Mimowolnie jęknęłam, czując jak do oczu cisną mi się łzy. W tym momencie moje zdziwienie jednak przez moment przyćmiło wszystko inne kiedy tuż koło mnie rozległ się pełen troski głos:
-Lena? - czy ja mam jakieś omamy, czy to naprawdę głos Darcy'ego? - Lena, jak się czujesz? - nie, to chyba nie mogą być żadne halucynacje. Ani jedne z nich nie mogłyby być aż tak realistyczne. Tylko co do diabła robi koło mnie Darcy?!
Otworzyłam usta chcąc wypowiedzieć jakieś słowo, ale momentalnie poczułam przypływ nudności. W głowie zaczęło mi się jeszcze bardziej kręcić, serce przyspieszyło swoją pracę.
-Lenuś, odezwij się, proszę. - Darcy złapał mnie za rękę. Delikatnie otworzyłam milimetr po milimetrze oczy. Natychmiast jednak musiałam je z powrotem zamknąć, bo wpadające przez okno promienie majowego słońca działały na mnie zabójczo. - Kiwnij przynajmniej głową czy coś, że kontaktujesz. - zamiast wykonywania jakichkolwiek ruchów głową, ścisnęłam delikatnie jego dłoń. - Okej, czyli przynajmniej wiemy, że żyjesz. - silił się na opanowany głos. - Potrzebujesz czegoś? - zapytał.
W tym momencie poczułam tak silne nudności, że z trudem podniosłam się do pozycji pół siedzącej, przyciskając dłoń do ust. Szeroko otwartymi oczami wpatrywałam się w Darcy'ego, walcząc z odruchem wymiotnym.
-Chcesz iść do łazienki? - kiwnęłam potakująco głową. Australijczyk nie czekając nawet sekundy wstał z kanapy, na której to oboje leżeliśmy, po czym wziął mnie na ręce zupełnie jakbym ważyła kilkanaście kilogramów i od razu skierował się we wskazane miejsce.
Ledwo tam dotarłam, a od razu zaczęłam wymiotować, klęcząc na zimnych kafelkach tuż koło muszli klozetowej. Nie obchodziło mnie totalnie nic, nawet to, że mój chłopak musi na to patrzeć. Czułam się tak beznadziejnie, że tego wprost nie można określić słowami.
Darcy natomiast zaskoczył mnie jeszcze bardziej, klękając tuż koło mnie i przytrzymując mi włosy jedną ręką, drugą natomiast z troską gładząc moje plecy.
Minutę później kompletnie wyczerpana osunęłam się na podłogę, oddychając spazmatycznie.
-Darcy... - mój głos był totalnie zachrypnięty.
-Jestem tutaj. - podniósł mnie z zimnych kafelek, pomagając mi się ogarnąć po czym ponownie wziął mnie na ręce i zaniósł z powrotem do salonu. Rozejrzałam się po wnętrzu i ze zdziwieniem zauważyłam, że jesteśmy w mieszkaniu Ryana i Pauliny.
I właśnie wtedy dotarło do mnie, że kompletnie nic nie pamiętam. Nie mam zielonego pojęcia skąd się wziął tutaj Darcy, jakim cudem ja się tutaj znalazłam. Ostatnie co pamiętam to tańczenie z Pauliną na imprezie w klubie. Potem jest już tylko pustka.
Upiłam się DWOMA drinkami?!
-Co.. - odchrząknęłam. - Co ja.. my tutaj robimy? - zapytałam. Kiedy przez dłuższą chwilę nie otrzymałam żadnej odpowiedzi skierowałam swój wzrok na jego twarz. Widząc jaką ma minę, wiedziałam że stało się coś złego.
O matko, co ja takiego nawywijałam?
-Lepiej się już czujesz? - zmienił temat, olewając moje pytanie.
-Czuję się okropnie. - ani trochę nie koloryzowałam. Miałam wrażenie, że głowa z bólu za moment mi eksploduje, a mój brzuch wprost skręcał się w supeł sprawiając, że miałam ochotę zwinąć się w kłębek niczym embrion. - Ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie. - drążyłam temat.
