I rzeczywiście, kilka sekund później do pokoju wszedł uśmiechnięty w ten ukochany przeze mnie sposób, najwspanialszy facet na świecie.
-I jak się czuje moja królewna? - od razu do mnie podszedł, muskając z uczuciem moje usta swoimi. Gdybym tylko mogła, to spędziłabym połowę swojego życia na całowaniu się z nim. Naprawdę, jest to jedna z wielu czynności, które kiedy z nim wykonuję powoduje, że odlatuje totalnie między gwiazdy. Zresztą, momentami sama jego obecność to powoduje.
-Lepiej, znacznie lepiej. - uśmiechnęłam się szeroko, robiąc mu miejsce koło siebie na łóżku. - Chyba wszystko zaczyna mi już powoli przechodzić. - dodałam.
-A apetyt? - zapytał, kiedy usiadł już na łóżku, opierając się plecami o ścianę i przyciągając mnie do siebie. Od razu położyłam swoją głowę na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w odgłos bicia jego serca. To dla mnie najpiękniejszy dźwięk spośród wszystkich. Westchnęłam głośno, nic nie odpowiadając. - No naprawdę, z tobą to jak z dzieckiem. - Darcy zacmokał z irytacją. - Jak się nie przypilnuje to sama nie wykażesz inicjatywy.
-Ale kiedy mi się naprawdę nie chce jeść. - jęknęłam. Złapałam go za lewą rękę, automatycznie splatając ze sobą nasze palce. Wolałam działać profilaktycznie, bo mogłabym sobie dać głowę uciąć, że jak nic za moment ruszyłby do kuchni. - To pewnie przez ten środek rozpuszczony w tym drinku. - no, przynajmniej zabrzmiało to prawdopodobnie.
-Niech będzie. - od kiedy to największy uparciuch świata i człowiek, który nigdy, powtarzam NIGDY nie zgadza się na kompromisy, odpuszcza? Uniosłam lewą brew, patrząc na niego ze zdziwieniem. Oczywiście parsknął śmiechem. - No nie patrz tak, przecież cię nie przywiążę do łóżka i nie będę karmił siłą. - nadal się śmiał.
-A gdzie w ogóle byłeś? - zmieniłam temat, wygodniej lokując głowę na jego torsie i przymykając oczy. Było mi tak dobrze, że nie miałabym kompletnie nic przeciwko temu, gdyby ta chwila miała trwać wiecznie.
-Chris chciał pogadać o treningu. - wzruszył ramionami. - Obgadać przełożenia, ustawienia sprzęgła i takie tam.
-Dobra, nie musisz tłumaczyć. - zaśmiałam się. - W tym waszym żużlowym świecie to nawet taki geniusz jak ja mógłby się łatwo zgubić.
-Następnym razem kupię Ci mapę, to szybko się odnajdziesz. - musnął swoimi wargami czubek mojej głowy.
-Ale dzisiaj już nigdzie się nie wybierasz? - odchyliłam głowę do tyłu, wpatrując się w jego oczy. Nikt nie miał tak cudownych oczu jak on.
-Dzisiaj jestem już cały do twojej dyspozycji. - przybliżył swoją twarz do mojej i nie czekając na nic, ponownie połączył nasze usta w czułym pocałunku.
Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie posunęli się odrobinę dalej. Ten subtelny, czuły pocałunek szybko przemienił się w ten pełen namiętności. Nasze języki w kilka sekund się połączyły, a ja czułam jak powoli zaczynam pukać do nieba bram.
Przerzuciłam jedną nogę na jego drugą stronę, przez co usiadłam na nim okrakiem, nawet na sekundę nie odrywając się od jego kuszących warg. Dłonie, którymi do tej pory delikatnie gładził moje ramiona, przeniósł w dół moich pleców, wcześniej unosząc delikatnie moją koszulkę. Jego palce w zetknięciu z moją skórą od razu wywołały we mnie gęsią skórkę i ten cudowny dreszcz, który przebiegł mi wzdłuż całego ciała. Oderwał swoje usta od moich tylko po to, by od razu przenieść się z pocałunkami na moją szyję, a następnie linię obojczyka. Byłam totalnie wyłączona z otaczającego mnie świata przez co swoją dłonią zmusiłam go do ponownego złączenia naszych warg.
Jedną dłoń ulokowałam na jego karku, delikatnie go gładząc, drugą natomiast odszukałam jego dłoń tylko po to, by je ze sobą spleść.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby w tym momencie Darcy nie wydał z siebie cichego syku bólu. Momentalnie się od niego oderwałam.
Złapałam za jego prawą dłoń wpatrując się w nią jak zaczarowana. Ze zdziwienia na moment odebrało mi mowę. Otóż każda z kostek w jego prawej dłoni była kompletnie zdarta, plus kostka środkowego palca wyraźnie napuchła. Co do...?
