Zgodnie z
przypuszczeniami dostałam porządny opieprz od Adriana za to, że nie dawałam
znaku życia, a na dodatek, że olewałam jego smsy. Biedny standardowo zaczął
sobie wyobrażać Bóg wie co, począwszy od śmiertelnego potrącenia przez pijanego
rowerzystę, na wywiezieniu do robót w kraju trzeciego świata zakończywszy.
Poważnie, on czasami rozbraja mnie totalnie. Ledwo bo lewo, ale udało mi się
jakoś go uspokoić i odwieźć od pomysłu zawrócenia z drogi do Wrocławia, żeby po
mnie wstąpić. Tak, on naprawdę był gotowy to zrobić, mało tego, chyba nawet był
lekko wkurzony, że go wyśmiałam. Co za człowiek.
Tak czy inaczej
rozstałam się z Taiem i Troyem w mega dobrym nastroju. Chłopacy usilnie
namawiali mnie na pójście z nimi na mecz, Troy nawet deklarował się, że
odwiezie mnie potem pod sam mój blok w Toruniu, jeśli tylko zdecyduje się
wybrać razem z nim do samego Tarnowa. Nie powiem, była to kusząca propozycja i
przez moment naprawdę poważnie się nad nią zastanawiałam, ale ostatecznie
zdecydowałam, że jednak zostanę w Gnieźnie, prześledzę transmisje meczu mojej
drużyny, a wieczorem wrócę do Torunia. Tak chyba było najrozsądniej. Oboje
natomiast wymusili na mnie złożenie obietnicy, że będę trzymać za nich mocno
kciuki i dopingować jak tylko się da. Akurat to byłam w stanie zrobić.
***
Od blisko
czterdziestu minut siedział na krzesełku w swoim boksie, bezmyślnym wzrokiem
wpatrując się w ludzi, którzy chodzili w tę i z powrotem przenosząc rzeczy z
kąta w kąt, albo kręcąc się bez wyraźnego celu. Dzisiejszy mecz we Wrocławiu
zapowiadał się interesująco i zdecydowanie nie mógł się już doczekać pierwszego
biegu. Miał wrażenie, że właśnie dzisiaj będzie w stanie pokazać się z dobrej
strony, a tym samym udowodnić wszystkim niedowiarkom i ludziom, którzy spisali
go już na straty, że potrafi jeździć na żużlu. Sam nie wiedział skąd to się
wzięło. Motywacja, pozytywne nastawienie, wiara, że sprzęt spisze się
perfekcyjnie? W sumie, chyba wszystko po trochu zebrane do kupy.
Rozejrzał się po
parku maszyn w poszukiwaniu przyjaciela. Chris, jak to Chris, ledwo przyjechał
na miejsce, a od razu zaginął w akcji. A jemu tak strasznie się nudziło!
Z kieszeni swoich
krótkich spodenek wyciągnął telefon. Nic tak nie wypełnia czasu jak
sprawdzanie, co się dzieje na fejsie i twitterze.
Standardowo na tym
pierwszym milion wiadomości od fanek, jeszcze więcej zaproszeń do znajomych i
różnorakich powiadomień. Norma. Westchnął tylko głośno, nie sprawdzając
niczego. Zajmie się tym później w domu, na spokojnie.
Wchodząc na twittera
był przekonany, że czeka go podobna rzeczywistość. Setki wzmianek od fanek,
jakieś zdjęcia, spam i Bóg jeden wie co jeszcze. Bez większego zaangażowania
przejeżdżał palcem po telefonie, przeglądając stronę główną. Spodziewał się
wielu rzeczy, ale na pewno nie tego.
-Co do kurwy... -
momentalnie aż się wyprostował na krzesełku. Pierwszym co rzuciło mu się w oczy
był wpis Batchelora sprzed kilku godzin, podany dalej przez jedną z osób, którą
obserwował. I w żadnym wypadku nie był to normalny wpis.
"Wczorajszy
wieczór/noc była genialna! Kiedy powtórka @lena_tor @woffinden108? :)"
Szybko rozwinął ten
wpis wpatrując się w odpowiedzi:
"Jakbyście
jeszcze cokolwiek z tego pamiętali haha :D Ja cię piszę jak najszybciej!
:)" Ten wpis należał do Taia.
"Kiedy tylko
najdzie Was ochota! :) Jakieś spotkanie w Toruniu? Wyśpię się przynajmniej sama
w swoim łóżku!"
