagle bezproblemowy człowiek z niego zrobił. Miałam wrażenie, że złość zaczyna mnie wypełniać od środka.
-A nie możecie iść gdzieś jutro, albo pojutrze, albo ciul wie kiedy, a nie na dzień przed meczem? - starałam się jakoś przemówić im do rozumu. No ludzie, dajcie spokój. - Nie jedziemy jutro z jakimś cienkim drugoligowcem ani z jakimiś totalnymi żużlowymi eksperymentami, którzy pierwszy raz motor na oczy widzą! Jedziemy z Gorzowem! Gorzowem, na litość boską!
-Lena, jesteśmy młodzi, nasze organizmy szybko się regenerują. Jutro obaj będziemy niczym ten młody Bóg. - czy Australia to naprawdę miejsce, gdzie rodzą się tacy kretyni, czy tylko ta dwójka to jakieś wybryki?
-Świetnie, po prostu genialnie. - wstałam z łóżka, nerwowym ruchem odgarniając grzywkę, opadającą mi na oczy. - Tylko żebym jutro nie musiała mówić "a nie mówiłam". - dodałam, po czym nie zwracając uwagi na jakieś mruczenie chłopaków, wyszłam z ich pokoju.
Co za dzieciaki, szkoda słów.
To by było na tyle jeśli chodzi o wspólny, wesoły weekend.
Świetnie.



********
Jest i dwójka za nami! :) Jak wrażenia? :)
Co do moich to już się nie wypowiadam, amen! :D
Przede wszystkim muszę napisać, że Matej Kus zasilił szeregi naszej drużyny, co jest, jak dla mnie, świetną wiadomością! Mam nadzieję, że w niedzielę pokaże na co go stać :)
Generalnie weekendowe plany były takie genialne!
Dzisiaj ognisko, jutro wesele przyjaciela, a w niedzielę mecz, a co zrobiła inteligentna Nika?
Skręciła sobie kostkę grając w siatkówkę! -.- Patologia -.-
Tak czy inaczej ognisko i weselę mogę sobie odpuścić, Gorzowa-w żadnym wypadku! :D
Dziękuję za wszystkie komentarze i miłe słowa! To cholernie motywuje, naprawdę! :)
Nowa jak zwykle w piątek! :)
PS: w niedzielę trzymajcie kciuki za Toruń! :D

14 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest FENOMENALNY! :D Czytałam go z bananem na ryjcu i co chwilę wybuchałam śmiechem :D "W tym momencie po raz kolejny zapomniałam o całym świecie, zapomniałam o tym, że niedługo mogą wrócić rodzice, zapomniałam o tym, że zaczęłam robić się głodna" HAHAHAHA xD Ja już czekam na kolejny rozdział, cmok! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. jhvbackuwtnecyrgew *.*
    to tyle po tym rozdziale :D
    + niestety, nie będę trzymała kciuków za Toruń, tylko kibicowała Staleczce :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tam chyba rodza się szalency, ale oni na pewno sa wybrykami natury :) Nie wiem czy Ci się to wkradlo, czy nie, ale musisz zwrocic uwage na to, ze przed znakami zapytania i wykrzyknikami nie stawiamy kropki, tak bedzie ladniej ;) Co do Twojej kontuzji mam nadzieje, ze jakoś ja szybko przejdziesz i wszystko bedzie dobrze :) przepraszam za brak polskich znakow, ale pisze z telefonu i już nie mam sily poprawiac. Do nastepnego, #HotkanadHotkaminalezacadoNajwiekszychHotek

