piątek, 25 października 2013

Eleventh

Kilka minut przed godziną dwudziestą drugą drzwi od mojego mieszkania się otworzyły. Domyślałam się, że wrócił nie kto inny jak Darcy, któremu sama kazałam wziąć moje klucze, żebym nie musiała wstawać i mu otwierać.
I rzeczywiście, kilka sekund później do pokoju wszedł uśmiechnięty w ten ukochany przeze mnie sposób, najwspanialszy facet na świecie.
-I jak się czuje moja królewna? - od razu do mnie podszedł, muskając z uczuciem moje usta swoimi. Gdybym tylko mogła, to spędziłabym połowę swojego życia na całowaniu się z nim. Naprawdę, jest to jedna z wielu czynności, które kiedy z nim wykonuję powoduje, że odlatuje totalnie między gwiazdy. Zresztą, momentami sama jego obecność to powoduje.
-Lepiej, znacznie lepiej. - uśmiechnęłam się szeroko, robiąc mu miejsce koło siebie na łóżku. - Chyba wszystko zaczyna mi już powoli przechodzić. - dodałam.
-A apetyt? - zapytał, kiedy usiadł już na łóżku, opierając się plecami o ścianę i przyciągając mnie do siebie. Od razu położyłam swoją głowę na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w odgłos bicia jego serca. To dla mnie najpiękniejszy dźwięk spośród wszystkich. Westchnęłam głośno, nic nie odpowiadając. - No naprawdę, z tobą to jak z dzieckiem. - Darcy zacmokał z irytacją. - Jak się nie przypilnuje to sama nie wykażesz inicjatywy.
-Ale kiedy mi się naprawdę nie chce jeść. - jęknęłam. Złapałam go za lewą rękę, automatycznie splatając ze sobą nasze palce. Wolałam działać profilaktycznie, bo mogłabym sobie dać głowę uciąć, że jak nic za moment ruszyłby do kuchni. - To pewnie przez ten środek rozpuszczony w tym drinku. - no, przynajmniej zabrzmiało to prawdopodobnie.
-Niech będzie. - od kiedy to największy uparciuch świata i człowiek, który nigdy, powtarzam NIGDY nie zgadza się na kompromisy, odpuszcza? Uniosłam lewą brew, patrząc na niego ze zdziwieniem. Oczywiście parsknął śmiechem. - No nie patrz tak, przecież cię nie przywiążę do łóżka i nie będę karmił siłą. - nadal się śmiał.
-A gdzie w ogóle byłeś? - zmieniłam temat, wygodniej lokując głowę na jego torsie i przymykając oczy. Było mi tak dobrze, że nie miałabym kompletnie nic przeciwko temu, gdyby ta chwila miała trwać wiecznie.
-Chris chciał pogadać o treningu. - wzruszył ramionami. - Obgadać przełożenia, ustawienia sprzęgła i takie tam.
-Dobra, nie musisz tłumaczyć. - zaśmiałam się. - W tym waszym żużlowym świecie to nawet taki geniusz jak ja mógłby się łatwo zgubić.
-Następnym razem kupię Ci mapę, to szybko się odnajdziesz. - musnął swoimi wargami czubek mojej głowy.
-Ale dzisiaj już nigdzie się nie wybierasz? - odchyliłam głowę do tyłu, wpatrując się w jego oczy. Nikt nie miał tak cudownych oczu jak on.
-Dzisiaj jestem już cały do twojej dyspozycji. - przybliżył swoją twarz do mojej i nie czekając na nic, ponownie połączył nasze usta w czułym pocałunku.
Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie posunęli się odrobinę dalej. Ten subtelny, czuły pocałunek szybko przemienił się w ten pełen namiętności. Nasze języki w kilka sekund się połączyły, a ja czułam jak powoli zaczynam pukać do nieba bram.
Przerzuciłam jedną nogę na jego drugą stronę, przez co usiadłam na nim okrakiem, nawet na sekundę nie odrywając się od jego kuszących warg. Dłonie, którymi do tej pory delikatnie gładził moje ramiona, przeniósł w dół moich pleców, wcześniej unosząc delikatnie moją koszulkę. Jego palce w zetknięciu z moją skórą od razu wywołały we mnie gęsią skórkę i ten cudowny dreszcz, który przebiegł mi wzdłuż całego ciała. Oderwał swoje usta od moich tylko po to, by od razu przenieść się z pocałunkami na moją szyję, a następnie linię obojczyka. Byłam totalnie wyłączona z otaczającego mnie świata przez co swoją dłonią zmusiłam go do ponownego złączenia naszych warg.
Jedną dłoń ulokowałam na jego karku, delikatnie go gładząc, drugą natomiast odszukałam jego dłoń tylko po to, by je ze sobą spleść.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby w tym momencie Darcy nie wydał z siebie cichego syku bólu. Momentalnie się od niego oderwałam.
Złapałam za jego prawą dłoń wpatrując się w nią jak zaczarowana. Ze zdziwienia na moment odebrało mi mowę. Otóż każda z kostek w jego prawej dłoni była kompletnie zdarta, plus kostka środkowego palca wyraźnie napuchła. Co do...?
-Darcy... - przeniosłam swoje spojrzenie z jego dłoni na oczy. - Co to ma znaczyć?
-To nic takiego. - usiłował zbagatelizować sprawę i delikatnym, aczkolwiek stanowczym ruchem wyrwać swoją rękę z mojego uścisku i zakryć ją rękawem swojej bluzy, jednak nie pozwoliłam mu na to. - Lena, daj spokój, nie siej paniki. - przewalił oczami.
-Ja sieję panikę? - uparty osioł! - Darcy, powiedz mi, czy ty się z kimś biłeś? - zapytałam, powoli wypowiadając słowa zupełnie jakbym je na bieżąco analizowała.
-Lena, nie drąż tematu, było minęło. - ponownie przewalił oczami, odwracając wzrok. Siłą zmusiłam go do tego, aby swoją uwagę z powrotem skierował w moją stronę.
-Darcy... - dopiero teraz coś do mnie dotarło. - O Boże, nie mów mi, że pobiłeś tego chłopaka, który się do mnie dobierał w klubie. - jego milczenie było wybitnie wymowne. Momentalnie z niego zeszłam, siadając obok niego na łóżku i podkulając do siebie nogi. - Ty chyba zwariowałeś!
-No chyba się nie spodziewałaś, że zostawię tę sprawę jak gdyby nigdy nic. - w jego głosie dało się wyczuć jawne oburzenie. - Za kogo ty mnie uważasz?
