wtorek, 2 czerwca 2015

2.10

Panująca w całym mieszkaniu cisza była wprost przejmująca. Tak, cisza, bo jedynym dźwiękiem jaki nam towarzyszył był odgłos naszych zsynchronizowanych w pocałunkach ust i wszystkie te czułe słówka szeptane z wielkim uczuciem. Nie wiem jakim cudem to się stało, ale mieszkanie totalnie opustoszało, dając nam tym samym kilka cennych chwil dla siebie. Monika i Maja najwyraźniej domyśliły się, że właśnie tego nam teraz potrzeba i na resztę dnia postanowili przenieść się do mieszkania Adriana. A sam Miedziak nie to żeby miał jakieś wyjście, z nakręconym Chrisem, który w końcu zebrał w sobie nowe siły do życia, się nie dyskutuje. Z upartymi dziewczynami, wspieranymi dodatkowo przez Taia i Karola raczej też nie miałby zbyt wielkich szans.
-Ale ja tak bardzo chciałbym spędzić czas z moją ulubioną parą. - Miedziak stojący w korytarzu, gdzie wszyscy przygotowywali się do wyjścia, marudził w najlepsze. - Przecież ja się stęsknię i co wtedy? Smutek, łzy, depresja, załamanie kariery, alkoholizm, myśli samobójcze, odrzucenie przez rodzinę i znajomych i ostatecznie śmierć przez pęknięte z rozpaczy serce.
-Hamuj ten kombajn, człowieku. - Chris przewalił oczami, poprawiając dopiero co założoną na siebie monsterową bluzę. - Włączę ci na laptopie jakieś ich zdjęcie z fejsa albo instagrama i przeżyjesz.
-No ale... - chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie do końca było mu to dane.
-Zamknij się już i spadaj. - Darcy spojrzał na niego z groźną miną. - I do jutra nie chcę was tu widzieć!
-A ten jak się panoszy po naszym mieszkaniu! - Monika otworzyła szerzej oczy, ale widząc jego minę szybko dodała: - Ale spoko, nie mam nic przeciwko, nasze mieszkanie czasami potrzebuje takiego porządnego popanoszenia. - uniosła swoje ręce delikatnie w górę w geście poddania.
Dziesięć minut później, po wszystkich pożegnaniach, które wyglądały niemal tak, jakby całą grupą jechali rozbrajać bomby w Libanie, usłyszeniu miliona tekstów w stylu "zabezpieczajcie się!" (Adrian...), "nie chcę zostać wujkiem, ogarnij gówniarzu wiadomości z wychowania seksualnego" (Chris...), "pilnujcie Bobera!" (Maja...), "pamiętaj Darcy, liczą się tylko stosunki robione parzyście" (Tai...), "Lena, uważaj na jego kolano, niech on dzisiaj będzie na dole" (Monika...) i w końcu "MOŻEMY WRESZCIE KURWA WYJŚĆ?!" (Karol...) w mieszkaniu w końcu nastała owa błogosławiona cisza.
Teraz, leżąc na łóżku w moim pokoju, delektując się swoją obecnością, wymieniając setki czułych pocałunków i wpatrując się w siebie bez najmniejszej krępacji, czułam, że to jest ten moment, na który podświadomie czekałam. Wiadomo, spędzanie czasu z przyjaciółmi, z osobami, które są cholernie ważne w twoim życiu, jest świetną sprawą, ale nigdy nie będą w stanie pobić tych momentów sam na sam z osobą, którą kocha się jak porąbany.
