sobota, 20 lipca 2013

First

Piątek. Według mnie najlepszy dzień, jaki tylko może być spośród całego tygodnia. I wcale nie chodzi o to, że zaczyna się weekend, chociaż po części to też jest jeden z czynników. Otóż w piątek do Torunia przyjeżdża Darcy.
Od rana chodzę uśmiechnięta niczym ten skowronek. Wszystko zdaje się być po mojej stronie. Nawet majowa pogoda wprost zachęca do spacerów swoimi ciepłymi promieniami. Tak moi drodzy, dzisiaj jest 21 maja, za dwa dni na toruńskim torze nasz miejscowy Unibax będzie podejmował gorzowską stal, tak więc Darcy zgodnie z tradycją zjawia się dwa dni przed.
Dodatkowo szkoła nadzwyczaj dzisiaj minęła mi z uśmiechem na ustach, ludzie dookoła sprawiali wrażenie, jakby się do mnie uśmiechali, znalazłam na chodniku 5 złotych, a mama na obiad zrobiła moje ukochane naleśniki. Żyć nie umierać.
Nie widziałam się z Australijczykiem już okrągłe 19 dni. Zresztą nawet podczas naszego ostatniego spotkania nie spędziliśmy ze sobą zbyt dużo czasu, bo przyleciał z Anglii 1 maja, a 2 rozgrywali mecz w Bydgoszczy, na który oczywiście zostałam zaciągnięta. Niestety po samym meczu mieliśmy dla siebie nawet nie dwie godzinki, bo Darcy razem z Chrisem wracał z powrotem do Poole. Mimo wszystko, to było naprawdę wspaniałe kilka godzin w naszym wykonaniu.
Tak czy inaczej, siedzę właśnie w domu i z utęsknieniem odliczam upływający czas, który jak dla mnie wlecze się niemiłosiernie. Moi rodzice tylko kiwają z rozbawieniem głową, powtarzając w kółko "co się z tą dziewczyną dzieje". Otóż ta dziewczyna TĘSKNI. I to nawet bardzo.
-Spokojnie, przecież dzisiaj się już zobaczycie. - stwierdziła moja mama, kiedy z zapałem jedliśmy wspólnie obiad. - I w sumie dzięki Bogu, bo ani twoja psychika, ani tym bardziej nasza mogłaby tego nie wytrzymać.
Muszę tutaj dodać, że zarówno moja mama jak i mój tata są zapatrzeni w mojego chłopaka jak w obrazek. Moją rodzicielkę Darcy przekonał do siebie swoim pozytywnym nastawieniem do życia, poczuciem humoru i tym cudownym darem zjednywania sobie ludzi. Z moim tatą było trochę trudniej, ale w końcu i on się do niego przekonał, a teraz sprawia wrażenie, jakby nie wyobrażał sobie żadnego innego potencjalnego kandydata na faceta dla mnie. Zresztą, nie raz i nie dwa mnie o tym informował. Nie to żebym miała coś przeciwko temu. Cieszę się, że traktują go już jak członka rodziny.
Jeśli chodzi o rodziców Darcy'ego to również miałam okazję ich poznać. W zeszłym roku pojawili się w Toruniu na dwóch meczach swojego ukochanego syna, więc siłą rzeczy nie mogłam ich olać. Zresztą nawet nie miałabym jak. Australijczyk totalnie się uparł i niemal siłą mnie do nich zaciągnął. Bo wiecie, jednak trochę stresa miałam. W końcu nie codziennie ma się okazję poznawać rodziców swojego ukochanego. Swoją drogą, sam zainteresowany skwitował to tylko głośnym wybuchem śmiechu, po którym pocałował moje czoło i stwierdził "to nie rodzina królewska, wyluuuuzuj". I weź tu takiemu przemów do rozumu.
-O której w ogóle będzie.? - do rozmowy wtrącił się mój tata.
-O osiemnastej jego samolot ma lądować w Bydgoszczy, więc gdzieś tak koło dziewiętnastej powinien już być w Toruniu. - odpowiedziałam.
-I pewnie od razu macie zamiar się spotkać.?
-Nie no, Darcy zostawi swoje rzeczy w hotelu, trochę się ogarnie i wtedy zapewne się ugadamy.
-Więc macie szczęście, bo akurat dzisiaj jedziemy z mamą do cioci Weroniki i znając życie wrócimy dopiero jutro więc dom wolny. - tata popatrzył na mnie z rozbawieniem. - Tylko nie przesadzajcie za bardzo.
-Oj taaato. - przewaliłam oczami.
-No co, ja tylko dmucham na zimne. - westchnęłam tylko głośno, kręcąc z politowaniem głową.
Reszta posiłku minęła nam już w ciszy. Po obiedzie ruszyłam od razu do swojego pokoju chcąc uporać się z pracą domową, jaką zadali nam nauczyciele, żeby cały weekend mieć już wolny. Spojrzałam jeszcze przelotnie na zegarek. 15:27. Jeszcze coś koło czterech godzin i w końcu się zobaczymy.
Już nie mogę się doczekać.