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo fajny rozdział ! :D
    Choinka, czemu oni się tak uparli, żeby iść na tą impreze ?:P
    Makabra z nimi :d
    świetnie mi się czytało xD
    JA niestety nie kibicowałam ani Stali, ani Toruniowi xD
    Czekam na nn :D
    Zapraszam do mnie:
    http://love-is-a-contradiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Noooo jest moc :D Rose w końcu coś skomentowała , a co sie będę ! :D
    Jest dobrze i czekamy na kolejny !
    Zdrówka i Weny Nika ! xox #HotkiWspierająHotki ! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie od dzisiaj wiem, że Australijczycy to są po prostu debile. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. :) Jeśli chodzi o imprezę, to lepiej żeby pili z umiarem, ale najlepiej by było gdyby WCALE nie pili - ale to jest po prostu niemożliwe. Tak więc czekam na to, co te dwa kangury nabroją. Do piątku! :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć, nominuję cię do The Versatile Blogger. Szczegóły na http://niktmitegoniedal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Przede wszystkim życzę szybkiego powrotu do pełni formy. Jak to mówią sport to zdrowie. :*
    Wcale się nie dziwię, że Lena wściekła się na chłopaków. Pomijając fakt, że następnego dnia jest mecz. Jestem przekonana, że bardziej chodziło jej o to, że umyka cenny czas, który mogła spędzić tylko i wyłącznie z Darcym. No ale cóż taka już natura tych rozbrykanych Kangurów.
    Mieszkam pod jednym dachem ze sportowcem także wiem ile potrzeba wyrzeczeń i poświęceń. Tym bardziej podziwiam takich zawodników jak Darcy, którzy w tak młodym wieku wyjeżdżają wiele kilometrów, żeby rozwijać swoją pasję. Niestety żużel to tak sport, w którym życie osobiste musi być podporządkowane karierze.
    Strasznie spodobało mi się to opowiadanie i już nie mogę doczekać się kiedy pojawi się kolejny rozdział. Jeśli możesz to powiadamiaj mnie o nowościach.
    Odnośnie nowego transferu Torunia to też jestem zadowolona. Ed niestety w ubiegłą niedzielę się nie spisał. Nie wiadomo czym to było spowodowane, ale to już było i trzeba jak najszybciej o tym zapomnieć. Przed Aniołami nowy mecz i nowe wyzwanie. Nie będzie łatwo w Gorzowie, ale wynik jest sprawą otwartą. Szkoda, że nie sprawdziły się plotki o powrocie Ryana... Wydaje mi się, że to jedyny zawodnik, który mógłby w bardzo przyzwoity sposób zastąpić Chrisa. Jest jak jest i inaczej nie będzie. :)
    Także w niedzielę mocno trzymamy kciuki za TORUŃ!!!! :)
    P.S. Zapraszam do mnie na nowość: http://trzymajgaz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że opowiadanie przypadło Ci do gustu! :) i już lecę przeczytać nowość u Ciebie! :)
      a co do transferu to rzeczywiście, przyda się ktoś nowy, ktoś kto już zna MotoArenę, bo Matej startował u nas już wcześniej. Nie spodziewam się szaleństwa, ale mam nadzieję, że w Gorzowie spisze się lepiej niż Edward w Toruniu...
      I dziękuję za życzenia szybkiego powrotu do zdrowia! ;* Taak, sport to naprawdę zdrowie! :D

      Usuń
  9. Weź, przez Was śnił mi się Darcy ;O ROZUMIESZ TO? On mi się ŚNIŁ! : O nie wierzę, po prostu nie wierzę. Faktycznie są troszkę jak króliczki :d mwahahaha :d żeby tyle w łóżku siedzieć? Ale w sumie ich rozumiem. Sama nie wypuściłabym "Sama wiesz kogo" :D z łóżka gdyby była taka możliwość :d musi przetrzeć szlaki,bo mi łóżko skrzypi ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm .. od czego by tu zaczac ?? Zaczelam czytac twojego bloga i moge stwierdzi , ze jest po prostu mega ! Swietnie sie go czyta i jeszcze ten Darcy <3 slodki , piegowaty . Spiacy Ward to musialo sweet wygladac !! :-*:-* Nie dziwie sie jej , ze nie mogla oderwac od niego wzroku , bo jak tu od niego sie oderwac to byl by grzech hehe :-P:-P Na miejcu Leny tez bym sie ich bala wypuszczac na jaka kolwiek impreze tuz przed meczem , ale miejmy nadzieje , ze nic te kangury nie po wyrabiaja !! Zycze duzo weny , czekam na kolejny , pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie :-P;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Brawa dla tych panów, którzy dzień przed meczem idą na imprezę!!! O.o Trzeba być już do końca powalonym, no ale cóż... To są Aussie, ich nie ogarniesz :D "Jesteście niewyżyci, mówił wam to już ktoś?"- to zdanie totalnie rozwaliło mnie na łopatki xD Właśnie wtedy przed oczami stanął mi Darcy z PEWNEGO zdjęcia xD
    Wybacz, że tak późno komentuję, ale dopiero teraz dotarłam na Twojego bloga :) Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak to już skomentowałam ?! Żadne większy problem.Napisze cos jeszcze raz no chaloo :D
    "Lekko rozchylone usta" jeszcze lekko bo bez boberow ! HAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHHAHAAHHAHAHA :DDDDDDDD nie dosyć ze z Australii same szalency to jeszcze takie dwa wybryki natury ! :D
    LKF !

    OdpowiedzUsuń