-Darcy... - przeniosłam swoje spojrzenie z jego dłoni na oczy. - Co to ma znaczyć?
-To nic takiego. - usiłował zbagatelizować sprawę i delikatnym, aczkolwiek stanowczym ruchem wyrwać swoją rękę z mojego uścisku i zakryć ją rękawem swojej bluzy, jednak nie pozwoliłam mu na to. - Lena, daj spokój, nie siej paniki. - przewalił oczami.
-Ja sieję panikę? - uparty osioł! - Darcy, powiedz mi, czy ty się z kimś biłeś? - zapytałam, powoli wypowiadając słowa zupełnie jakbym je na bieżąco analizowała.
-Lena, nie drąż tematu, było minęło. - ponownie przewalił oczami, odwracając wzrok. Siłą zmusiłam go do tego, aby swoją uwagę z powrotem skierował w moją stronę.
-Darcy... - dopiero teraz coś do mnie dotarło. - O Boże, nie mów mi, że pobiłeś tego chłopaka, który się do mnie dobierał w klubie. - jego milczenie było wybitnie wymowne. Momentalnie z niego zeszłam, siadając obok niego na łóżku i podkulając do siebie nogi. - Ty chyba zwariowałeś!
-No chyba się nie spodziewałaś, że zostawię tę sprawę jak gdyby nigdy nic. - w jego głosie dało się wyczuć jawne oburzenie. - Za kogo ty mnie uważasz?
-Wyobrażasz sobie jakie mogłeś sobie narobić w związku z tym problemy? Już nawet nie chodzi o to, że ten koleś mógł cię rozpoznać i będziesz mógł powiedzieć swojej karierze żużlowej w Toruniu 'do widzenia', ani że może wnieść sprawę na policję o pobicie, ale tobie mogło się coś stać! A co gdyby on cię zaatakował? Gdyby ci oddał? Pomyślałeś chociaż przez chwilę o tym? - sama nie wiem czy byłam bardziej na niego zła za to, co zrobił, czy przerażona tym, co mogło się z nim stać. Co za nieodpowiedzialny głupek! Mało miał problemów w tym sezonie? Potrzebne mu było jeszcze to do kolekcji?
-Nie byłem sam. - wzruszył ramionami. Jakby nigdy nic! Myślałam, że mnie krew zaleje!
-No tak, oczywiście że niezawodny Chris ci towarzyszył. - prychnęłam głośno. - Darcy, proszę cię, nigdy więcej czegoś takiego nie rób. Cokolwiek by mi się stało, ktokolwiek by nie zrobił czegoś takiego, po prostu zostaw to w spokoju.
-Ty sobie chyba żartujesz. - spojrzał na mnie, jakbym była nie w pełni rozumu. Widząc mój jak najbardziej pewny wzrok aż wyprostował swoją sylwetkę. - Lena, nie wymagaj ode mnie czegoś takiego, bo doskonale wiesz, że się do tego nie przystosuję. Nie i koniec! Temat uważam za zamknięty.
-To weź pod uwagę fakt, że to już nie chodzi tylko o ciebie, ale również o mnie. - postanowiłam wyciągnąć kolejny argument byleby tylko przekonać go do swoich racji. - Dociera do ciebie, że gdyby tobie coś się stało, to ja też bym tego nie przeżyła?
-Więc uważasz, że ja mam nie robić nic, kiedy tobie coś się dzieje, ale ty możesz przeżywać to, że mnie mogłoby się coś stać.? - zmrużył lekko oczy w geście niezadowolenia. - Nie Lena, możesz sobie to od razu wybić z głowy.
-Darcy.. - chciałam coś wtrącić, ale nie było mi to dane. Darcy zmienił swoją pozycję, tak że siedział na łóżku przodem do mnie. Starannie uważając na rany, splótł swoje dłonie z moimi, wcześniej zmuszając mnie do tego, abym swój wzrok skierowała prosto w jego cudowne, niebieskie oczy.
-Nie, Lena. - jego głos brzmiał na tyle poważnie i pewnie, że nawet nie miałam zamiaru próbować mu czegokolwiek wtrącić. Zresztą pewnie i tak by mi się to nie udało. - Wymagasz ode mnie rzeczy niemożliwej. Jeżeli sytuacja będzie wymagała ode mnie czegoś takiego, to bez wahania to zrobię. I nie będę się zastanawiał nad tym dwa razy. Nigdy nie będę stał z boku i biernie przypatrywał się temu, że ktokolwiek albo cokolwiek na tym świecie sprawia ci ból. Nie będę facetem, który pozwoli na to by świat cię krzywdził i nic z tym nie zrobi. - czułość, troska i pewność w jego tonie spowodowały, że w moich oczach zaczęły się powoli zbierać łzy. - Nigdy na to nie pozwolę, a co więcej, będę walczył ze wszystkim i wszystkimi, którzy w taki czy inny sposób spowodują, że będziesz narażona na ból i cierpienie. - kciukiem starł z moich policzków łzy, które mimowolnie zaczęły wypływać z moich oczu. - Zbyt wiele dla mnie znaczysz, żebym mógł to wszystko zostawić tak jak jest. Bo nie tylko ty nie przeżyłabyś, gdyby coś mi się stało. Ja też rozpadłbym się na kawałki, gdyby cokolwiek zaszkodziło tobie. - najwyraźniej chciał coś jeszcze dodać, ale mu na to nie pozwoliłam. Zarzuciłam ręce na jego szyję, wtulając się niczym pięcioletnie dziecko w jego bezpieczne ramiona i wylewając łzy w jego koszulkę.