-Wyobrażasz sobie jakie mogłeś sobie narobić w związku z tym problemy? Już nawet nie chodzi o to, że ten koleś mógł cię rozpoznać i będziesz mógł powiedzieć swojej karierze żużlowej w Toruniu 'do widzenia', ani że może wnieść sprawę na policję o pobicie, ale tobie mogło się coś stać! A co gdyby on cię zaatakował? Gdyby ci oddał? Pomyślałeś chociaż przez chwilę o tym? - sama nie wiem czy byłam bardziej na niego zła za to, co zrobił, czy przerażona tym, co mogło się z nim stać. Co za nieodpowiedzialny głupek! Mało miał problemów w tym sezonie? Potrzebne mu było jeszcze to do kolekcji?
-Nie byłem sam. - wzruszył ramionami. Jakby nigdy nic! Myślałam, że mnie krew zaleje!
-No tak, oczywiście że niezawodny Chris ci towarzyszył. - prychnęłam głośno. - Darcy, proszę cię, nigdy więcej czegoś takiego nie rób. Cokolwiek by mi się stało, ktokolwiek by nie zrobił czegoś takiego, po prostu zostaw to w spokoju.
-Ty sobie chyba żartujesz. - spojrzał na mnie, jakbym była nie w pełni rozumu. Widząc mój jak najbardziej pewny wzrok aż wyprostował swoją sylwetkę. - Lena, nie wymagaj ode mnie czegoś takiego, bo doskonale wiesz, że się do tego nie przystosuję. Nie i koniec! Temat uważam za zamknięty.
-To weź pod uwagę fakt, że to już nie chodzi tylko o ciebie, ale również o mnie. - postanowiłam wyciągnąć kolejny argument byleby tylko przekonać go do swoich racji. - Dociera do ciebie, że gdyby tobie coś się stało, to ja też bym tego nie przeżyła?
-Więc uważasz, że ja mam nie robić nic, kiedy tobie coś się dzieje, ale ty możesz przeżywać to, że mnie mogłoby się coś stać.? - zmrużył lekko oczy w geście niezadowolenia. - Nie Lena, możesz sobie to od razu wybić z głowy.
-Darcy.. - chciałam coś wtrącić, ale nie było mi to dane. Darcy zmienił swoją pozycję, tak że siedział na łóżku przodem do mnie. Starannie uważając na rany, splótł swoje dłonie z moimi, wcześniej zmuszając mnie do tego, abym swój wzrok skierowała prosto w jego cudowne, niebieskie oczy.
-Nie, Lena. - jego głos brzmiał na tyle poważnie i pewnie, że nawet nie miałam zamiaru próbować mu czegokolwiek wtrącić. Zresztą pewnie i tak by mi się to nie udało. - Wymagasz ode mnie rzeczy niemożliwej. Jeżeli sytuacja będzie wymagała ode mnie czegoś takiego, to bez wahania to zrobię. I nie będę się zastanawiał nad tym dwa razy. Nigdy nie będę stał z boku i biernie przypatrywał się temu, że ktokolwiek albo cokolwiek na tym świecie sprawia ci ból. Nie będę facetem, który pozwoli na to by świat cię krzywdził i nic z tym nie zrobi. - czułość, troska i pewność w jego tonie spowodowały, że w moich oczach zaczęły się powoli zbierać łzy. - Nigdy na to nie pozwolę, a co więcej, będę walczył ze wszystkim i wszystkimi, którzy w taki czy inny sposób spowodują, że będziesz narażona na ból i cierpienie. - kciukiem starł z moich policzków łzy, które mimowolnie zaczęły wypływać z moich oczu. - Zbyt wiele dla mnie znaczysz, żebym mógł to wszystko zostawić tak jak jest. Bo nie tylko ty nie przeżyłabyś, gdyby coś mi się stało. Ja też rozpadłbym się na kawałki, gdyby cokolwiek zaszkodziło tobie. - najwyraźniej chciał coś jeszcze dodać, ale mu na to nie pozwoliłam. Zarzuciłam ręce na jego szyję, wtulając się niczym pięcioletnie dziecko w jego bezpieczne ramiona i wylewając łzy w jego koszulkę.
To co powiedział było... Nawet nie potrafię tego opisać słowami.
Teraz naprawdę zrozumiałam jak wiele dla niego znaczę i jak bardzo ważna jestem w jego życiu. Oczywiście wiedziałam, że prawie rok związku to nie jest jakaś tam sobie błaha sprawa, ale dotarło do mnie, że przed nami naprawdę może budować się jakaś jasna, klarowna przyszłość. I jeżeli z mojej strony to było całkowicie oczywiste, że przez cały ten czas snułam plany na dalszą część naszego wspólnego życia, to teraz mam świadomość tego, że nie jest to jednostronne odczucie. Że Darcy w swoich planach na resztę życia również uwzględnia nas jako jedność, jako całość, która będzie trwać. Że to nie jest tylko taka tam sobie wzajemna relacja, z której mógłby z wielką łatwością zrezygnować w przyszłości.
Fakt, że to zrozumiałam spowodował tylko, że wybuchnęłam jeszcze większym płaczem.
-Lenuś, nie płacz no. - wyszeptał wprost do mojego ucha, gładząc delikatnie moje włosy. - Powiedziałem prawdę i nie zmienię tego co myślę. Nie zmuszaj mnie do tego, bo wiesz, że nigdy nie robię nic wbrew sobie. Przepraszam, ale taki już jestem.
-Brawo. - wychlipałam. - Tylko ty posiadasz taką zdolność wywoływania u mnie niekontrolowanego płaczu i totalnego rozklejania się w najmniej oczekiwanych momentach.
-Co poradzić. - wyszczerzył się. - Ma się te cudowne zdolności. - był z siebie cholernie dumny.
-Mówiłam Ci już dzisiaj, jak bardzo cię kocham? - odsunęłam głowę od jego klatki piersiowej, wpatrując się w jego twarz. Odległość między nami nie wynosiła już chyba nawet centymetra.
-Nie mówiłaś. - uśmiechnął się. - I ja ciebie też kocham. - czułam, że moje serce za moment wyskoczy mi z piersi. - Bardzo. - dodał, by chwilę później po raz kolejny tego wieczora, złączyć nasze usta w czułym pocałunku.
Między nami może być źle, możemy się kłócić, możemy mieć ciche dni, możemy nie odzywać się do siebie Bóg wie ile, możemy przechodzić wszelakie kryzysy, możemy mieć odmienne zdanie na niektóre rzeczy, możemy odmiennie myśleć w niektórych przypadkach, możemy ze sobą walczyć, ale jedno jest pewne.
Nie możemy być osobno.
Zawsze i na zawsze, musimy być razem.