Ten natomiast należał
zdecydowanie do Leny, chociaż w tym momencie naprawdę pragnął, żeby ktoś włamał
się jej na konto. Bo to nie mogła być prawda, że jego dziewczyna (nadal nie
potrafił przyznać się przed samym sobą, że to jego BYŁA dziewczyna) spotyka się
z Batchem i Woffym! I o ile co do intencji tego drugiego raczej nie mógł mieć
zastrzeżeń, o tyle z tym pierwszym sprawa nie wyglądała już tak kolorowo. W
końcu to Troy Batchelor! On wyrywa panienki pęczkami, zabawia się z nimi i
zostawia!
Wcale nie musiał
długo szukać. Jego fanki jak zwykle były najlepiej poinformowane i już po kilku
minutach w swoich interakcjach trafił na zdjęcia tej trójki z imprezy.
Ciśnienie momentalnie mu się podniosło kiedy zobaczył jak dobrze się ze sobą
bawią. Jak tańczą. Jak ręce Batchelora spoczywają na ciele brunetki, a ona
najwyraźniej nie ma z tym żadnych problemów. Ze złością zacisnął dłoń na
telefonie kiedy zobaczył fotkę, na którym twarzy Australijczyka znajduje się
zdecydowanie zbyt blisko twarzy brunetki.
-Ja chyba kurwa śnię!
- wycedził. Szybko wyłączył twittera i wszedł w edytor tekstów. Jego palce
zdawały się same sunąć po klawiaturze wystukując pospiesznie wiadomość sms.
"Co to ma kurwa
znaczyć?!"
Nadawcą mogła być tylko jedna osoba. I rzeczywiście, kilka minut później
otrzymał odpowiedź:
"Ale o co ci
chodzi?"
Ciśnienie podniosło
mu się jeszcze bardziej.
"O co mi
chodzi?! Co robiłeś z Leną ostatniej nocy frajerze?! I lepiej żebyś miał dobrą
wymówkę, bo inaczej rozjebię ci łeb przy najbliższej możliwej okazji!!!"
Przypuszczał, że nie
otrzyma już więcej odpowiedzi i tak też się stało. Dziesięć minut później jego
telefon nadal nie informował o nadejściu nowej wiadomości przez co utwierdził
się w przekonaniu, że do czegoś musiało dojść. Milczenie zawsze oznacza
potwierdzenie. W przeciwnym razie Batch już by mu napisał o co chodzi.
-Co masz taką minę
jakby Ci ktoś podarł ulubioną koszulkę? - do jego boksu wszedł uśmiechnięty od
ucha do ucha Chris. Jedno spojrzenie na wzrok młodszego z Australijczyków i
uśmiech momentalnie zniknął z jego twarzy. - Co się stało?
-Batchelor się stał!
- musiał się powstrzymywać, żeby nie zacząć krzyczeć.
-O co ci teraz
chodzi? - Holder wydawał się totalnie zbity z tropu. Darcy nie mając zamiaru
tłumaczyć mu całej akcji szybko odnalazł to, co go interesowało na twitterze i
podał swój telefon przyjacielowi. W ciszy przeglądał informacje i z każdą
chwilą jego mina robiła się coraz bardziej nerwowa. - Rozmawiałeś z nimi o tym?
- zapytał oddając mu z powrotem komórkę.
-Kiedy? Teraz? Przed
meczem? - burknął. - Napisałem do tego frajera, ale oczywiście urwał temat!
Chyba go rozwalę jak go spotkam! - zaczął nerwowo krążyć po swoim boksie. - Ma
jak w banku, że spuszczę mu wpierdol! - nakręcał się.
-A Lena? Pisałeś do
niej?
-Nie, bo dobrze wiem
co mi napisze. Że przesadzam, że to nic takiego i że mam się uspokoić i skupić
na meczu.
-Załatwimy to
później. Teraz naprawdę skup się na meczu. - Holderowi ciężko było się nie
zgodzić z tym ostatnim. Przed nimi trudny mecz i trzeba być na maksa
skoncentrowanym.
Darcy był w tym
momencie jednak jak wulkan, tuż przed erupcją. Wrażenie, że czeka go w końcu
dobre spotkanie, odpłynęło w siną dal i nie zanosiło się na to, żeby miało
szybko wrócić. A wszystko zapowiadało się tak dobrze!