*********


W momencie kiedy zegarek na wyświetlaczu mojego telefonu zaczął wskazywać godzinę 20:30 zaczęłam się coraz bardziej niepokoić. Moi rodzice przeszło godzinę temu pojechali już do ciotki, życząc nam wcześniej udanej zabawy i każąc pozdrowić swojego ulubieńca. Tego samego, który teraz nie daje żadnego znaku życia.
Napisał mi tylko jedną wiadomość, coś koło 18:10, że jest już w Bydgoszczy i zaraz wyjeżdżają do Torunia. Od tamtej pory cisza.
Naprawdę starałam się nie panikować, ale różne głupie myśli przychodziły mi do głowy. Podejrzewam, że również moja wrodzona niezdolność do cierpliwości pomieszana z wszechogarniającą tęsknotą też wspomagała mój niepokój.
W końcu ludzie, dajcie spokój, nic by się nie stało gdyby napisał smsa, że już są w Toruniu, czy nawet że się trochę spóźnią albo coś w tym stylu. Ja byłabym spokojniejsza, a jemu zajęłoby to nawet nie minutę.
Co za człowiek.


*********


O ile wcześniej byłam zaniepokojona, o tyle teraz zaczęłam się już autentycznie bać. Na zegarach widniała już godzina 21:53, a Darcy'ego nadal ani widu ani słychu. Na dodatek jego telefon albo był wyłączony, albo nie miał zasięgu, chociaż ta opcja jest raczej mało prawdopodobna. Tak czy inaczej, w żaden sposób nie mogłam się do niego dodzwonić.
Chodziłam zatem po pokoju od okna do drzwi, przygryzając lekko ze zdenerwowaniem wargę.
Oby miał dobre wytłumaczenie tego, że tak długo się nie pojawia.


*********


Po mieszkaniu w końcu rozległ się upragniony dzwonek do drzwi. Zerwałam się z łóżka i pędem ruszyłam w ich kierunku. Zegar wiszący w przedpokoju wskazywał godzinę 22:23.
Za drzwiami oczywiście stał nie kto inny jak Darcy, uśmiechnięty od ucha do ucha w ten swój cudowny sposób. Miałam być na niego cholernie zła, ale w tym momencie wszystkie negatywne emocje ze mnie uleciały. Chłopak wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi, po czym wystawił w moim kierunku swoje ręce. Na mojej twarzy z każdą sekundą pojawiał się coraz to większy uśmiech i kiedy Australijczyk wykonał ten gest, nie czekając na nic pisnęłam cicho z radości po czym niemal się na niego rzuciłam. Oplotłam go nogami wokół talii, przytulając się do niego jak najbardziej się tylko dało. Dzięki Bogu, że jego zdolność utrzymywania równowagi była niezwykle wysoko rozwinięta, bo jak nic wywinęlibyśmy orła.
Sama nie wiem ile tak trwaliśmy w tej pozycji, zapominając o całym świecie. Tak bardzo cieszyłam się, że w końcu jest tutaj ze mną, że coś takiego jak czas przestało mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie.
-Lena, aż tak się stęskniłaś.? - Darcy w końcu przerwał ciszę, wpatrując się we mnie z rozbawieniem. - Kurczę, chyba będę musiał częściej robić takie przerwy skoro tak masz mnie potem witać.
-Ani mi się waż. - odpowiedziałam, z rozbawieniem udając poważny głos. - Poza tym dziwisz mi się.? Nie widziałam cię całe 19 dni!
-Rzeczywiście, trochę długo. - stwierdził, wchodząc do pokoju ze mną nadal na nim uwieszoną. - W takim bądź razie musimy nadrobić stracony czas. - dodał, siadając na łóżku, przez co wyszło na to, że siedziałam na nim okrakiem.
-Nie tak szybko, mój drogi. - odsunęłam się od niego delikatnie. - Najpierw mi powiedz gdzie tak długo byłeś i dlaczego się nie odzywałeś!
-Daj spokój, zanim się dokulaliśmy z Bydgoszczy to była chyba dziesiąta. - przewalił oczami. - Po drodze był jakiś wypadek, chyba nawet dość poważny, bo wstrzymali na jakiś czas ruch, przez co korek był nieziemski. Oczywiście policjanci zanim skumali, że mogą pokierować kierowców objazdami, to też minął mały rok. - westchnął głośno. - W hotelu zostawiłem tylko swoje rzeczy i od razu przyszedłem do ciebie.
-A telefon.? Nie mogłeś odebrać.?
-Rozładowany. - na potwierdzenie swoich słów wyciągnął swoją komórkę, której rzeczywiście nie mógł uruchomić.
-Dostanę kiedyś przez ciebie zawału, to jest pewne. - powiedziałam, kręcąc z politowaniem głową. - Myślałam, że coś ci się stało.
-Spokojna twoja, jestem człowiekiem ze stali. - uraczył mnie kolejnym swoim promiennym uśmiechem, który za moment został zastąpiony tym uwielbianym przeze mnie, lekko zadziornym. - A teraz może w końcu przywitasz się ze mną jak należy.? Przypominam, że nie widziałem Cię całe 19 dni! - powtórzył moje wcześniejsze słowa.
Nie czekając ani chwili dłużej wpiłam się swoimi ustami w jego kuszące wargi czując jak całe moje otoczenie znika. Tak się działo zawsze, kiedy miałam okazję całować najwspanialszego faceta w tym układzie planetarnym.
-Zdecydowanie podoba mi się twój sposób witania. - na moment się ode mnie oderwał. Z błyskiem pożądania w oczach położył się na łóżku, ciągnąc mnie za sobą, przez co leżałam na nim całym ciężarem swojego ciała. - Teraz chyba kolej na mój sposób. - dodał po chwili wkładając swoje ręce pod moją koszulkę, delikatnymi ruchami gładząc moje plecy.
-Nie zgłaszam żadnych obiekcji. - odpowiedziałam, po czym kolejny raz poczułam jego wargi na moich.
Ta noc zdecydowanie będzie jedną z najlepszych w ostatnim czasie. Co do tego nie miałam żadnych wątpliwości.