Zabiłaby za mnie, zamordowałbym za nią. 




*******************
No i jest :D
A jednak Darcy potrafi z siebie wykrzesać trochę romantyzmu ;p
Zdziwieni? :D
Tak czy inaczej, 11 za nami, 2 razy tyle przed nami (prawie), nie jest źle :D
Najnowsza super informacja?
W transferowej głupocie dotyczącej Torunia odpadł Iver (i dobrze, jego miejsce jest w Gorzowie!), ale za to jego miejsce zajął, uwaga uwaga.... Patryk Dudek! o.O
Więc jest Pedersen (nie i jeszcze raz nie!-.-), Dudek, Woźniak, Emil i Bóg jeden wie kto jeszcze o.O
A do 2 listopada tylko 8 dni :D
Anyway, mam nadzieję, że 11 część się podobała, 12 pojawi się zgodnie z planem a więc w piątek ;p
Do usłyszenia! :)

PS: Wszystkiego najlepszego Zober! Stara dupa z Ciebie! ;p
PS2: Dedykacja? Jak zwykle! :D Tym razem dla Domczuś :) Twoje komentarze rozwalają mnie na kawałki O_O <3
PS3: mówiłam już, że nie lubię niespodzianek? Dobra, lubię, ale wtedy, kiedy to ja je robię a nie ktoś robi je mi :| "zaprosiliśmy na Twoje urodziny taką osobę, której byś się w życiu nie spodziewała" :| i bądź tu człowieku mądry i wytrzymaj te 8 dni ehh..
PS4: czy tylko ja mam oznaki depresji posezonowej wywołanej brakiem żużla?

<3333


piątek, 18 października 2013

Tenth

-Rozmawiałeś z Ryanem? - energicznym krokiem wszedł do pokoju przyjaciela, nie siląc się na pukanie ani nic w tym stylu.
-Rozmawiałem. - brunet stał pochylony nad walizką, przerzucając w niej rzeczy. Sekundę później wyciągnął z niej swoją ulubioną, niebieską bluzę. - A ty gadałeś z Pauliną?
-Musiałem trochę pokombinować żeby się nie skapowała o co mi chodzi. - Darcy rozsiadł się wygodnie na łóżku. - Ale wyciągnąłem z niej wszystkie potrzebne nam informacje.
-No to co, idziemy? - Chris spojrzał na niego z uwagą. - Nie rozmyśliłeś się? - zapytał po chwili.
-Oczywiście, że się nie rozmyśliłem. - prychnął z irytacją. - Tej sprawy nie zostawię nie załatwionej, nawet nie ma takiej opcji.
-I bardzo dobrze, tak trzymaj. - Holder pokiwał z uznaniem głową. - A jak tam z Leną, lepiej już?
-Dochodzi do siebie, ale nadal czuje się beznadziejnie. - przetarł palcami swoje zmęczone oczy. Nie zmrużył oczu od dobrych 24 godzin i zmęczenie powoli zaczynało się wkradać do jego organizmu. Została mu jeszcze jedna rzecz do zrobienia, a potem wróci do brunetki i w spokoju prześpi całą noc. Bynajmniej miał taką nadzieję. - Przestała w końcu rzygać na prawo i lewo, głowa trochę chyba odpuściła więc teoretycznie powinno być lepiej.
-Dobre i to. - Australijczyk ubrał bluzę, zapinając zamek. - Idziemy?
-Idziemy. - Darcy podniósł się z łóżka, po czym razem z przyjacielem opuścił pokój.