-Tęskniłam za tym. - nie chcąc burzyć atmosfery, niemal to wyszeptałam.
-A ja tęskniłem za tym. - jego usta po raz kolejny odnalazły moje i po raz kolejny miałam wrażenie, że odlatuję. Cholernie cudowne uczucie! - I tęskniłem za tobą. - dodał, kiedy już się ode mnie odsunął. Położył swoją dłoń na moim policzku, gładząc go opuszkami palców i sprawiając, że w każdym z dotykanych przez niego miejsc czułam dreszcze. Cholernie przyjemne dreszcze.
-I nie jesteś już zły za Chrisa? - zapytałam, uśmiechając się szeroko.
-Nie jestem. - potwierdził to, co oczywiste. - Ale to nie zmienia faktu, że fajnie było mieć pretekst żeby walnąć go kulą. - dodał, na co się zaśmiałam.
-Od kiedy ty potrzebujesz pretekstu?
-Od kiedy nie mogę mu szybko spierdolić.
-A od kiedy ty szybko spierdalasz?
-I tu mnie masz. - westchnął. Kolejny wymieniony uśmiech, kolejny pocałunek, kolejne dreszcze i kolejne spojrzenia jawnie pokazujące wszystkie skumulowane w nas emocje.
Mówiłam już, że jestem cholerną szczęściarą?
-Więc, co będziemy robić? - zapytałam, poprawiając nieco swoją pozycję. Leżeliśmy na moim łóżku, bokiem, twarzami skierowanymi do siebie i to wystarczało.
-Pytasz się mnie co będziemy robić? - Darcy uniósł lewą brew ku górze, a na jego ustach pojawił się ten uwielbiany przeze mnie, lekko zadziorny uśmieszek. - Ty doskonale wiesz, co ja chcę, żebyśmy robili. - poruszał charakterystycznie brwiami, na co przygryzłam dolną wargę.
Bo, cholera, za tym też się stęskniłam! Nazwijcie mnie jak chcecie, ale seks z tym facetem to jedna z najlepszych rzeczy w naszym związku.
-I myślisz, że twoje kolano na to pozwoli? - tak, nawet w takiej chwili martwiłam się o jego kontuzję, bądź co bądź, jestem pewna, że on w tym momencie totalnie o niej zapomniał. A ostatnie czego mu/nam trzeba, to pogorszenie kondycji jego kolana i przedłużona przymusowa przerwa od ścigania.
-Skarbie, w tym momencie jestem gotowy wyjebać moje kolano w kosmos, jeśli tylko by mi przeszkadzało. - uśmiechnął się szeroko i nawet nie wiem w którym momencie jego ciało znalazło się tuż nad moim. Odgarnął dłonią zbłąkany kosmyk z mojej twarzy, a następnie kciukiem przejechał po mojej dolnej wardze. - Cholera, jesteś tak kurewsko piękna. - westchnął głośno. - A ja jestem kurewsko wielkim szczęściarzem, że cię mam.
-Oboje jesteśmy szczęściarzami. - szybko zmieniłam jego wersję na tę znacznie bardziej adekwatną do sytuacji. - I dobrze nam z tym.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
I nie było nam potrzebne więcej słów. Czyny mówiły same za siebie.