Darcy już otwierał usta żeby coś powiedzieć, kiedy drzwi od pokoju Pauliny i Ryana się otworzyły i wyszła z tamtąd blondynka.
-Lena! - widząc, że na nią patrzę, szybko do mnie podbiegła. - O matko, jak się czujesz? Wszystko już dobrze? Boli cię coś? - wyrzucała z siebie pytania w tempie porządnego karabinu maszynowego. - Nawet nie wiesz, jak się wszyscy o ciebie martwiliśmy! - spojrzałam na nią totalnie zdezorientowanym wzrokiem.
O co jej chodzi?
-Nie, nie powiedziałem jej jeszcze nic. - odezwał się Darcy, najwyraźniej w odpowiedzi na pytającą minę blondynki.
-O czym mi nie powiedziałeś? - zwróciłam się do niego. Australijczyk znowu mi nie odpowiedział, tylko z czułością pogłaskał mój policzek. - No do cholery co jest? - uniosłam lekko głos i momentalnie tego pożałowałam, czując jakby w moją głowę walił kilkutonowy słup.
Odpowiedzi nadal nie usłyszałam, ale za to z pokoju wynurzył się poprawiający swoją koszulkę Ryan. Natomiast z pomieszczenia obok wyszedł nie kto inny jak Chris.
Co do...?
-Powróciłaś do żywych. - Holder posłał w moją stronę promienny uśmiech. - Fajnie cię widzieć przytomną po prawie dwunastu godzinach totalnego niekontaktowania. - dodał.
-O czym ty... - musiałam zamilknąć czując kolejną falę nudności. Darcy trafnie odczytał mój stan, bo nie pytając o nic kolejny raz odtransportował mnie do łazienki, gdzie kolejny raz niemal wypluwałam sobie żołądek.
Kiedy ponownie wróciliśmy do salonu byłam już tak wyczerpana, że nawet nie miałam siły siedzieć. Mimo wszystko, zebrałam w sobie jeszcze tyle energii, żeby wyciągnąć od nich co się stało.
-Widzę, że ja znowu muszę wszystko załatwić. - zaczął Chris, kiedy po moim kolejnym, tym samym pytaniu nadal nikt się nie odzywał. - Byłaś wczoraj na imprezie z Pauliną, pamiętasz to? - kiwnęłam głową na znak zgody. - No więc kupiłyście sobie po drinku, którego nie wypiłyście do końca i poszłyście do łazienki, kojarzysz ten moment? - kolejne przytaknięcie. - No i wtedy jakiś koleś dosypał ci coś do szklanki. - powiedział w końcu, a ja czułam, że na moment zamarłam. - Nie, spokojnie nic się nie stało! - dodał szybko widząc moją przerażoną minę. - Paulina zabawiła się w wojowniczego Żółwia Ninja i nic strasznego się nie wydarzyło. Nie pamiętasz nic z tego?
-Pamiętam tylko, że tańczyłyśmy na parkiecie i że Paulina poszła do łazienki zadzwonić do Ryana. - odezwałam się, powoli wypowiadając słowa i zmuszając swój umysł do wysiłku. - Potem pamiętam, że zaczęło mi się robić tak jakoś dziwnie... I pamiętam jakiegoś kolesia, który do mnie podszedł jak tańczyłam. Mówił coś o wyjściu na zewnątrz i o tym, że jestem słodziutka. - Darcy zacisnął dłoń w pięść. - Pamiętam, że mówiłam mu że ma się odczepić, a potem... - i dalej była już ciemność. - Nie pamiętam. - i zupełnie niespodziewanie z moich oczu zaczęły płynąć łzy.
Ward od razu przyciągnął mnie do siebie, zamykając w swoich bezpiecznych ramionach. Delikatnie głaskał mnie po plecach i po głowie, podczas gdy ja moczyłam mu swoimi łzami koszulkę.