******************


-Skarbie wróciłem! - do mieszkania wszedł Ryan, rzucając swoje klucze na szafkę stojącą w przedpokoju. - Jesteś? - zapytał, gdy nie usłyszał żadnej reakcji.
-Jestem, jestem! - usłyszał jej głos, dochodzący z kuchni. - Robię kolację. - rzeczywiście, kiedy wszedł do pomieszczenia zastał dziewczynę krojącą jakieś warzywa, które to następnie wrzuciła na patelnię. Ryan pocałował jej policzek, po czym usiadł na jednym z krzeseł stojących przy stole. - I jak tam trening?
-Wybitnie dobrze. - wzruszył ramionami. - Zresztą, trening jak trening. Jutro się okaże, czy wszystko poszło w porządku z ustawieniami i całym tym bzdectwem.
-Daj spokój, to tylko Częstochowa, dacie radę. - Paulina była święcie przekonana, że chłopacy wygrają z drużyną Włókniarza. Innego scenariusza nie przewidywała. - W ogóle dzwonił do mnie Darcy. - zmieniła temat, mieszając łyżką warzywa.
-I co z Leną? - od razu zapytał.
-Z tego co mówił to chyba lepiej, ale wychodzi na to, że dzisiaj śniły jej się jakieś koszmary w związku z tą akcją. - widząc zaciekawiony wzrok swojego chłopaka, szybko dodała: - No mówił, że śnił jej się ten chłopak, który chciał ją... no wiesz. - przez jej gardło do tej pory nie mogły przejść słowa, które opisywałyby to, co zamierzał zrobić z brunetką ten koleś. - Tylko, że coś musiało jej się pomieszać, albo nie do końca dobrze pamiętała całą tę akcję, bo trochę mieszały jej się fakty.
-Mianowicie?
-Chodziło o wygląd tego kolesia. - odpowiedziała. - Darcy mówił, że śnił jej się przypakowany, ciemnooki blondyn, na dodatek wysoki. A ten koleś po pierwsze był brunetem, po drugie wcale taki przypakowany nie był, a po trzecie wzrost to on miał raczej średni. No i miał tatuaż z boku szyi.
-Czekaj, czekaj.... - Ryan aż się wyprostował na krześle. - Mówisz, że dzwonił do Ciebie Darcy i wypytywał o tego kolesia, który w ten sposób załatwił Lenę?
-No mówię Ci, że on przekazywał mi co się śniło Lenie! - przewaliła oczami. - Ładnie mnie słuchasz.
-Ale ty wyprowadziłaś go z błędu i przekazałaś jak naprawdę ten koleś wyglądał? - nadal drążył temat.
-No tak jakoś wyszło, ale do czego dążysz? - zapytała. Kilka sekund później jej oczy otworzyły się na całą szerokość, a dłoń, która do tej pory mieszała warzywa na patelni, zamarła w powietrzu. - O Boże, on ma zamiar go szukać...
-Nie wydaje mi się, żeby miał zamiar zrobić to sam. - Ryan szybko wyciągnął z kieszeni swoją komórkę, zawzięcie klikając w klawisze. - Chris dzisiaj wyciągnął ode mnie w jakim klubie byłyście, więc zapewne ma zamiar mu towarzyszyć. - przyłożył telefon do ucha, tupiąc ze zdenerwowaniem nogą. Paulina darowała sobie póki co gotowanie, wyłączając gaz pod patelnią i siadając na krześle, tuż obok swojego chłopaka. - Cholera, wyłączona. - odsunął od ucha telefon, po raz kolejny coś w nim klikając. - Może Darcy ma włączony. - po kilku sekundach jednak okazało się, że on również ma wyłączony telefon. - Szlak by to jasny trafił. Oni są pojebani czy co?
-Zadzwonię do Leny, może Darcy cały czas u niej siedzi. - Paulina energicznie wstała z krzesła, niemal biegnąc do salonu po swoją komórkę. Kiedy wróciła do kuchni, akurat brunetka odebrała.
~Słucham ja ciebie? - po drugiej stronie dało się słyszeć jej zmęczony, cichy głos.
-Słuchaj, jest z tobą Darcy? - zapytała, przygryzając nerwowo wargę.
~Wyszedł jakieś czterdzieści minut temu. - odpowiedziała. - A coś się stało?
-Nie, tak tylko pytam. - skłamała, patrząc na Ryana i kiwając przecząco głową. Z ust Australijczyka wydobyła się wiązanka przekleństw. - A ty jak się czujesz?
~Nadal umieram, ale nie jest już tak strasznie jak było wcześniej.
-Cieszy mnie to bardzo. - przełknęła ślinę. - Dobra, ja do ciebie zadzwonię jeszcze później. - w jej głosie łatwo dało się wyczuć napięcie, czego brunetka nie omieszkała nie zauważyć.
~Paulina, co się stało? - Lena nie dała się tak łatwo spławić. - Jesteś beznadziejnym kłamcą i doskonale wiem, kiedy coś ukrywasz.
Blondynka odsunęła na moment telefon od ucha, zakrywając go dłonią.
-Co ja mam jej powiedzieć? - zwróciła się do Ryana.
-Nie mów jej co ci idioci mają zamiar zrobić. - od razu odpowiedział. - Nie możemy jej teraz jeszcze dodatkowo denerwować czymś takim. - blondynka pokiwała głową na znak zgody, po czym ponownie przysunęła telefon do ucha.
-Nic się nie stało. - siliła się na spokojny, w pełni opanowany ton. - Martwię się o ciebie, to wszystko. - nie było to kłamstwo.
~Panikara. - po drugiej stronie dało się słyszeć cichy śmiech dziewczyny. - Żyję, a to najważniejsze. A teraz idę spać dalej, póki Darcy jeszcze nie wrócił. Trzymaj się!
-Ty też! - odpowiedziała, po czym zakończyła rozmowę, odkładając komórkę na stół. - Co też im strzeliło do głowy?!
-Głupota. - Ryan był jawnie wściekły na swoich przyjaciół. - Jak tylko wrócą to osobiście ich rozerwę na strzępy. - dodał. Blondynka nie czekając na nic wstała z krzesła tylko po to, by chwilę później rozsiąść się wygodnie na jego kolanach i wtulić się w jego tors.
Oboje westchnęli głośno modląc się w duszy, żeby nic złego się dzisiaj nie stało.