***

-Jaki ten film jest durny. - już nawet nie wiem po raz który z kolei Darcy westchnął głośno, przewalając przy okazji oczami i od niechcenia przeczesując palcami moje włosy.
-Sam jesteś durny! - burknęłam, pociągając lekko nosem. - Najlepszy film jaki w życiu widziałam!
-Mówisz tak za każdym razem jak zobaczysz jakiś film, który Ci się spodoba. - zauważył, a ja tylko machnęłam ręką, chcąc go uciszyć.
- Kocham cię, Jack!
- Nie rób tego, nie żegnaj się!
- Tak mi zimno….
- Przeżyjesz, będziesz miała mnóstwo dzieciaków, będziesz patrzeć, jak dorastają. Umrzesz jako stara babcia we własnym ciepłym łóżku. Nie tutaj, nie tej nocy. Rozumiesz mnie? Wygrana tego biletu dała mi najlepszą rzecz, jaką mogłem spotkać — ciebie. Jestem wdzięczy za to,wdzięczny jestem losowi. Musisz zrobić dla mnie przysługę. Obiecaj mi że przeżyjesz. Że nie poddasz się, bez względu na to, co się zdarzy, nie ważne jak beznadziejna sytuacja. Obiecaj mi, Rose, i nigdy nie złam przysięgi.
- Obiecuję
- Nigdy się nie poddaj.
- Nie poddam się, Jack. Nie poddam się.
-Poważnie? - zapytał, kątem oka spoglądając na moją twarz, na której pojawiły się pierwsze ślady łez. Tak, oglądaliśmy Titanica po raz milionowy, tak, po raz milionowy płakałam i tak, za moment będę płakać jeszcze bardziej i tak do samego końca. Ten film to jedno, wielkie, emocjonalne zło, ale mogłabym te zło oglądać non stop! - Lena, daj spokój.
-Nie udawaj, że cię to nie rusza, panie Ward. - mruknęłam. - Doskonale wiem, że potem będziesz siedział cicho, bo za wszelką cenę będziesz starał się utrzymać swoje emocje na wodzy.
-Nie, będę siedział cicho, żeby za wszelką cenę powstrzymać chęć ziewania i natychmiastowego zaśnięcia. - po raz nie wiem który przewalił oczami. - Daj spokój, widziałaś to milion razy, nadal cię to rusza?
-Nadal mnie to rusza i nadal mam chęć kopnąć tę samolubną wieśniarę najcięższym butem jaki znajdę prosto w dupę! - burknęłam, wskazując palcem na filmową Rose, która rozwaliła się jak święta krowa na tych drzwiach i nie zrobiła nawet kawałka wolnego miejsca dla biednego Jack'a. - Umrzyj, głupia franco!
-Trochę byłoby jej szkoda, nawet fajna z niej dupa. - palnął w odpowiedzi na moje słowa. Spojrzałam na niego z chęcią mordu, na co parsknął śmiechem. - Ja przez pół filmu musiałem słuchać jaki to Jack nie jest zajebisty, jakie to Rose ma szczęście, że go znalazła i jak cholernie mocno jej zazdrościsz. - wytknął mi, delikatnie stukając swoim palcem wskazującym czubek mojego nosa.
-Bo to Jack. On na końcu umrze, a ta głupia prukwa nie. Okaż mu trochę współczucia!
-Lena, zdajesz sobie sprawę, że to postać fikcyjna i generalnie Leonardo DiCaprio nawet jakby zeżarł tę durną górę lodową i uratował statek przed zatonięciem to i tak nie dostałby Oscara?
-Nigdy więcej tego z tobą nie oglądam! - warknęłam, z powrotem kładąc swoją głowę na jego odkrytym torsie i ponownie skupiając się na filmie.
-Mówisz mi to za każdym razem i zawsze się wyłamujesz. Ach ta moja siła przebicia i nieodparty urok. - teatralnym gestem udał, że odgarnia włosy do tyłu, a ja nie mogłam w tym momencie się nie zaśmiać.
Uwielbiam tego idiotę.
-Serce kobiety to ocean pełen tajemnic. A teraz wiecie, że istniał kiedyś Jack Dawson, który mnie ocalił. W każdym możliwym znaczeniu tego słowa. Nie mam nawet jego zdjęcia. Teraz istnieje tylko w mojej pamięci.
-Istnieje tylko w twojej pamięci, tępa dzido, bo byłaś za leniwa żeby posunąć się na jebanych drzwiach! - nadal nie mogłam tego przeboleć i pewnie nigdy tego nie zrobię. Nawet jeśli z moich oczu nadal płynęły łzy, to i tak byłam na nią wkurzona. Głupia, głupia, głupia! Zgiń!