-Wszystko już dobrze, ciii. - szeptał uspokajająco, muskając swoimi ustami czubek mojej głowy. - Nic ci już nie grozi, nie masz się czego bać. - podniósł swój wzrok, wpatrując się wymownie w Chrisa, który nie wiedzieć czemu kiwnął potakująco głową. - Połóż się teraz i odpocznij jeszcze trochę.
-A zostaniesz ze mną? - zapytałam, pociągając nosem niczym kilkuletnie dziecko.
-Oczywiście, że zostanę. - kciukiem obu dłoni starł mi z policzków łzy, następnie delikatnie kładąc mnie na kanapie, samemu zajmując miejsce tuż koło mnie. - Spróbuj się trochę przespać, to ci powinno pomóc. - dodał, przyciągając mnie bliżej do siebie i obejmując mnie czule rękoma.
-To my w tym czasie pójdziemy zająć się swoimi sprawami w pokoju. - po raz pierwszy odezwał się najstarszy z Australijczyków, kiwając głową na Paulinę i Chrisa.
-Ktoś chyba powinien poinformować o wszystkim Adriana. Już widzę, co by z nami zrobił gdyby dowiedział się od tym przypadkiem później a nie teraz. - dodał Chris, po czym całą trójką zniknęli za drzwiami pokoju gościnnego.
Ja tymczasem zamknęłam oczy, starając się wyrzucić z głowy wszystkie myśli jakie zaczęły mi do niej napływać. Okazało się to jednak o wiele trudniejszym zadaniem niż miałam nadzieję sądzić. Dopiero przy pomocy Darcy'ego ta sztuka mi się udała.
-Możesz być pewna, że nie opuszczę cię teraz nawet na krok i że nic ci nie grozi, bo jesteś tutaj ze mną. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek ani cokolwiek ci zagroziło. - musnął swoimi wargami moje czoło. - Śpij skarbie.
Wsłuchana w odgłos bicia jego serca i wdychająca jego cudowny zapach powoli zaczęłam zapadać w niespokojny sen.
****************
Całe popołudnie spędziłam na kilku minutowych zapadnięciach w sen, przerywanych kolejnymi wycieczkami do toalety, podczas których wypluwałam sobie żołądek na zewnątrz. Czułam się tak beznadziejnie wypompowana, że mogłam zapomnieć o powrocie do domu. Zresztą, Darcy zadzwonił do moich rodziców z informacją, że przyjechał do Torunia i że porywa mnie minimum do wieczora. Z tego co usłyszałam, nie mieli nic przeciwko temu. Naprawdę, ten chłopak jest ich totalnym ulubieńcem i gdyby im powiedział, że zamierza pokroić mnie na kawałki i zakopać w lesie, to podejrzewam, że powiedzieli by mu żeby uważał podczas krojenia, żeby się przypadkiem nie skaleczył. Bez kitu.
Około godziny szesnastej Chris i Ryan zwinęli się na trening przed jutrzejszym meczem z Częstochową. Darcy'ego w składzie po raz kolejny ma zastąpić Michael Jepsen Jensen, ale póki co nie usłyszałam żadnego marudzenia ze strony mojego Australijczyka. Och nie, nawet nie marzę o tym, że się tego nie doczekam. Podejrzewam, że na razie się nie odzywa, bo nie chce mnie denerwować.
Przesiedzieliśmy u Pauliny jeszcze kilka godzin, po czym stwierdziłam, że nie możemy dalej tak siedzieć i nic nie robić. Zmusiłam się do wstania, jednak automatycznie musiałam oprzeć się o ramię Darcy'ego, gdyż czułam jak miękną mi kolana. Ward zadzwonił po taksówkę, po czym pojechaliśmy do mojego domu.
W przedpokoju na dzień dobry zobaczyliśmy karteczkę, na której pisało, że rodzice pojechali po raz kolejny do państwa Miedzińskich na działkę, gdzie urządzają sobie jakiegoś grilla, więc chata znowu jest do naszej dyspozycji. W normalnych warunkach bylibyśmy z tego powodu wniebowzięci. Teraz zresztą też byliśmy, bo przynajmniej nie musiałam rodzicom tłumaczyć swojego obecnego stanu, ale chodziło mi o zupełnie inny powód. Wszyscy pewnie wiedzą jaki. Wolna chata, nasza dwójka. To mogłyby być zdecydowanie miłe chwile.