*****************

Weszli do klubu, który wbrew oczekiwaniom wcale nie był tak zatłoczony, jak to ma miejsce chociażby w ich ulubionym klubie w Toruniu, do którego najczęściej chodzą. Kilkadziesiąt osób tańczących na parkiecie do jakiejś techno rypanki, kolejnych kilkanaście, które rozsiadły się przy stolikach i kilku następnych stojących przy barze.
Od razu zaczęli rozglądać się po pomieszczeniu wypatrując tylko jednej osoby, która dzisiaj ich interesowała.
Wzrok Darcy'ego prześlizgiwał się po klubowiczach, nie zatrzymując się na nikim dłużej niż to było potrzebne. Do tej pory nie przyniosło to żadnego skutku. Jednakże kilka sekund później poczuł wymowne szturchnięcie z lewej strony. Spojrzał na Chrisa, który kiwnięciem głowy wskazywał na jakiś punkt w klubie. Od razu skierował swoją uwagę w tamtą stronę i jego wzrok spoczął na brunecie, tańczącym z jakąś ponętną blondynką, która najwyraźniej pozbyła się wszelkich hamulców względem jego osoby. Mimowolnie poczuł, jak jego dłonie zaciskają się w pięści.
-To co, podchodzimy do niego, załatwiamy sprawę i spadamy? - zapytał Chris.
-Nie. - Darcy pokiwał przecząco głową. - Narobimy sobie tylko kaszany, bo ktoś na bank zadzwoni od razu na policję. - dodał.
-Więc jaki pomysł?
-Użyjemy naszej zajebistości. - wyszczerzył się w jego kierunku. Mimo wszystko w jego oczach nie można było dojrzeć nawet cienia rozbawienia, gdyż w pełnej okazałości dominowała tam złość. Młodszy z Australijczyków złapał za ramię jakiegoś kolesia i zaczął mu coś zawzięcie tłumaczyć. Minutę później wyciągnął z kieszeni portfel wręczając mu dwa banknoty pięćdziesięciozłotowe.
-Co ty kombinujesz? - Chris spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami.
-Zobaczysz. - kiwnął głową w kierunku obiektu, dla którego tutaj dzisiaj przyszli. Właśnie w tym momencie ten sam chłopak, który przed chwilą rozmawiał z Darcym podszedł do bruneta i zaczął mu coś zawzięcie tłumaczyć. Oboje od razu zwrócili uwagę na tatuaż, jaki widniał na jego szyi, przez co tylko utwierdzili się w przekonaniu, że się nie pomylili.
Brunet w końcu zakończył rozmowę, szybko wychodząc z klubu. Kilka sekund później ruszył za nim zarówno Darcy jak i Chris.
Utrzymując kilkumetrowy odstęp kierowali się za nim w głąb jednej z bocznych ulic, która ginęła w mroku nieoświetlonym żadną latarnią. Kiedy stwierdzili, że nie muszą już się więcej oddalać, podbiegli do chłopaka, energicznym ruchem łapiąc go za ramię i odwracając w swoją stronę.
-Hej, czego kurwa chcecie? - koleś najwyraźniej był wkurzony, ale również i lekko przestraszony. - Co jest?
-Możesz sobie pierdolić ile tylko chcesz, my i tak nie rozumiemy polskiego. - Chris wyszczerzył się przez co w ciemności błysnęły tylko jego białe zęby.
-Coście za jedni? - chłopak widocznie należał do troszkę inteligentniejszych, bo szybko zmienił język na angielski.
-Chuj cię to obchodzi. - po raz pierwszy odezwał się Darcy, zaciskając dłonie w pięści. - To za Lenę. - dodał, po czym nie czekając ani chwili z całej siły uderzył z pięści w twarz bruneta.
-Koleś o co ci biega, o jakiej Lenie pierdolisz? - koleś złapał się za bolącą szczękę.
-Następnym razem kiedy będziesz planował wyrwać jakąś laskę na imprezie, najpierw się jej zapytaj, czy jest zainteresowana twoim towarzystwem. - do rozmowy wtrącił się Chris.
-Aaa, mówisz o tej małej dziuni, którą planowałem zerżnąć na tylnym siedzeniu swojego samochodu? - chłopak prychnął z lekceważeniem. - W sumie dobrze, że się ta blondyna zjawiła, bo to raczej marny towar był.
-Mam nadzieję, że spisałeś testament. - wycedził z siebie Darcy, by chwilę później niemal rzucić się na bruneta. Jego złość przeistoczyła się w ślepą furię. Każdy cios, który trafiał w ciało jego przeciwnika przynosił mu ulgę. Przed oczami miał tylko scenę, w której nieprzytomna Lena jest niemal wyciągana przez niego z klubu.
Brunet najwyraźniej ani trochę nie spodziewał się takiego ataku, bo nie miał najmniejszych szans się bronić. Po kilku ciosach upadł na ziemię, gdzie momentalnie dosięgnęły go kopy Australijczyka.
-Dobra, starczy. - Chris złapał za ramiona Warda, odciągając go od jęczącego chłopaka.
-Niech kurwa pies zdechnie. - wycedził, spluwając prosto w jego pokiereszowaną twarz.
-I mam nadzieję, że więcej razy nie będziemy musieli się spotykać. - Holder ostatni raz kopnął bruneta gdzieś w okolicach żeber. - Plus nie sądzę, żeby trzeba było wzywać policję. - zacytował słowa chłopaka, które skierował wczoraj do Pauliny, po czym popychając przed sobą swojego młodszego kolegę, wyszli z ciemnej ulicy, zostawiając tego frajera leżącego we własnej krwi.



***********
No i w końcu mogę napisać: jest piątek, jest nowa notka! :D
I mam nadzieję, że będę mogła już tak pisać do samego końca o.O
Tak czy inaczej, pierwszy mini jubileusz za nami, a konkretnie 10 część. Fajna sprawa! :D
Wy też macie już dość tej całej bezsensownej gadaniny odnośnie transferów?
Iver w Toruń, Emil też, Pedersen (-.-) tak samo, Pawlicy w Grudziądzu... Zwariować można!
2 listopada mam nadzieję, wszystko się wyjaśni. Może mój kochany Toruń zrobi mi jakąś przyjemną transferową niespodziankę na urodziny? :D Tylko jak się okaże, że ściągnęli Pedersena to impreza urodzinowa szybko przemieni się w stypę -.-
Tak czy inaczej, nie zanudzam :D
Do usłyszenia w przyszły piątek, bączki! :)