Jedyne o czym był w
stanie w tym momencie myśleć to to, że musi wyjaśnić tę sprawę, skopać
Australijczykowi dupę i powiedzieć, że jeśli jeszcze raz zbliży się do JEGO
Leny to gorzko pożałuje.
*******
Wpatrywałam się w
ekran telewizora i sama nie wierzyłam w to, co widzę. Szczerze powiedziawszy
wiedziałam, że to będzie trudne spotkanie, ale nawet w najgorszym scenariuszu
nie przewidywałam czegoś takiego. Chłopacy przegrali mecz i to przegrali dość
wysoko bo 52:38, ale nie to było w tym wszystkim najgorsze. Najgorsze było to,
że momentami sprawiali wrażenie, jakby totalnie nie wiedzieli, co oni właściwie
tutaj robią.
Adrian po dość dobrym
początku, pod koniec totalnie się pogubił i jego dorobek zamknął się w 8
punktach. Oczywiście nie był z tego powodu ani trochę zadowolony, a ja wcale mu
się nie dziwię. Zdecydowanie stać go było na więcej.
Ryan natomiast
indywidualnie nie wygrał żadnego biegu. Tylko raz w 14 gonitwie udało mu się
przywieść 2 punkty z bonusem, kiedy to wspólnie z Wiesławem Jagusiem pokonali
parę gospodarzy Crump-Świderski 5:1. Niewątpliwie pokonanie Jasona w jakiś tam
sposób sprawiało, że te 2 punkty cieszyły jeszcze bardziej, bo wszyscy doskonale
wiedzą, że ta dwójka, delikatnie mówiąc, nie przepada za sobą, ale i tak to nie
było to. Zdecydowanie to nie było to!
Z Chrisem sytuacja
już w ogóle była popieprzona. O ile swój pierwszy bieg wygrał, o tyle już w
drugim na przykład wjechał z impetem w taśmę. Był najlepszym zawodnikiem naszej
drużyny, bo zdobył 10 punktów w 6 startach, ale i tak doskonale wiem, że dla
niego to nie było wystarczające. Jego ambicja zdecydowanie została podrażniona.
No i w końcu Darcy.
Już na prezentacji widziałam, że coś jest nie tak. Jego zacięta mina, wkurzony
wzrok, spięta sylwetka sprawiała wrażenie, jakby coś kompletnie wyprowadziło go
z równowagi. Doskonale znałam tę postawę i wiedziałam, że nie trzeba mu wiele,
żeby wybuchnąć. Co się znowu z nim działo?
Skutek był taki, że w
pierwszym swoim biegu dojechał na 2 pozycji, przegrywając z Piotrem Świderskim.
W kolejnym widziałam, że zmienił motocykl i to nie było dobre rozwiązanie, bo
dojechał na czwartej pozycji i znacznie odstawał od reszty stawki. I w tym
momencie zaczęły się schody, bo w kolejnych biegach już się nie pokazał. Był
wściekły, a najgorsze jest to, że pojawiły się jakieś zgrzyty między nim a
kierownictwem. To nie wróżyło nic dobrego.
Poza wspomnianą
czwórką, pozostali totalnie zawiedli. Wiesław przywiózł 7 punktów z jednym
bonusem, wygrywając tylko bieg 14, podczas gdy w czterech wcześniejszych
gonitwach za każdym razem dojeżdżał do mety na trzecim miejscu. Biorąc pod
uwagę fakt, że naszego Małego Wojownika stać było na wiele więcej, trzeba było
zapisać te spotkanie na koncie tych, o których trzeba zapomnieć.
Michael Jepsen Jensen
zanotował kompletnie nieudane spotkanie, zdobywając zaledwie jeden punkt z
bonusem w aż 5 startach. Identyczny dorobek punktowy co Duńczyk uzyskał Emil
Pulczyński, ale on startował zaledwie dwukrotnie.
W drużynie gospodarzy
najlepsi okazali się Kenneth Bjerre, zdobywca 13+1 punktów oraz Jason Crump,
który przywiózł 12 oczek. Również junior, Maciej Janowski, mógł zaliczyć ten
mecz do udanych, zdobywając 9 punktów i dwa bonusy.
To zdecydowanie nie
był dzień naszych toruńskich chłopaków i aż się boję, co z tego wyniknie
później.