-Połóż się, a ja zrobię Ci coś do jedzenia okej? - Darcy zaprowadził mnie do mojego pokoju, od razu kładąc mnie na łóżku.
-Weeź, nie jestem głodna. - jęknęłam. Na samą myśl o tym, że gdybym teraz coś zjadła to na bank bym to zaraz wyrzygała, robiło mi się słabo.
-No ty sobie chyba żartujesz. - spojrzał na mnie z przyganą. - Musisz coś zjeść i nie ma innej opcji. - widząc, że zamierzam coś wtrącić, szybko dodał. - Nie marudź. - po czym zniknął gdzieś w kuchni.
Kilka minut później wrócił z talerzem obładowanym kanapkami. Jeszcze raz udał się do kuchni, by zaraz wrócić z dwoma kubkami najprawdopodobniej herbaty.
-Zwariowałeś. - stwierdziłam, patrząc na ten stóg jedzenia.
-Część jest dla mnie. - położył się koło mnie na łóżku, opierając plecami o ścianę. - Smacznego. - podał mi jedną z kanapek, uśmiechając się promiennie.
Mimo najszczerszych chęci zdołałam w siebie wcisnąć tylko jedną kanapkę i na nic się zdał wkurzony wzrok Australijczyka. Zresztą chyba nie narzekał, bo ze spokojem zjadł wszystko co było do zjedzenia. Poważnie, w tej Anglii to oni chyba klepią biedę skoro on taki wiecznie głodny chodzi.
Tak czy inaczej, po zjedzonym posiłku siedzieliśmy na łóżku, popijając ciepłą herbatę i rozmawiając na totalnie neutralne tematy. Póki co nie poruszyliśmy kwestii naszej kłótni, przez co wszystko wydawało się teraz tak, jakby nic się nigdy nie stało. W sumie nawet nie chciałam o tym rozmawiać, a już na pewno nie w tym momencie.
Konwersację przerwał jednak telefon Darcy'ego, który rozdzwonił się na całego.
-Taaa?... Skończyliście już?... U Leny... Oczywiście, że nadal chcę to zrobić.... Dobra, za 15 minut jestem w hotelu... Spoko... No przecież wiem!... Nara. - rozłączył się, wkładając komórkę z powrotem do kieszeni.
-Mama Chris dzwoniła? - zapytałam ze śmiechem.
-Widzę, że energia życiowa do ciebie wraca. - musnął swoim palcem wskazującym czubek mojego nosa. - Muszę lecieć, ale zapewne wpadnę do ciebie jeszcze później.
-Później to znaczy?
-Nie wiem, tak koło 22? - spojrzał na mnie z uwagą. Kiwnęłam na znak zgody.
-Weź klucze, powinny leżeć na szafce. - powiedziałam, na co Darcy tylko się uśmiechnął, czule musnął moje usta swoimi wargami., po czym wyszedł z pokoju, a następnie z mieszkania.
Mimo, że czasami jest z niego taki kompletny idiota, to i tak go kocham.
**************
Boże, wróciłam!
Życie bez laptopa jest tak złym życiem, że nie polecam go absolutnie nikomu!
Nigdy! :D
A ile się dziaaaaało przez ten czas :D
Przede wszystkim, spóźnione (na blogu) gratulacje dla naszego genialnego Adriana! To co pocisnął na GP w Toruniu to było mistrzostwo i jestem z niego cholernie dumna!
Poza tym co jeszcze?
Moje ukochane Poole Pirates zostało mistrzem Anglii! <3 Moje złote chłopaki <33 Nie muszę wcale dodawać, kto jest bohaterem dwumeczu, prawda? #DarasTeam
Na temat finału naszej ligi się nie wypowiadam, za to podróż do i z Zielonej pierwsza klasa :D #HotkiOnTour
Poza tym co jeszcze?