PS: dedykacja? A jakżeby inaczej! Dla Anonima, kimkolwiek jesteś, za to, że czytając Twoje komentarze pod ósmym postem miałam jeszcze większą motywację żeby ochrzaniać, a tym samym poganiać kolesi, którzy naprawiali mi laptopa ;d

PS2: jest piątek, a co Nika robi w piątek? Imprezuje! :D Tak więc udanego weekendu życzę Wam wszystkim, a co! :)

https://twitter.com/nikax92

środa, 16 października 2013

Ninth

Powoli wynurzałam się z krainy snów i błogiego spokoju do rzeczywistości, co wcale nie okazało się najlepszym pomysłem w całym moim życiu. Wystarczyło, że powróciła mi świadomość a od razu poczułam, jak w moją głowę wbija się milion gwoździ. Takiego bólu to ja chyba nigdy jeszcze nie czułam!
Mimowolnie jęknęłam, czując jak do oczu cisną mi się łzy. W tym momencie moje zdziwienie jednak przez moment przyćmiło wszystko inne kiedy tuż koło mnie rozległ się pełen troski głos:
-Lena? - czy ja mam jakieś omamy, czy to naprawdę głos Darcy'ego? - Lena, jak się czujesz? - nie, to chyba nie mogą być żadne halucynacje. Ani jedne z nich nie mogłyby być aż tak realistyczne. Tylko co do diabła robi koło mnie Darcy?!
Otworzyłam usta chcąc wypowiedzieć jakieś słowo, ale momentalnie poczułam przypływ nudności. W głowie zaczęło mi się jeszcze bardziej kręcić, serce przyspieszyło swoją pracę.
-Lenuś, odezwij się, proszę. - Darcy złapał mnie za rękę. Delikatnie otworzyłam milimetr po milimetrze oczy. Natychmiast jednak musiałam je z powrotem zamknąć, bo wpadające przez okno promienie majowego słońca działały na mnie zabójczo. - Kiwnij przynajmniej głową czy coś, że kontaktujesz. - zamiast wykonywania jakichkolwiek ruchów głową, ścisnęłam delikatnie jego dłoń. - Okej, czyli przynajmniej wiemy, że żyjesz. - silił się na opanowany głos. - Potrzebujesz czegoś? - zapytał.
W tym momencie poczułam tak silne nudności, że z trudem podniosłam się do pozycji pół siedzącej, przyciskając dłoń do ust. Szeroko otwartymi oczami wpatrywałam się w Darcy'ego, walcząc z odruchem wymiotnym.
-Chcesz iść do łazienki? - kiwnęłam potakująco głową. Australijczyk nie czekając nawet sekundy wstał z kanapy, na której to oboje leżeliśmy, po czym wziął mnie na ręce zupełnie jakbym ważyła kilkanaście kilogramów i od razu skierował się we wskazane miejsce.
Ledwo tam dotarłam, a od razu zaczęłam wymiotować, klęcząc na zimnych kafelkach tuż koło muszli klozetowej. Nie obchodziło mnie totalnie nic, nawet to, że mój chłopak musi na to patrzeć. Czułam się tak beznadziejnie, że tego wprost nie można określić słowami.
Darcy natomiast zaskoczył mnie jeszcze bardziej, klękając tuż koło mnie i przytrzymując mi włosy jedną ręką, drugą natomiast z troską gładząc moje plecy.
Minutę później kompletnie wyczerpana osunęłam się na podłogę, oddychając spazmatycznie.
-Darcy... - mój głos był totalnie zachrypnięty.
-Jestem tutaj. - podniósł mnie z zimnych kafelek, pomagając mi się ogarnąć po czym ponownie wziął mnie na ręce i zaniósł z powrotem do salonu. Rozejrzałam się po wnętrzu i ze zdziwieniem zauważyłam, że jesteśmy w mieszkaniu Ryana i Pauliny.
I właśnie wtedy dotarło do mnie, że kompletnie nic nie pamiętam. Nie mam zielonego pojęcia skąd się wziął tutaj Darcy, jakim cudem ja się tutaj znalazłam. Ostatnie co pamiętam to tańczenie z Pauliną na imprezie w klubie. Potem jest już tylko pustka.
Upiłam się DWOMA drinkami?!
-Co.. - odchrząknęłam. - Co ja.. my tutaj robimy? - zapytałam. Kiedy przez dłuższą chwilę nie otrzymałam żadnej odpowiedzi skierowałam swój wzrok na jego twarz. Widząc jaką ma minę, wiedziałam że stało się coś złego.
O matko, co ja takiego nawywijałam?
-Lepiej się już czujesz? - zmienił temat, olewając moje pytanie.
-Czuję się okropnie. - ani trochę nie koloryzowałam. Miałam wrażenie, że głowa z bólu za moment mi eksploduje, a mój brzuch wprost skręcał się w supeł sprawiając, że miałam ochotę zwinąć się w kłębek niczym embrion. - Ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie. - drążyłam temat.
Darcy już otwierał usta żeby coś powiedzieć, kiedy drzwi od pokoju Pauliny i Ryana się otworzyły i wyszła z tamtąd blondynka.
-Lena! - widząc, że na nią patrzę, szybko do mnie podbiegła. - O matko, jak się czujesz? Wszystko już dobrze? Boli cię coś? - wyrzucała z siebie pytania w tempie porządnego karabinu maszynowego. - Nawet nie wiesz, jak się wszyscy o ciebie martwiliśmy! - spojrzałam na nią totalnie zdezorientowanym wzrokiem.