Otrząsnęłam się w
końcu z szoku i sięgnęłam ze stolika telefon. Musiałam się dowiedzieć co się
stało z Darcym. Najbezpieczniej było w tej sprawie napisać do Chrisa, więc
szybko wyszukałam z kontaktach jego numer i z zapałem zaczęłam stukać w
klawisze swojej komórki.
"Nie łam się,
następnym razem będzie lepiej! W Toruniu wygracie i odrobicie straty, jestem
tego pewna! :) Możesz mi powiedzieć, co jest z Darkym?"
Na odpowiedź nie
musiałam czekać zbyt długo, bo już raptem po dwóch minutach telefon zapikał
cicho informując o nadejścu nowej wiadomości.
"Dowiedział się
o Twoich baletach z Batchem;/ Możesz mi wytłumaczyć co to miało w ogóle
być?"
Moje oczy maksymalnie
się rozszerzyły, a usta aż lekko rozchyliły. Cholera, skąd on o tym wie? Skąd
on o tym JUŻ wie?
Odpowiedź spłynęła na
mnie zanim dobrze zdążyłam pomyśleć. No tak, Twitter. Znając życie dopowiedział
sobie to, czego nie wiedział i stąd ta wściekłość. Pytanie tylko, dlaczego?
"Byłam u kuzynki
w Gnieźnie, przypadkiem wpadłyśmy w klubie na Taia i Troya... Przysięgam, że
nic się nie stało, po prostu razem się bawiliśmy!"
"Nie musisz mi
tego mówić, powiedz to Darky'emu. I naprawdę do niczego więcej nie doszło?"
"Oczywiście, że
nie!"
Przypomniałam sobie o
tym pocałunku, którego zresztą żadne z nas nie pamiętało i aż przełknęłam
głośno ślinę. Dla obojga z nas to się nie liczyło więc miałam zamiar udawać, że
nic się nie stało. Tak będzie najlepiej. Dla nas wszystkich. Dla mnie, bo to i
tak nic nie znaczyło, dla Darcy'ego, bo doskonale wiem, że bardzo by go to
dotknęło i dla Batcha, bo jak nic skończyłby poobijany przez młodszego z
Australijczyków.
"Cieszę się,
skoro tak. Nie martw się, postaram się jakoś go ogarnąć, ale lepiej będzie jak
sama z nim porozmawiasz."
"Chyba nie mam
wyjścia..."
Najwyraźniej fakt, że
nie jesteśmy już razem totalnie nic nie znaczy dla nas obojga. On się wścieka
kiedy widzi mnie z innymi, ja się martwię co się z nim dzieje. To chyba jest
jedna z tych więzi, którą bardzo ciężko jest zerwać. I co ja sobie myślałam,
kiedy wpadłam na pomysł zrobienia sobie przerwy? Naprawdę chociaż przez chwilę
myślałam, że to cokolwiek zmieni między nami?
Świetna robota, Lena!
Nic tylko pogratulować olbrzymiej inteligencji.
*******
Nothing else left to say o.O
Dedykacja?
Dla Hociar, bo Hociary to są jednak jedyne w swoim rodzaju Hociary <3
PS: Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce! Amen!
PS2: do końca zostało 1 notka+epilog :)
https://twitter.com/nikax92
Bo nie wiem po co ona w ogóle z nim zrywała jak i tak zachowują się jakby byli razem. Mogli spędzić czas oddzielnie, a nie zaraz zostawać przyjaciółmi. Przyjaciółmi? Wtf? :/ Jak oni nie będą razem to zrobimy Ci taki najazd, że popamiętasz nas! PS. Ja nie chcę rozstawać się z tym opowiadaniem :((((( Nie bawię się tak :(
OdpowiedzUsuńZapomniałam! Jako 1/3 Hociar dziękuuuuuuuję! <333
UsuńŚwietny <3 I jaka 1 notka+epilog?! Nie mam zamiaru rozstawać się z tym opowiadaniem!
OdpowiedzUsuńDzięki Hociaro ! Nowy w środę cehcehechceh :D
OdpowiedzUsuńBoże ja nie wiem czy DArcy jest ślpey cyz może Lena czy może wszechświat ALE ONI (DARCY I LENA) NIE POTRAFIĄ ŻYĆ BEZ SIEBIE NO HALO ! :||||||||||||||||||||||||
Muszą dojść szybko do porozumienia !