Generalnie chyba już wszystko o.O
Jutro planuje sobie zrobić wolniejszy dzień, więc w nocy pewnie będę nadrabiać wszelkie zaległości u Was o.O Już się nie mogę doczekać, bo kurde stęskniłam się za pisaniem komentarzy jak cholera! :D
Aaaaa, zapomniałam o najważniejszym! Muszę się Wam pochwalić, że w 2014 moja noga postanie na angielskiej ziemi i będę dopingowała cały Aussie Team w Cardiff! Nadal się jaram i będę jarać jeszcze długo :D
Dedykacja? Dla Was wszystkich! Za to, że tyle musieliście czekać!
Uwielbiam Was!
Ale takie dwie z najlepszej grupy hotków i hotek uwielbiam najbardziej i dziękuję za dodanie poprzedniej notki :D
Aczkolwiek podtrzymuje póki co fakt z tym epilogiem i częściami ;d
Love, love, looooove! <333
PS: studia to zło, a UMK ssie! -.-
Cześć Hotko, ja niestety nie umiem pisać takich wylewnych komentarzy jak Ty. Zresztą do rozdziałów też się nie nadaję, więc... Matko ten rozdział nie był dobry na mój nieszczęśliwy żołądek. Biedna, ja bez tabsów mam takie ciulowe życie. Dobrze, że Ward ogarnął sytuację i zaczął interesować się tym kim trzeba, a nie odpieprza akcje. Chociaż boję się, co on odwali później? Będzie wyrównywać rachunki? Dlatego ciekawa przechodzę do czytania 10 :D
OdpowiedzUsuńO jaaaaaaaa! Nie było mnie parę dni, a tu taka niespodzianka!!! :D
OdpowiedzUsuńTaki zatroskany Daras zdecydowanie trafia w moje gusta. Ale też jestem ciekawa, co on wywinie i lecę czytać następny! ;)
Doobraaa przegapiłam kolejny rozdział. Co się ze mną dzieje. :)
OdpowiedzUsuńDarcy swoją troską wymazuje wszystkie przewinienia jakie wcześniej popełnił. Jak dla mnie jest na nowo czystą kartką. :)
Nie dziwię się, że rodzice Leny tak bardzo są za tym Kangurem. To zdanie do teraz wywołuje u mnie uśmiech:
"Naprawdę, ten chłopak jest ich totalnym ulubieńcem i gdyby im powiedział, że zamierza pokroić mnie na kawałki i zakopać w lesie, to podejrzewam, że powiedzieli by mu żeby uważał podczas krojenia, żeby się przypadkiem nie skaleczył. "
Eee raczej do czegoś takiego by nie dopuścili. :)
Finał angielskiej był super. :) Skończył się tak jak powinien, chociaż gdyby ktoś kilka m-cy powiedział mi, że Pool będzie Mistrzem to kazałabym się popukać mu w czoło. :) Oczywiście niekwestionowanym liderem był Darcy. Z tego co pamiętam to wystartował 10 razy, siedmiokrotnie był 1, dwa razy przyjeżdżał za swoim klubowym kolegą, a przegrał tylko raz z Doylem <3 . Kapitan pełną gębą. Czy mi się wydaje, czy zawodnicy, kiedy Go podrzucali, to ON im spadł?? I ten "biegnący Holder, na samą myśl mam niekontrolowany atak śmiechu. :)
A na koniec doda ADRIAN JESTEŚ MISTRZEM!!!
Tyle ode mnie i może dobrze, że skończyłam komentować, bo chyba napisałam same głupoty. Najlepiej będzie jak pominiesz mój komentarz. :)
Mama Chris hahahahah !
OdpowiedzUsuńJak dobrze,ze w końcu załagodzili wszystko miedzy sobą :D
Hotki on tour .....HAHHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHHAHA to było cos :D "zawracają ! Chyba przez pas bezpieczeństwa na autostradzie xd "
Wycieczka dobra nie jest zła ! :D