Darcy, jak to Darcy, parsknął śmiechem, aż całe łóżko się zatrzęsło.
-Jesteś genialna. - dalej się śmiał, a ja dalej płakałam. Nie ma to jak wsparcie ze strony swojego chłopaka. - No i przestań płakać! - dodał, wycierając kciukiem moje mokre od łez policzki.
-Próbuję! - jęknęłam z wyrzutem.
-Dobra, szybki spojler. - Darcy odchrząknął. - Ta stara wyrzuca ten cały kamień do wody, kładzie się do łóżka i w epicki sposób umiera, potem przenosi się na ten rozwalony statek, który okaże się wcale nie rozwalony, spotyka tego blond wymoczka i wszyscy są wniebowzięci. Może poza tym ziomem, któremu ukradła ten kamień, bo on raczej skończył marnie. Czy możemy się teraz poprzytulać? - zakończył swoją wypowiedź pytaniem, wypowiedzianym w tak cudowny sposób, że momentalnie się rozpłynęłam.
-Wiesz, że ta końcówka jest moim ulubionym momentem w filmie i nie ma szans, że to przegapimy? - zapytałam, chcąc się tylko upewnić.
-Wiem, ale przez moment się łudziłem, że wygram z tym filmem. - wzruszył ramionami. - Swoją drogą powinni nakręcić jeszcze scenę gdzie następnego dnia rano wstają, ta wnuczka idzie do pokoju babci, widzi, że ta już kopnęła w kalendarz, totalnie świruje i woła resztę, a oni urządzają jej epicki pogrzeb czyli wyjebują jej ciało do morza. A ona sobie tak płynie i płynie, aż dopływa do tego Titanica i wtedy powinna się pojawić ta scena z powrotem na statek. - widząc moją minę, uśmiechnął się niemal od ucha do ucha. - Wiem, powinienem pisać scenariusze filmowe. Byłbym miliarderem po miesiącu pracy. - cwana mina na jego twarzy sprawiła, że zaśmiałam się jeszcze bardziej niż po usłyszeniu całej tej historii.
-Powiedz mi, jakim cudem ty mnie kiedyś poderwałeś i co ja w tobie zauważyłam? - zapytałam, nadal się śmiejąc i tym samym zapominając o lecącym w tle filmie. Później i tak przewinę końcówkę.
-Zajebistość, wrodzoną genialność, niepohamowany seksapil, nieujarzmioną męskość i ogromne pokłady naturalnego czaru.
-I skromność, to przede wszystkim. - przewaliłam oczami. Mimo wszystko spojrzałam na niego z uśmiechem, bo za żadne skarby świata nie zamieniłabym go na kogokolwiek innego. Jest dla mnie idealny, taki, jaki jest. Najwspanialszy facet na świecie.
-I na dodatek potrafiłem pokochać kogoś takiego jak ty, a to wyczyn. - on również posłał mi swój promienny uśmiech. Cholera, już nawet przestałam liczyć wszystkie te uśmiechy, jakimi się nawzajem obdarzaliśmy. - Zmuszasz mnie do oglądania non stop tego samego, rozpychasz się w nocy i zabierasz mi kołdrę, zawsze wyjadasz mi waniliowy smak w lodach, piejesz przy mnie w zachwycie nad połową aktorów i piosenkarzy, nie znosisz sera, chociaż każdy normalny człowiek go uwielbia, jak jest burza w nocy to za cholerę nie dajesz mi spać, miażdżysz mi dłonie kiedy oglądamy horror, uwielbiasz targać moje włosy i psuć mi tym samym fryzurę, sprawiasz, że tęsknię za tobą jak nienormalny i co najgorsze, przepadłem na amen i nie jestem w stanie wymienić cię na nowszy model. - z każdym kolejnym słowem czułam, jak motylki w moim brzuchu podrywają się do szaleńczego lotu i uwierzcie mi, nawet po tylu latach spędzonych razem, te uczucie nadal mi towarzyszy. Ja również mogłabym wymieniać godzinami wszystkie te rzeczy, które pozornie mnie w nim wkurzają, a których mimo wszystko i tak bym nie powstrzymała, gdybym tylko mogła, bo to właśnie takie rzeczy czynią go tą osobą, jaką naprawdę jest. Facetem, dla którego totalnie zwariowałam i który jest moim światem, o czym mogę powiedzieć bez najmniejszego zająknięcia.
Jest idealny i co najważniejsze - jest mój.
I, cholera, powtarzam to ostatnimi czasy non stop, ale naprawdę jestem szczęściarą.