*******
Pierwszy rozdział jest zdecydowanie szybciej niż być powinien, ALE :D
Chłopaki pokazali dzisiaj prawdziwą wolę walki, zdobyli 3 miejsce i jestem z nich cholernie dumna! <3
Zdaje sobie sprawę, że rozdziały póki co mogą szału nie robić, ale pisałam je w zeszłym roku i zdecydowanie nie jestem z nich dumna :D 
Musicie jakoś przebrnąć! :)
Kolejny już na pewno w piątek! :)
PS: Dziękuję za te PIĘĆ komentarzy! :) W życiu się ich nie spodziewałam! Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że zostaniecie ze mną i z bohaterami na dłużej! :)
xx!

8 komentarzy:

  1. To ja walnę szósty komentarz i wcale nie bądź przy nim zdziwiona, bo to będzie zupełnie niezrozumiałe, a mi już się nie chcę tłumaczyć: co, gdzie i jak :) Słuchaj, no przebrnęłam i mogę tak brnąć cały czas, wiesz? Nie marudź (kropka), tylko wyobraź sobie, że jutro jest piątek i też trzeba dodać 2 rozdział :D
    Ps. Tak! Tak! Tak! 3 razy tak! Zostaję tutaj z Tobą na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co ty chcesz od tego opowiadania, naprawdę nie wiem. Już czuję, że akcja będzie bardzo ciekawa :) Teraz czekać do piątku jeju, najdłuższe dni w życiu!
    No oczywiście, że zostaję tutaj na dłużej! (:

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie ja też nie wiem w czym widzisz problem. Przecież ten rozdział był baaaardzo fajny. Każde zdanie pochłaniałam w ekspresowym tempie i na końcu zdziwiłam się, że tak szybko mi poszło. Nie dziwię się, że Darcy tak przypadł go gustu rodzicom swojej dziewczyny. Chyba nie da się nie lubić tego Kangura. :)
    Ward mógł pomyśleć, że Lena się o niego martwi, że tak długo się u niej nie pojawia. Jaki problem pożyczyć telefon i zadzwonić? Faceci i ich myślenie, a raczej jego brak. :P
    Cóż pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział, na który będę niecierpliwie czekała. :*
    Zapraszam do mnie na nowość: http://trzymajgaz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Głupiaś Ty! Jest genialny. Zwłaszcza moment w którym Darcy tak długo się nie zjawiał D: już myślałam, że uraczysz nas jakimś dramatem, typu wypadek Rudego albo coś, ale ufff, na szczęście zjawił się cały i zdrowy! Jak mnie o następnym rozdziale nie poinformujesz osobiście na tt, to zatłukę! Czekam na kolejny rozdział, bo aż jestem ciekawa, jaką pobudkę uszykuje dla Leny :D cmok <3

    OdpowiedzUsuń
  5. huhuhuhuhuh ♥ ja wiem, że obawa przed publikowaniem, ale żeby zwlekać tyle czasu ? trze było tak jak ja, na spontanie XD
    ja tam już wiem, że będę to czytać do końca :D
    ~ @Girls_withdream

    OdpowiedzUsuń
  6. Darek to jest Darek :) Już myślałam, że coś poważnego się stało,ale na całe szczęście to tylko korki :D No i cóż. Mimo że jest o Wardzie, mam zamiar tutaj zostać i poczytać jak się to wszystko rozwinie :D Do następnego! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. A mi się podobał rozdział i to bardzo !
    Już myślałam, że Darcy się znowu gdzieś zaszył w klubie i przyjdzie pijany, lecz tu miła niespodzianka :)
    Czekam na nn !
    Zapraszam do mnie:
    http://love-is-a-contradiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ahhhh Dariusz i Lena <3
    Szczęście które spotkało Lenę jeszcze za dnia to pozytywna karma za tak długa rozłąkę z Dariuszem :D wspaniałe, wspaniałe <3

    OdpowiedzUsuń