To co powiedział było... Nawet nie potrafię tego opisać słowami.
Teraz naprawdę zrozumiałam jak wiele dla niego znaczę i jak bardzo ważna jestem w jego życiu. Oczywiście wiedziałam, że prawie rok związku to nie jest jakaś tam sobie błaha sprawa, ale dotarło do mnie, że przed nami naprawdę może budować się jakaś jasna, klarowna przyszłość. I jeżeli z mojej strony to było całkowicie oczywiste, że przez cały ten czas snułam plany na dalszą część naszego wspólnego życia, to teraz mam świadomość tego, że nie jest to jednostronne odczucie. Że Darcy w swoich planach na resztę życia również uwzględnia nas jako jedność, jako całość, która będzie trwać. Że to nie jest tylko taka tam sobie wzajemna relacja, z której mógłby z wielką łatwością zrezygnować w przyszłości.
Fakt, że to zrozumiałam spowodował tylko, że wybuchnęłam jeszcze większym płaczem.
-Lenuś, nie płacz no. - wyszeptał wprost do mojego ucha, gładząc delikatnie moje włosy. - Powiedziałem prawdę i nie zmienię tego co myślę. Nie zmuszaj mnie do tego, bo wiesz, że nigdy nie robię nic wbrew sobie. Przepraszam, ale taki już jestem.
-Brawo. - wychlipałam. - Tylko ty posiadasz taką zdolność wywoływania u mnie niekontrolowanego płaczu i totalnego rozklejania się w najmniej oczekiwanych momentach.
-Co poradzić. - wyszczerzył się. - Ma się te cudowne zdolności. - był z siebie cholernie dumny.
-Mówiłam Ci już dzisiaj, jak bardzo cię kocham? - odsunęłam głowę od jego klatki piersiowej, wpatrując się w jego twarz. Odległość między nami nie wynosiła już chyba nawet centymetra.
-Nie mówiłaś. - uśmiechnął się. - I ja ciebie też kocham. - czułam, że moje serce za moment wyskoczy mi z piersi. - Bardzo. - dodał, by chwilę później po raz kolejny tego wieczora, złączyć nasze usta w czułym pocałunku.
Między nami może być źle, możemy się kłócić, możemy mieć ciche dni, możemy nie odzywać się do siebie Bóg wie ile, możemy przechodzić wszelakie kryzysy, możemy mieć odmienne zdanie na niektóre rzeczy, możemy odmiennie myśleć w niektórych przypadkach, możemy ze sobą walczyć, ale jedno jest pewne.
Nie możemy być osobno.
Zawsze i na zawsze, musimy być razem.
Zabiłaby za mnie, zamordowałbym za nią.
*******************
No i jest :D
A jednak Darcy potrafi z siebie wykrzesać trochę romantyzmu ;p
Zdziwieni? :D
Tak czy inaczej, 11 za nami, 2 razy tyle przed nami (prawie), nie jest źle :D
Najnowsza super informacja?
W transferowej głupocie dotyczącej Torunia odpadł Iver (i dobrze, jego miejsce jest w Gorzowie!), ale za to jego miejsce zajął, uwaga uwaga.... Patryk Dudek! o.O
Więc jest Pedersen (nie i jeszcze raz nie!-.-), Dudek, Woźniak, Emil i Bóg jeden wie kto jeszcze o.O
A do 2 listopada tylko 8 dni :D
Anyway, mam nadzieję, że 11 część się podobała, 12 pojawi się zgodnie z planem a więc w piątek ;p
Do usłyszenia! :)
PS: Wszystkiego najlepszego Zober! Stara dupa z Ciebie! ;p
PS2: Dedykacja? Jak zwykle! :D Tym razem dla Domczuś :) Twoje komentarze rozwalają mnie na kawałki O_O <3
PS3: mówiłam już, że nie lubię niespodzianek? Dobra, lubię, ale wtedy, kiedy to ja je robię a nie ktoś robi je mi :| "zaprosiliśmy na Twoje urodziny taką osobę, której byś się w życiu nie spodziewała" :| i bądź tu człowieku mądry i wytrzymaj te 8 dni ehh..
PS4: czy tylko ja mam oznaki depresji posezonowej wywołanej brakiem żużla?
<3333