O co jej chodzi?
-Nie, nie powiedziałem jej jeszcze nic. - odezwał się Darcy, najwyraźniej w odpowiedzi na pytającą minę blondynki.
-O czym mi nie powiedziałeś? - zwróciłam się do niego. Australijczyk znowu mi nie odpowiedział, tylko z czułością pogłaskał mój policzek. - No do cholery co jest? - uniosłam lekko głos i momentalnie tego pożałowałam, czując jakby w moją głowę walił kilkutonowy słup.
Odpowiedzi nadal nie usłyszałam, ale za to z pokoju wynurzył się poprawiający swoją koszulkę Ryan. Natomiast z pomieszczenia obok wyszedł nie kto inny jak Chris.
Co do...?
-Powróciłaś do żywych. - Holder posłał w moją stronę promienny uśmiech. - Fajnie cię widzieć przytomną po prawie dwunastu godzinach totalnego niekontaktowania. - dodał.
-O czym ty... - musiałam zamilknąć czując kolejną falę nudności. Darcy trafnie odczytał mój stan, bo nie pytając o nic kolejny raz odtransportował mnie do łazienki, gdzie kolejny raz niemal wypluwałam sobie żołądek.
Kiedy ponownie wróciliśmy do salonu byłam już tak wyczerpana, że nawet nie miałam siły siedzieć. Mimo wszystko, zebrałam w sobie jeszcze tyle energii, żeby wyciągnąć od nich co się stało.
-Widzę, że ja znowu muszę wszystko załatwić. - zaczął Chris, kiedy po moim kolejnym, tym samym pytaniu nadal nikt się nie odzywał. - Byłaś wczoraj na imprezie z Pauliną, pamiętasz to? - kiwnęłam głową na znak zgody. - No więc kupiłyście sobie po drinku, którego nie wypiłyście do końca i poszłyście do łazienki, kojarzysz ten moment? - kolejne przytaknięcie. - No i wtedy jakiś koleś dosypał ci coś do szklanki. - powiedział w końcu, a ja czułam, że na moment zamarłam. - Nie, spokojnie nic się nie stało! - dodał szybko widząc moją przerażoną minę. - Paulina zabawiła się w wojowniczego Żółwia Ninja i nic strasznego się nie wydarzyło. Nie pamiętasz nic z tego?
-Pamiętam tylko, że tańczyłyśmy na parkiecie i że Paulina poszła do łazienki zadzwonić do Ryana. - odezwałam się, powoli wypowiadając słowa i zmuszając swój umysł do wysiłku. - Potem pamiętam, że zaczęło mi się robić tak jakoś dziwnie... I pamiętam jakiegoś kolesia, który do mnie podszedł jak tańczyłam. Mówił coś o wyjściu na zewnątrz i o tym, że jestem słodziutka. - Darcy zacisnął dłoń w pięść. - Pamiętam, że mówiłam mu że ma się odczepić, a potem... - i dalej była już ciemność. - Nie pamiętam. - i zupełnie niespodziewanie z moich oczu zaczęły płynąć łzy.
Ward od razu przyciągnął mnie do siebie, zamykając w swoich bezpiecznych ramionach. Delikatnie głaskał mnie po plecach i po głowie, podczas gdy ja moczyłam mu swoimi łzami koszulkę.
-Wszystko już dobrze, ciii. - szeptał uspokajająco, muskając swoimi ustami czubek mojej głowy. - Nic ci już nie grozi, nie masz się czego bać. - podniósł swój wzrok, wpatrując się wymownie w Chrisa, który nie wiedzieć czemu kiwnął potakująco głową. - Połóż się teraz i odpocznij jeszcze trochę.
-A zostaniesz ze mną? - zapytałam, pociągając nosem niczym kilkuletnie dziecko.
-Oczywiście, że zostanę. - kciukiem obu dłoni starł mi z policzków łzy, następnie delikatnie kładąc mnie na kanapie, samemu zajmując miejsce tuż koło mnie. - Spróbuj się trochę przespać, to ci powinno pomóc. - dodał, przyciągając mnie bliżej do siebie i obejmując mnie czule rękoma.
-To my w tym czasie pójdziemy zająć się swoimi sprawami w pokoju. - po raz pierwszy odezwał się najstarszy z Australijczyków, kiwając głową na Paulinę i Chrisa.
-Ktoś chyba powinien poinformować o wszystkim Adriana. Już widzę, co by z nami zrobił gdyby dowiedział się od tym przypadkiem później a nie teraz. - dodał Chris, po czym całą trójką zniknęli za drzwiami pokoju gościnnego.
Ja tymczasem zamknęłam oczy, starając się wyrzucić z głowy wszystkie myśli jakie zaczęły mi do niej napływać. Okazało się to jednak o wiele trudniejszym zadaniem niż miałam nadzieję sądzić. Dopiero przy pomocy Darcy'ego ta sztuka mi się udała.
-Możesz być pewna, że nie opuszczę cię teraz nawet na krok i że nic ci nie grozi, bo jesteś tutaj ze mną. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek ani cokolwiek ci zagroziło. - musnął swoimi wargami moje czoło. - Śpij skarbie.
Wsłuchana w odgłos bicia jego serca i wdychająca jego cudowny zapach powoli zaczęłam zapadać w niespokojny sen.