*******
Drogi Anonimie, kimkolwiek jesteś, wystarczyło przeczytać Twój komentarz i rozdział napisałam niemal z miejsca.
Dziękuję! <3

PS: Hotencje <3
PS2: częstotliwość dodawania tutaj rozdziałów miażdży system... przepraszam!
PS3: Dariusz, pajacu, let me love you! <3 #DarcyBelongsToToruń

3 komentarze:

  1. JAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! *.* To najbardziej uroczy rozdział jaki napisałaś! <3 Tęcza, jednorożce, kucyki Pony, Reksio i kochany Krecik! <3 Tego mi było trzeba, bo czekam na tego durnego e-maila i już wychodzę z siebie (jak na naszej focie koło MA) i już mnie kurwica bierze i w ogóle wszystko. Ciągle jestem chora, spaliłam śniadanie, odświeżam pocztę i wyzywam wszystko co popadnie, aż tu nagle Rose mi piszę, że mam tu wbijać! Pędzę niczym ja do empika (JAK JUŻ DOSTANĘ KUREWSKIEGO E-MAILA)!!! WOOOOOOOOOOOOOOW! Ogólnie to przez cały rozdział śmieję się jak idiotka i boli mnie bardziej moja boląca kula w gardle xD Wszystko przez Ciebie i Twoje chore teksty, a ja je koduję! To jest najlepsze :D Co za cudowny rozdział, noooo *.* Nie wiem co/kto Cię tak natchnęło/natchnął, ale robi to dobrze!
    PS1. Jeśli chodzi o Pajaca to powiem Ci, że wystarczy słowo, a zmiana pogody w 3 minuty xD
    PS2. Hociaro, niech Cię uściskam za ten piękny rozdzialik! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo uroczo i wqł tęcza ewryłer ! *.*
    kompletnie nie mam pomysłu co tu napisać bikos jestem wyczerpana z weny chyba na kolejne dwa tygodnie :| Chyba ta wena poszła do Ciebie, jeśli tak jest to przeżyję jakoś :D
    Coś emejzing ogólnie, cieszę się tak bardzo z nowości tutej,że mogę kupić nawet i brudnego konia ! hahahhahahahaah ogólnie to Pozdro Hociaro i a lot weny ! <3
    LKF !

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy weszłam na bloga, tylko dlatego, żeby znów przeczytać jakiś rozdział i zobaczyłam, że jest kolejną część to do tej pory uśmiecham się jak głupia:) Przyznam szczerze, że kiedy patrzyłam na datę poprzedniego wpisu, to zastanawiałam się czy jeszcze coś dodasz, ale jest i bardzo Ci za to dziękuję!
    Co do opowiadania to BOSKIE! GENIALNE! CUDO! Boże, aż serce wali mi jak oszalałe kiedy to czytałam <3
    Masz ogromny talent, nie zmarnuj go;) Zaczynam żałować, że dopiero teraz znalazłam Twojego bloga.
    Nie wiem co mogę Ci tu jeszcze napisać? Wszystko ujęłaś tak idealnie, tak zwyczajnie, ale wyjątkowo. To wspaniałe, że potrafisz tak lekko pisać. Kłaniam się nisko!
    Wszystkie dialogi - wielki szacunek. Jestem też pod wrażeniem jak opisałaś scenę z Titaniciem, i choć też oglądałam go milion razy, to nigdy w życiu nie wpadłabym na coś takiego. Przedstawiłaś to super:)
    I oczywiście strasznie cieszę się, że po przeczytaniu mojego wcześniejszego komentarza napisałaś rozdział <3 DZIĘKUJĘ!!!
    Mam nadzieję, że niedługo kolejna część, bo nie wiem czy uda mi się wytrzymać. Twoje pomysły na każdy rozdział po prostu zwalają z nóg!
    Pozdrawiam
    Natalia

    OdpowiedzUsuń