****************


Całe popołudnie spędziłam na kilku minutowych zapadnięciach w sen, przerywanych kolejnymi wycieczkami do toalety, podczas których wypluwałam sobie żołądek na zewnątrz. Czułam się tak beznadziejnie wypompowana, że mogłam zapomnieć o powrocie do domu. Zresztą, Darcy zadzwonił do moich rodziców z informacją, że przyjechał do Torunia i że porywa mnie minimum do wieczora. Z tego co usłyszałam, nie mieli nic przeciwko temu. Naprawdę, ten chłopak jest ich totalnym ulubieńcem i gdyby im powiedział, że zamierza pokroić mnie na kawałki i zakopać w lesie, to podejrzewam, że powiedzieli by mu żeby uważał podczas krojenia, żeby się przypadkiem nie skaleczył. Bez kitu.
Około godziny szesnastej Chris i Ryan zwinęli się na trening przed jutrzejszym meczem z Częstochową. Darcy'ego w składzie po raz kolejny ma zastąpić Michael Jepsen Jensen, ale póki co nie usłyszałam żadnego marudzenia ze strony mojego Australijczyka. Och nie, nawet nie marzę o tym, że się tego nie doczekam. Podejrzewam, że na razie się nie odzywa, bo nie chce mnie denerwować.
Przesiedzieliśmy u Pauliny jeszcze kilka godzin, po czym stwierdziłam, że nie możemy dalej tak siedzieć i nic nie robić. Zmusiłam się do wstania, jednak automatycznie musiałam oprzeć się o ramię Darcy'ego, gdyż czułam jak miękną mi kolana. Ward zadzwonił po taksówkę, po czym pojechaliśmy do mojego domu.
W przedpokoju na dzień dobry zobaczyliśmy karteczkę, na której pisało, że rodzice pojechali po raz kolejny do państwa Miedzińskich na działkę, gdzie urządzają sobie jakiegoś grilla, więc chata znowu jest do naszej dyspozycji. W normalnych warunkach bylibyśmy z tego powodu wniebowzięci. Teraz zresztą też byliśmy, bo przynajmniej nie musiałam rodzicom tłumaczyć swojego obecnego stanu, ale chodziło mi o zupełnie inny powód. Wszyscy pewnie wiedzą jaki. Wolna chata, nasza dwójka. To mogłyby być zdecydowanie miłe chwile.
-Połóż się, a ja zrobię Ci coś do jedzenia okej? - Darcy zaprowadził mnie do mojego pokoju, od razu kładąc mnie na łóżku.
-Weeź, nie jestem głodna. - jęknęłam. Na samą myśl o tym, że gdybym teraz coś zjadła to na bank bym to zaraz wyrzygała, robiło mi się słabo.
-No ty sobie chyba żartujesz. - spojrzał na mnie z przyganą. - Musisz coś zjeść i nie ma innej opcji. - widząc, że zamierzam coś wtrącić, szybko dodał. - Nie marudź. - po czym zniknął gdzieś w kuchni.
Kilka minut później wrócił z talerzem obładowanym kanapkami. Jeszcze raz udał się do kuchni, by zaraz wrócić z dwoma kubkami najprawdopodobniej herbaty.
-Zwariowałeś. - stwierdziłam, patrząc na ten stóg jedzenia.
-Część jest dla mnie. - położył się koło mnie na łóżku, opierając plecami o ścianę. - Smacznego. - podał mi jedną z kanapek, uśmiechając się promiennie.
Mimo najszczerszych chęci zdołałam w siebie wcisnąć tylko jedną kanapkę i na nic się zdał wkurzony wzrok Australijczyka. Zresztą chyba nie narzekał, bo ze spokojem zjadł wszystko co było do zjedzenia. Poważnie, w tej Anglii to oni chyba klepią biedę skoro on taki wiecznie głodny chodzi.
Tak czy inaczej, po zjedzonym posiłku siedzieliśmy na łóżku, popijając ciepłą herbatę i rozmawiając na totalnie neutralne tematy. Póki co nie poruszyliśmy kwestii naszej kłótni, przez co wszystko wydawało się teraz tak, jakby nic się nigdy nie stało. W sumie nawet nie chciałam o tym rozmawiać, a już na pewno nie w tym momencie.
Konwersację przerwał jednak telefon Darcy'ego, który rozdzwonił się na całego.
-Taaa?... Skończyliście już?... U Leny... Oczywiście, że nadal chcę to zrobić.... Dobra, za 15 minut jestem w hotelu... Spoko... No przecież wiem!... Nara. - rozłączył się, wkładając komórkę z powrotem do kieszeni.
-Mama Chris dzwoniła? - zapytałam ze śmiechem.
-Widzę, że energia życiowa do ciebie wraca. - musnął swoim palcem wskazującym czubek mojego nosa. - Muszę lecieć, ale zapewne wpadnę do ciebie jeszcze później.
-Później to znaczy?
-Nie wiem, tak koło 22? - spojrzał na mnie z uwagą. Kiwnęłam na znak zgody.
-Weź klucze, powinny leżeć na szafce. - powiedziałam, na co Darcy tylko się uśmiechnął, czule musnął moje usta swoimi wargami., po czym wyszedł z pokoju, a następnie z mieszkania.
Mimo, że czasami jest z niego taki kompletny idiota, to i tak go kocham.




**************
Boże, wróciłam!
Życie bez laptopa jest tak złym życiem, że nie polecam go absolutnie nikomu!
Nigdy! :D
A ile się dziaaaaało przez ten czas :D
Przede wszystkim, spóźnione (na blogu) gratulacje dla naszego genialnego Adriana! To co pocisnął na GP w Toruniu to było mistrzostwo i jestem z niego cholernie dumna!
Poza tym co jeszcze?
Moje ukochane Poole Pirates zostało mistrzem Anglii! <3 Moje złote chłopaki <33 Nie muszę wcale dodawać, kto jest bohaterem dwumeczu, prawda? #DarasTeam
Na temat finału naszej ligi się nie wypowiadam, za to podróż do i z Zielonej pierwsza klasa :D #HotkiOnTour 
Poza tym co jeszcze?
Generalnie chyba już wszystko o.O
Jutro planuje sobie zrobić wolniejszy dzień, więc w nocy pewnie będę nadrabiać wszelkie zaległości u Was o.O Już się nie mogę doczekać, bo kurde stęskniłam się za pisaniem komentarzy jak cholera! :D
Aaaaa, zapomniałam o najważniejszym! Muszę się Wam pochwalić, że w 2014 moja noga postanie na angielskiej ziemi i będę dopingowała cały Aussie Team w Cardiff! Nadal się jaram i będę jarać jeszcze długo :D
Dedykacja? Dla Was wszystkich! Za to, że tyle musieliście czekać! 
Uwielbiam Was!
Ale takie dwie z najlepszej grupy hotków i hotek uwielbiam najbardziej i dziękuję za dodanie poprzedniej notki :D
Aczkolwiek podtrzymuje póki co fakt z tym epilogiem i częściami ;d
Love, love, looooove! <333

PS: studia to zło, a UMK ssie! -.-